Premier Belgii przeciw klauzuli rendez-vous
Premier Belgii Guy Verhofstadt, który gościł innych przywódców Unii Europejskiej z partii liberalnych, wypowiedział się przeciw odkładaniu decyzji o zmianie systemu głosowania w Radzie UE.
11.12.2003 | aktual.: 11.12.2003 20:00
"Okresy przejściowe są zawsze możliwe, ale nie powinno być klauzul rendez-vous" - oświadczył Verhofstadt po spotkaniu liberałów w przeddzień szczytu UE w Brukseli, który ma uzgodnić przyszłą unijną konstytucję.
"Potrzebujemy pozytywnego rezultatu naszych negocjacji, niezależnie od tego, czy osiągniemy go w sobotę, niedzielę czy poniedziałek" - powiedział Verhofstadt. W ostatnich dniach kilku unijnych przywódców twierdziło, że wolą rozjechać się bez rezultatu, niż przyjąć "złą konstytucję".
Premier Belgii potwierdził, że jego rząd chce "pozostać możliwie jak najbliżej tekstu zaproponowanego przez Konwent Europejski, będącego dobrym kompromisem. Nie powinno się odkładać załatwionych spraw na później" - oświadczył.
Belgowie popierają nowy system głosowania w Radzie, w którym siła głosu państwa zależy ściśle od jego liczby ludności i w którym do decyzji potrzeba zwykłej większości państw (ponad 50 proc.), reprezentujących co najmniej 60 proc. mieszkańców Unii.
Verhofstadt wezwał do takich negocjacji, "w których każdy odkłada na bok narodowe interesy i kieruje się interesem europejskim". Obecny na szczycie liberałów premier Danii Anders Fogh Rasmussen również nawoływał do porozumienia w sprawie konstytucji.
"Powinniśmy dojść do porozumienia w sprawie nowego traktatu i nie powinniśmy wyjeżdżać z Brukseli, dopóki nie będziemy go mieli. Moim życzeniem jest, żeby uczcić pierwszą rocznicę porozumienia o rozszerzeniu Unii, osiągniętego w Kopenhadze, przyjęciem nowych ram prawnych dla rozszerzonej Unii" - powiedział Rasmussen.
Także on wypowiedział się przeciwko pozostawianiu "zaległych spraw". Jego zdaniem, "potrzebujemy traktatu, który może stanowić ramy prawne dla Unii Europejskiej na wiele nadchodzących lat, tak jak Traktat Rzymski (założycielski Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej)".
"Kluczem do kompromisu" jest, według premiera Danii, porozumienie w sprawie składu Komisji Europejskiej. Zaproponował, żeby zagwarantować każdemu państwu członkowskiemu komisarza z pełnym prawem głosu, ale dla poprawy skuteczności Komisji wprowadzić zwyczaj dzielenia się przez komisarzy znaczącymi kompetencjami.
Uczestniczący po raz pierwszy w spotkaniu liderów partii liberalnych premier Bułgarii Symeon Sakskoburggotski podkreślił, że "nikt nie powinien przyjeżdżać (na szczyt UE) z zamiarem narzucenia swojego programu w całości. Każdy powinien być skłonny wnieść coś w budowę tej nowej Europy. Powinniśmy myśleć o Europie jako rzeczy nadrzędnej".
Również przewodniczący Parlamentu Europejskiego, irlandzki liberał Pat Cox, wezwał, żeby nie odkładać decyzji na później. Wcześniej w specjalnym komunikacie, oświadczył, że "panuje powszechna zgoda, że ta Unia jest źle wyposażona przez wczorajsze traktaty, żeby uporać się z jutrzejszymi wyzwaniami".
Lider liberałów w Parlamencie Europejskim, Brytyjczyk Graham Watson, apelował z kolei do "panów Blaira, Schroedera, Chiraca i Aznara", żeby przestali się "trzymać swoich czerwonych linii". W spotkaniu wzięli też udział premierzy Finlandii Matti Vanhanen i Turcji Recep Tayyip Erdogan.