Premier Beata Szydło sugeruje dymisję prezesowi TK Andrzejowi Rzeplińskiemu
• Premier zasugerowała w TVN24 dymisję Andrzejowi Rzeplińskiemu
• Według niej, prezes TK opowiada się za jedną partią polityczną - PO
• Szydło: my nie łamiemy prawa, chcemy wyjść z pata politycznego
• Obywatele dali nam mandat do sprawowania władzy - mówiła premier
• Szydło: manifestacje organizują ci, którzy utracili władzę i przywileje
• Zaznaczyła, że nie wyprowadzi policji na demonstrujących
• Pierwsze wypłaty programu 500+ w kwietniu 2016 roku
- Chciałabym, żeby ci co demonstrują, zastanowili się, czy ich hasła są adekwatne do rzeczywistości. Trzeba się zastanowić, czy rzeczywiście wolności Polaków są ograniczone. Mam wrażenie, że to próba narzucenia opinii publicznej, że mamy w Polsce zamach stanu. Jest pewna grupa, która została pozbawiona władzy, przywilejów i wpływów. To oni organizują marsze - powiedziała w programie TVN24 "Kawa na ławę" premier Beata Szydło.
- Obywatelom wmówiło się, że łamane są prawa demokracji. Organizatorami protestów są partie polityczne. Na czele manifestują politycy PO, pan Ryszard Petru (lider Nowoczesnej)
, który broni przywilejów grup finansowych - dodała Szydło. Zaznaczyła, że jako premier rządu, nie wyprowadzi policji na protestujących, bo "każdy w Polsce ma prawo do manifestowania"
- Polacy wydali werdykt, że nie chcą poprzedniej ekipy, która przez osiem lat rządziła i nie zajmowała się sprawami obywateli (...). Dzisiaj kiedy próbujemy wprowadzić naprawę prawa, zepsutego przez poprzedników, czynimy to w parlamencie, chcemy to czynić w czasie dyskusji sejmowej, organizuje się protesty i mówi się, że są łamane zasady demokracji i wolności - powiedziała.
Według niej, obywatele dali PiS "mandat do sprawowania władzy". - Polacy powiedzieli poprzedniej władzy, że nie akceptują sposobu ich rządzenia. Polski rząd, wybrany w demokratycznych wyborach, jest teraz atakowany - zaznaczyła.
- Protesty pojawiły się w momencie, kiedy w Sejmie pojawił się projekt wprowadzenia podatku bankowego - zasugerowała Szydło. Dodała, że rząd PiS ma dużo pomysłów dobrych dla Polaków np. podatek od hipermarketów czy program 500+. - Nie zawiodę zaufania Polaków, będę stawać po stronie obywateli. Pracujemy szybko i sprawnie - wyjaśniła.
- Jestem głęboko przekonana, że musimy robić wszystko, by budować wspólnotę i nie było podziałów. Ale dziś Polski rząd jest nie tylko atakowany, ale nasza pozycja jest podważana. Myśmy się umówili z Polakami na konkretny plan - niektórym to przeszkadza - wyjaśniła.
Szydło: my nie łamiemy prawa, chcemy wyjść z tego pata politycznego
- Poprzedni Sejm wybrał sędziów Trybunału niezgodnie z konstytucją - powiedziała Szydło. - Trudno jest mi się pogodzić z tym, że prezes TK tak głośno opowiada się za jedną partia polityczną. Opinie prezesa Rzeplińskiego nie są miarodajne - dodała. Oznajmiła, że "rząd nie łamie prawa w sprawie Trybunału". - Nie słyszałam prezesa TK, kiedy PO złamała prawo przy wyborze sędziów. Wtedy nie było demonstracji. Teraz wszystko odbywa się w taki sposób, żeby wyjść z tego pata politycznego - wyjaśniła.
Premier zasugerowała dymisję prezesowi Trybunału Konstytucyjnego. Podkreśliła, że prezes Rzepliński sam podejmie decyzję w tej sprawie, ale dodała, że ona sama wiedziałaby co zrobić w takiej sytuacji. - Każda osoba publiczna powinna brać pod uwagę "różne sytuacje" i wiedzieć, jak w określonym momencie się zachować - wyjaśniła.
- Nikt nie czyni żadnego zamachu na Trybunał. Jest nowy projekt ustawy o TK, dajmy jej szansę, niech wejdzie w życie. Prawa nie tworzy się na ulicy, trzeba usiąść wspólnie i napisać dobra ustawę o TK. Wszystko zależy teraz od PO i Ryszarda Petru. Powinniśmy uspokoić tę histerię, ten wzburzony ocean polskiej polityki. Jeśli tak się stanie, to wygramy wszyscy - powiedziała Szydło.
Dopytywana z kolei o nocne wejście MON do Centrum Kontrwywiadu NATO, powiedziała, że "zrobiono burzę w szklance wody, na temat czegoś, co nie miało miejsca". - Zwraca się uwagę tylko na to, że to się stało o 1:30 w nocy. Byłoby dobrze, gdyby politycy opozycji powiedzieli, dlaczego ta zmiana w Centrum musiała nastąpić - powiedziała. Dodała, że w jej ocenie "Antoni Macierewicz jest doskonałym ministrem obrony narodowej". - Cieszę się, że to on pełni tę funkcję w tych trudnych czasach. Nie boimy się krytyki - podkreśliła. Według premier, "obsesja Platformy na punkcie straszenia Polaków jest niebywała".
Odniosła się także do słów szefa PE, Martina Schulza, który w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk ocenił, że wydarzenia w Polsce mają charakter "zamachu stanu" i są dramatyczne. Szydło podkreśliła, że "Polska nie jest jedynym krajem, który został tak przez niego potraktowany". - Nie zgodzę się, żeby wtrącał się w polskie sprawy. Mam nadzieję, że więcej nie wypowie takich opinii. Jeśli będzie chciał dowiedzieć się, co dzieje się w Polsce, to niech zadzwoni, niech zapyta - powiedziała.
- Źle się dzieje, jeśli wewnętrzne problemy przenosi się na arenę międzynarodową, co teraz robi opozycja - dodała. Powiedziała, że podczas rozmowy z szefem PE (do której doszło w czwartek w Brukseli), "stanowczo, jednoznacznie" powiedziała, że jego opinie na temat sytuacji w Polsce są nieuprawnione.
- Nigdy nie zgodzę się, żeby jakikolwiek polityk zagraniczny wydawał nieuprawnione oceny na temat polskiego państwa i wtrącał się w nasze polskie sprawy; bo to są polskie sprawy - dodała Szydło. Zaznaczyła, że szef PE sam musi zdecydować, co w tej sytuacji zrobi, jak się zachowa. - Ja mu zaproponowałam prostą rzecz, że jeśli chciałby się dowiedzieć czegoś na temat sytuacji w Polsce to niech zadzwoni, zapyta, a nie wysnuwa wnioski na podstawie opinii medialnych komentatorów, którzy nie zawsze są komentatorami niezależnymi - powiedziała. - Natomiast na szczęście Martin Schultz to nie jest Parlament Europejski, on jest zaledwie przewodniczącym PE. Ja chce dobrze współpracować z PE i taki jest mój cel - zaznaczyła premier.
Szydło poinformowała również, że rozmawiała z kanclerz Angelą Merkel o spotkaniu. - W przyszłym roku do niego dojdzie. Służby dyplomatyczne nad tym pracują - zaznaczyła.
Program Rodzina 500+ priorytetowy dla PiS. Szydło: dziecko to inwestycja
- Bardzo chętnie wysłucham opinii panów Petru, Siemoniaka czy Neumana na temat tego projektu. Do tej pory Petru krytykował ten projekt, mówił że to rozdawanie pieniędzy i że jest niepotrzebny. Chcemy by pierwsze wypłaty z tego programu odbyły się w kwietniu 2016 roku - powiedziała premier.
- Nasz projekt zakłada, że będzie kierowany do wszystkich - od drugiego dziecka nie ma kryterium dochodowego. Od pierwszego dziecka - kiedy dochód jest poniżej 800 zł na każdego członka rodziny - mówiła premier. Wyjaśniła, że "by dostać 500 zł, trzeba będzie złożyć wniosek". - W wielu krajach takie programy są: w Wielkiej Brytanii, we Francji. Chcemy pomóc rodzinom, które mają niskie dochody - dodała.
Szydło mówiła wcześniej, że program Rodzina 500+ jest dla jej gabinetu priorytetowy. Obecnie trwają prace nad projektem ustawy, która była jedną z obietnic wyborczych PiS. Projekt jest omawiany na poziomie rządowym, teraz trafił do konsultacji społecznych.
- Chciałabym, żeby każda polska rodzina miała szansę zgłosić do niego uwagi - mówiła premier. Dodała, że traktuje program nie jako pomoc, lecz najlepszą inwestycję.