PolskaPremier: miało być inaczej, ale to nie nasza wina

Premier: miało być inaczej, ale to nie nasza wina

Wolałbym być premierem w innej sytuacji, ale z winy PO nie doszło do koalicji. I mamy stan, który rzeczywiście może być przez wielu obywateli odczuwany jako dyskomfort. Ale uważam, że sprawy posuwają się do przodu - z pracy rządu jestem zadowolony - powiedział premier Jarosław Kaczyński w audycji "Salon Polityczny Trójki".

20.10.2006 | aktual.: 20.10.2006 11:32

Salon Polityczny Trójki: Sto dni rządu. Z tej okazji przede wszystkim rozmawiamy. To jest powód naszego spotkania. Czy będzie szampan? - Szampana to ja w tej chwili nie pijam, bo w ogóle nie pijam alkoholu. Ale uważam, że biorąc pod uwagę sytuację, trudności, jakie mieliśmy, w szczególności te ostatnie, to jest dobrze. Sprawy posuwają się do przodu. Jeżeliby dokonać przeglądu resortów, bo to najprostszy sposób.

Zrobił Pan to na początku swojego urzędowania.

- I wtedy mówiłem o problemach, które widzę, które uważam ze sprawę do załatwienia. I w ciągu tych stu dni te sprawy bardzo poszły do przodu w bardzo wielu dziedzinach. Jestem z dotychczasowej pracy rządu zadowolony. Uważam, że idziemy we właściwym kierunku i że to, co było najtrudniejsze w tej sytuacji politycznej, w jakiej jesteśmy i co wiązało się z wielkimi napięciami, czyli uchwalenie budżetu na poziomie jeszcze rządu, a nie parlamentu, to zostało zrobione. Została zachowana kotwica budżetowa, a jednocześnie udało się w tym budżecie umieścić wiele rzeczy nowych, potrzebnych i w sferze społecznej i w sferze państwa i w sferze nauki, w sferze badań naukowych. Krótko mówiąc, uczyniliśmy tutaj poważny krok do przodu w realizacji naszego programu. A poza tym ten program jest realizowany także na inne sposoby poprzez przemiany w państwie, poprzez reorganizację, powoływanie nowych instytucji, likwidację innych. To wszystko nie było jeszcze zrobione w momencie, kiedy zostawałem premierem. Dzisiaj jest i to w
wielu wypadkach, a chodzi np. o sprawy tak trudne jak likwidacja WSI. Mamy do czynienia z takim stanem, w który jest nie tylko ustawa, ale także jest jej wprowadzenie w życie. Jeśli ktoś zna szczegóły, to wie jak to było i ciągle jest trudne. Ten optymizm zderza się jednak z takim poczuciem Polaków, że sprawy idą, może nie w złym kierunku, ale źle. Że jest potężne poczucie niesmaku tego, jak wygląda polska polityka. Czy Pan premier nie podziela w jakimś stopniu tego poczucia zawodu, że miało być inaczej?

- Panie redaktorze, miało być inaczej. Miała być potężna koalicja z PO. Miało być poparcie dużej części mediów, pewnie nie wszystkich, ale dużej części mediów. Poparcie w rozumieniu właściwym, dla państwa demokratycznego, tzn. nie poparcie bezkrytyczne, nie poparcie typu PRL, czy jakiekolwiek państwo, gdzie nie ma wolnej prasy, ale jednak poparcie. I mieliśmy wspólnie, być może nawet wśród jakiegoś społecznego entuzjazmu, może to za duże słowo, ale w każdym razie z wyraźnym społecznym poparciem Polskę zmieniać. Okazało się, że zaraz po wyniku wyborów, po momencie, kiedy zostały ogłoszone wyniki wyborów prezydenckich, ta ostra już bardzo poprzednio i naprawdę nie z naszej strony, ostra walka wyborcza zmieniła się w nieustanny i zupełnie niebywały atak na nową władzę. Koalicja nie powstała, została odrzucona przez PO. I jeszcze raz powtarzam, że tutaj nie ma żadnego podziału winy, tutaj jest jednoznaczna decyzja PO. Można to ujmować w kategoriach winy, można to ujmować inaczej. Ale decyzję o tym, że nie ma
tutaj koalicji, podjęła PO. I mamy stan, który rzeczywiście może być przez wielu obywateli odczuwany jako dyskomfort. Ja go też odczuwam jako dyskomfort. Ja bym zdecydowanie wolał być premierem w innej sytuacji. Ale mamy taką sytuację, jak mamy. Okazało się, że te siły, które dobrze się czuły i profitowały w tym poprzednim systemie, podjęły walkę niesłychanie ostrą i uzyskały poparcie także ze strony tych, którzy wydawali się chcieć dokonać tutaj zasadniczych zmian, czyli chcieć wystąpić przeciwko tym siłom. Tak to niestety dziś w Polsce wygląda.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)