Premier Czech przeżył szok po powrocie z zakupów w Niemczech
Petr Fiala, premier Czech, chwalił się malejącymi cenami żywności w sklepach. Chciał pokazać, że nie opłaca się już wyjeżdżać na zakupy do sąsiedzkich krajów. W tym celu porównał koszyk z Niemiec i Czech. Wnioski jednak smutno go zaskoczyły.
09.11.2023 | aktual.: 09.11.2023 12:08
- Dzięki presji naszego rządu ceny żywności w końcu zaczęły spadać, ale z drugiej strony wielu z was napisało do mnie, że nadal warto robić zakupy za granicą - powiedział Petr Fiala, który na swoim Twitterze umieścił nagranie ukazujące zakupy w niemieckim i czeskim supermarkecie.
Porównał ceny 9 produktów
Czeski premier zdecydował się na mały eksperyment - zakupy porównawcze w sklepie niemieckim i ojczystym. Zaczął od wizyty w Waldsassen w Bawarii, gdzie kupił 9 produktów, które uznał za dość podstawowe. Do koszyka wrzucił między innymi mleko, pomidory, jajka, ketchup, chleb i krem czekoladowy. Za wszystko zapłacił niecałe 20 euro.
- Kupiłem dziewięć takich zwykłych rzeczy. Zakup wyniósł mniej niż dwadzieścia euro - poinformował Fiala na nagraniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie te same produkty nabył już w Czechach, w supermarkecie w Chebie, w pobliżu granicy z Niemcami. Paragon sprowadził premiera na ziemię.
- Zakup w Czechach jest o ponad 60 koron droższy niż identyczny zakup w Niemczech. Praktycznie takie same produkty są po prostu droższe w Czechach - powiedział Fiala.
Produkty różniła nie tylko cena
Bolesny wniosek, jaki nasunął się przy kasie czeskiego supermarketu, nie był jedyny, jaki zasmucił czeskiego premiera. Gdy polityk przyglądał się w domu zakupionym produktom, zauważył, że niektóre nabyte w Czechach są nie tylko droższe, ale i mniejsze niż te niemieckie, mimo że pochodzą od tego samego producenta. Sytuacja ta dotyczy m.in. kremu czekoladowego oraz ketchupu.
- Ta różnica jest bardzo istotna dla Nutelli. Na pierwszy rzut oka oba opakowania wyglądają podobnie, ale czeskie jest w rzeczywistości mniejsze. A cena Nutelli w czeskim opakowaniu jest prawie dwukrotnie wyższa - tłumaczy polityk, dodając, że w Niemczech zapłacił równowartość 113,30 CZK za 750-gramowy słoik, a w Czechach 169,90 CZK za 600 gramów kremu czekoladowego.
Fiala obiecał, że skontaktuje się z producentami, by wyjaśnić wszystkie rozbieżności. Wyjaśnił też, że rząd nie kontroluje cen żywności w kraju.