Premia lub...
Czy urzędnicy tworzą
dokumenty, by móc oskarżyć o kłamstwo Bożenę Szumielewicz, która
przed komisją śledczą ujawniła przestępstwo? - stawia pytanie "GW".
06.12.2003 | aktual.: 06.12.2003 08:20
Dziennik wyjaśnia, że chodzi o legislatorkę Rządowego Centrum Legislacji, która zauważyła w marcu brak słów "lub czasopism" w rządowym projekcie ustawy medialnej. O tym, że tych słów ma nie być przekonało ją trzech prawników: Tomasz Łopacki z Ministerstwa Kultury oraz Janina Sokołowska i Iwona Galińska z KRRiT.
Szef RCL, sekretarz Rady Ministrów Aleksander Proksa, zeznawał przed komisją, ze Szumielewicz została wówczas ukarana odebraniem jej premii, gdyż nie sprawdziła w stenogramie z posiedzenia rządu, jak było. Szumielewicz twierdziła, że nie miała dostępu do stenogramu. Dwa dni temu "GW" odkryła, że kary nie było.
Proksa nie umiał wyjaśnić, dlaczego mijał się z prawdą, zeznając przed komisją śledczą. Nie chciał też powiedzieć "GW", dlaczego teraz Szumielewicz została pozbawiona premii kwartalnej.
"Nie brońcie już tej Szumielewicz. Ona kłamała przed komisją śledczą" - przekonywał "GW" po tym tekście szef kancelarii premiera Marek Wagner. "Mogła zajrzeć do stenogramu".
"GW" zaczęła sprawdzać, kto ma racje: Szumielewicz czy Wagner.
Śledztwo w tej sprawie doprowadziło publicystkę dziennika Agnieszkę Kublik do dokumentu z 18 lipca tego roku. To pismo Proksy upoważniające wszystkich legislatorów do wglądu w materiały niejawne przechowywane w departamencie prezydialnym. Tam właśnie trafiają stenogramy z posiedzeń rządu. Dlaczego właśnie 18 lipca Proksa wydał taką decyzję?
Czyżby miało to związek ze złożonymi poprzedniego dnia zeznaniami Szumielewicz, która ujawniła rolę Sokołowskiej w pracach nad rządowym projektem, obalając tym samym wersję Proksy i Aleksandry Jakubowskiej, że wypadnięcie "lub czasopism" to jedynie "błąd techniczny"? - zapytuje "GW".
Dziennik informuje, że wczoraj z samego rana przesłał faksem pytania do ministra Wagnera, Proksy oraz wiceprezes RCL Beaty Hebdzyńskiej. "GW" pytała, od kiedy legislatorzy mają wgląd w niejawne dokumenty. Do końca dnia nie było odpowiedzi. (PAP)