Premier Luksemburga ostrzega: wiosną czeka Europę kolejna fala migrantów
• Wiosną czeka nas kolejna fala migrantów - twierdzi premier Luksemburga
• W PE odbyła się debata podsumowująca półroczne przewodnictwo Luksemburga
• Dalszy rozwój wydarzeń to "być albo nie być dla strefy" Schengen - stwierdził szef KE
• Upadek strefy Schengen to zagrożenie dla fundamentów UE - ocenił Juncker
Napływ migrantów do UE prawdopodobnie osiągnie wiosną taką skalę jak w ubiegłym roku - powiedział we wtorek w PE premier Luksemburga Xavier Bettel. Szef KE Jean-Claude Juncker ostrzegał, że rozwiązanie tego problemu to być albo nie być dla strefy Schengen.
Szef luksemburskiego rządu podkreślał w czasie debaty w Parlamencie Europejskim podsumowującej półroczne przewodnictwo jego kraju w UE, że konieczne jest wdrożenie już zatwierdzonych działań dotyczących kryzysu migracyjnego.
- Wiemy, że chodzi o utrzymanie strefy Schengen. Może ona funkcjonować tylko wtedy, gdy zasady będą respektowane - mówił Bettel. Jego zdaniem państwa UE nie wyczerpały jeszcze wszystkich możliwości zaradzenia napływowi uchodźców, jakie wynikają z kodeksu granicznego strefy Schengen.
- Ważne jest, byśmy zmniejszyli napływ migrantów, w przeciwnym wypadku opinia publiczna się od nas odwróci - wskazywał premier Luksemburga. Jak zaznaczył, wszystkie państwa członkowskie muszą uczestniczyć w działaniach w tej sprawie.
Bettel zwracał uwagę, że wywiązywanie się ze zobowiązań to także kwestia solidarności między państwami UE. - Solidarność w historii naszej unii nie idzie tylko w jednym kierunku. Musimy umieć dawać, a nie tylko spodziewać się, że coś dostaniemy - podkreślał.
Z poniedziałkowych danych KE wynika, że państwa UE przygotowały nieco ponad 4200 miejsc dla uchodźców, którzy mają zostać przejęci od Grecji i Włoch. Z podjętej pod koniec września ub. roku decyzji wynika, że ciągu dwóch lat nadzwyczajny program relokacji ma objąć 160 tys. uchodźców. Faktycznie do tej pory przeniesiono natomiast 322 osoby.
Premier Luksemburga mówił, że sytuacja bezpieczeństwa w Europie i poza jej granicami ze względu na zagrożenie terrorystyczne pogorszyła się. Przestrzegał jednak, by nie mylić dwóch spraw - przepływów migracyjnych i działań terrorystów. - Nie powinniśmy pozwalać na to, żeby te sprawy ze sobą mieszać - mówił.
Szef Komisji Europejskiej odnosząc się do niedawnych zamachów m.in. w Stambule przekonywał, że akty terrorystyczne na pewno nie zastraszą społeczeństw zachodnich. - Nasza demokracja, nasze wartości są silniejsze niż działania terrorystów - mówił.
Juncker przekonywał, że UE ma teraz nowe narzędzia i będzie w stanie skuteczniej i w sposób bardziej uporządkowany stawić czoło napływowi migrantów. Zaznaczył w tym kontekście, że hotspoty, relokacja, wspólna unijna straż graniczna i przybrzeżna to elementy wzajemnie ze sobą powiązane. - Dopiero wszystkie te elementy razem pozwolą nam stawić czoło fali uchodźców, fali migrantów i zmniejszyć ryzyko (załamania się) strefy Schengen - wskazywał Juncker.
Jego zdaniem dalszy rozwój wydarzeń to "być albo nie być dla strefy". Zwracał uwagę, że obecnie lekką ręką przywraca się kontrole na wewnętrznych granicach Schengen, co może powodować ogromne koszty i postawić pod znakiem zapytania funkcjonowanie strefy euro.
- Niedługo przyjdzie czas na pytanie, dlaczego mamy wspólną walutę, jeśli nie mamy swobody przemieszczania się w UE i wolnego rynku? W jakiś sposób jest to zagrożenie dla fundamentów UE - przestrzegał szef Komisji.
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) szacuje, że w 2015 roku do Europy przyjechało ponad milion migrantów - w większości Syryjczyków, Irakijczyków i Afgańczyków.
Po Austrii i Niemczech w styczniu Dania wprowadziła tymczasowe kontrole na swojej granicy. Była to odpowiedź na posunięcie Szwecji, która wcześniej przystąpiła do kontroli dowodów tożsamości na granicy z Danią.