PolskaPremier: nie akceptuję gry politycznej Giertycha

Premier: nie akceptuję gry politycznej Giertycha


Premier Jarosław Kaczyński w "Sygnałach Dnia" odnosząc się do pytania o sytuację w koalicji powiedział, że najistotniejsze jest, żeby był spokój. Jeżeli nawet jest jakaś różnica zdań, a we wszystkich koalicjach są różnice zdań, to nie powinno to wychodzić na zewnątrz. Bardzo wiele spraw można spokojnie załatwić. Ale z drugiej strony rozumiem na przykład, że Roman Giertych w tej chwili chce wykorzystywać sprawę aborcji dla wsparcia swojej partii, ale z tego zrozumienia nie wynika z żadnym wypadku akceptacja, bo to jest gra wokół spraw, które naprawdę nie powinny być przedmiotem gry politycznej.

Premier: nie akceptuję gry politycznej Giertycha
Źródło zdjęć: © PAP

20.03.2007 10:18

"Sygnały Dnia:" Panie premierze, a w koalicji dzieje się dobrze? Wszystko jest w porządku? Te sytuacje, o których ciągle słyszymy, czy one są raczej potyczkami, zgrzytami, nie jest to coś, co zagraża fundamentom, ta cierpliwość, której pan wielokrotnie przywoływał, się nie wyczerpuje, choćby spór wokół uczestnictwa Ruchu Ludowo-Chrześcijańskiego w koalicji.

Jarosław Kaczyński: Tutaj to naprawdę nie przypisywałbym temu bardzo wielkie znaczenia. My nie mamy nic przeciwko temu udziałowi, sami mamy umowę. W pewnym momencie zgodzili się na to także koalicjanci, nie wiem, dlaczego w tej chwili zmieniają zdanie. Ale to nie jest w tej chwili najistotniejsze. Najistotniejsze jest to, żeby był spokój. Ja to powtarzam wielokrotnie. Jeżeli nawet jest jakaś różnica zdań, a we wszystkich koalicjach są różnice zdań, to nie powinno wychodzić na zewnątrz. Bardzo wiele spraw można spokojnie załatwić. Ale z drugiej strony rozumiem na przykład, że Roman Giertych w tej chwili chce wykorzystywać sprawę aborcji dla wsparcia swojej partii, ale z tego zrozumienia nie wynika z żadnym wypadku akceptacja, bo to jest gra wokół spraw, które naprawdę nie powinny być przedmiotem gry politycznej.

- Czy pan, panie premierze, ma już odpowiedź, jak uniknąć tej pułapki bardzo niebezpiecznej dla Prawa i Sprawiedliwości, że ten konflikt narasta, coraz większe emocje i zyskują z jednej strony SLD, z drugiej Liga Polskich Rodzin. Roman Giertych raczej się nie cofnie w takim swoim działaniu na rzecz rozogniania tej sytuacji.

Jarosław Kaczyński: Sądzę, że jest rozwiązanie, przedwczoraj o tym wspomniałem w wystąpieniu na naszym spotkaniu. To jest po prostu nowa konstrukcja zmiany w Konstytucji, która powinna zadowolić przede wszystkim Kościół, na tym nam zależy przede wszystkim jako katolikom, ale także uważamy to za ważne z innych względów, i nie powinna jednocześnie doprowadzić do jakiegoś ostrego konfliktu, doprowadzić do tego, żeby w ostatecznym rachunku w ogóle to, co uzyskaliśmy w 1993 roku zostało zakwestionowana, bo zbyt ostra gra wokół tej sprawy może prowadzić do takiego efektu, a przypomnę, że politycy odpowiadają za skutki swojego działania, a nie za swoje intencje, przynajmniej w takich wypadkach, kiedy te skutki nietrudno przewidzieć, a tutaj naprawdę nietrudno przewidzieć.

- Czyli coś poza artykułem 38 i 30, czyli tymi dwiema propozycjami dziś rozważanymi?

Jarosław Kaczyński: Tego panu jeszcze w tej chwili nie powiem, to trudno powiedzieć, w jakim miejscu Konstytucji byśmy to umieścili, ale w gruncie rzeczy chodzi o coś, co bardziej dotyczyłoby artykułu 38, chociaż niekoniecznie musi być umieszczone w tym miejscu Konstytucji z tego względu, że polityczni awanturnicy mogliby tutaj dążyć do referendum, a to naprawdę w tej chwili nie jest nikomu, kto chce służyć dobru Polski, potrzebne.

- Na czym miałby w takim przynajmniej szerokim zarysie polegać ten pomysł?

Jarosław Kaczyński: W wpisaniu takiego rozwiązania, które z jednej strony gwarantuje niemożliwość, przynajmniej bez zmiany Konstytucji, zmiany obecnego stanu rzeczy, nie zamyka drogi ku innym zmianom, gdyby była dla tego większość, a z drugiej strony stwarza obowiązek wsparcia kobiet ciężarnych, także tych, które znalazły się w szczególnie trudnej sytuacji, a więc tej, która jest opisana w dzisiejszej ustawie zakazującej aborcji. Krótko mówiąc, mamy tutaj do czynienia z wypełnieniem właściwie wszystkiego, czego oczekują katolicy, tylko bez tego elementu zakazu, czyli użycia jakby siły państwa, które w obecnych okolicznościach po pierwsze na pewno nie zdobędzie poparcia dwóch trzecich Parlamentu, a po drugie jest w ogóle bardzo trudne do przyjęcia i ja tutaj też nie ukrywam, że osobiście też bym miał, chociaż jestem praktykującym katolikiem, bardzo daleko idące opory.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)