Prawie 200 tysięcy polskich dzieci leczy się psychiatrycznie. Chorują nawet 3‑latki.
Badania już jakiś czas temu pokazywały, że choroby psychiczne będą - zaraz po nowotworach i problemach kardiologicznych - gnębić ludzkość w XXI wieku najczęściej . Czarny scenariusz się sprawdza. Sytuacja jest dramatyczna tym bardziej, że wśród zmagających się z tego typu chorobami jest coraz więcej osób poniżej 18 roku życia. Ponad 8 tysięcy pacjentów ma mniej niż trzy lata. - Wzrost jest lawinowy - mówi Wirtualnej Polsce psychiatra, Katarzyna Wyciszkiewicz i podpowiada, jak rozpoznać zaburzenia. Zarówno u dzieci, jak i u nastolatków.
08.05.2015 | aktual.: 25.05.2018 15:08
Tylko w ubiegłym roku wśród dzieci do 3 roku życia z szeroko pojętej pomocy psychiatrycznej skorzystało aż 8157 małych pacjentów, w grupie wiekowej 4-6 były ich ponad 23 tysiące, a wśród młodzieży do 18 roku życia aż prawie 148 tysięcy. Łącznie to aż 179 506 młodych ludzo. Tylko przez dwa lata liczba ta wzrosła o ponad 20 tysięcy. Tak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia.
Jak rozpoznać autyzm u dziecka?
W grupie najmłodszych, do 3 roku życia, lekarze rozpoznają często zaburzenia więzi, nadpobudliwość psychoruchową, różnego rodzaju upośledzenia umysłowe. - Jednak najczęściej u tak małych dzieci diagnozowane są całościowe zaburzenia rozwoju tzw. zaburzenia ze spektrum autyzmu. Szacuje się, że takie objawy może mieć jedno na sto dzieci. Nie u wszystkich dzieci objawy te doprowadzą do niepełnosprawności, ale niewątpliwie pokazuje to skalę problemu. Autyzm i całościowe zaburzenia rozwoju należą do klasyfikacji chorób psychicznych, więc zajmują się nim psychiatrzy. - Tłumaczy Wirtualnej Polsce lekarz tej specjalności Katarzyna Wyciszkiewicz. Dodaje, że ostateczne odpowiedź czy dziecko jest autystą przychodzi w okolicach 6 roku życia. Przez ten czas należy prowadzić rehabilitację, która może dać bardzo dobre efekty.
Jest szereg szczegółów, na które rodzice małych dzieci powinni zwracać szczególną uwagę. - Czy dziecko potrafi nawiązać i utrzymywać kontakt wzrokowy, czy samo sięga po zabawkę czy też może ciągnie rękę dorosłego do tej zabawki, czy kontakt dziecka z rodzicem jest prawidłowy. Rodzice świetnie to wyczuwają - tłumaczy psychiatra. Bardzo ważny jest rozwój mowy. Jeśli dziecko nie mówi do drugiego roku życia, warto skonsultować się z psychologiem. Kolejny ważny czynnik dotyczy tego, jak dziecko zachowuje się w grupie, czy dąży do kontaktu z innymi dziećmi. Wiele można podpatrzeć także podczas codziennej zabawy. - Jeśli dziecko mając w ręku samochodzik odwraca go do góry nogami i bardziej zainteresowane jest kółkami niż błyszczącym dachem, może to być niepokojący sygnał - uczula doktor Wyciszkiewicz. Podobnie niepokojące muszą być tak zwane manieryzmy ruchowe. - Chodzenie na palcach, poskakiwanie, machanie rączkami - wymienia psychiatra i dodaje, że jeśli jest tego dużo, to z pewnością nie są naturalne zachowania.
I warto sprawdzić czy nie jest to autyzm.
Należy obserwować i słuchać dzieci
Nauka wciąż szuka odpowiedzi na pytanie, czy autyzm był obecny od zawsze, czy jest to raczej znak naszych czasów. - Moim zdaniem był od zawsze, ale nie był rozpoznawany i nazywany. Każdy z nas widział lub słyszał o dzieciach, które odstawały swoim zachowaniem od grupy w szkole, zachowywały się dziwnie czy niezrozumiale dla otoczenia. Mogły to być dzieci autystyczne - wyjaśnia psychiatra. - Zanieczyszczenie środowiska , choroby autoimunologiczne, stres, rozwój neonatologii - coraz większa przeżywalność noworodków, coraz starszy wiek rodziców - to czynniki, które wpływają na coraz częstsze występowanie tych zaburzeń - ocenia Katarzyna Wyciszkiewicz. A nieleczony autyzm może skończyć się poważnym upośledzeniem funkcjonowania w przyszłości. Tak samo jak zbagatelizowana depresja, na którą coraz częściej zapadają nastolatki.
Poważnymi ich problemami są też anoreksja i bulimia oraz uwarunkowana genetycznie schizofrenia. - Jeśli nasz nastolatek nagle ma problemy z nauką, ze snem, z apetytem. Jeśli dziecko z niewyjaśnionego powodu traci zainteresowanie przyjaciółmi, porzuca zainteresowania. To mogą być niepokojące symptomy - zwraca uwagę rozmówczyni Wirtualnej Polski. Namawia też, by dzieci nie tylko obserwować, ale i słuchać. - W codziennym pędzie możemy nie zauważyć, że dziecko chce nam o czym opowiedzieć - uczula i radzi, by dopytywać. Bo przemilczenie problemu do niczego dobrego nie doprowadzi. A gdy dziecko milczy warto umówić się na spotkanie z psychologiem. Psychiatra to kolejny, i nie zawsze konieczny, krok.
Dzieci z depresją dostają łatkę "psychicznych"
Wizyta u psychiatry wciąż dla wielu osób jest przeszkodą nie do pokonania. - Na własne oczy widziałam rodziców, którzy do psychologa czy psychiatry przywodzili dzieci do Warszawy z miast, w których mogliby otrzymać taką samą pomoc. Wciąż pokutuje mit, że jeśli przychodzi się do psychiatry to jest się "wariatem" - mówi Wirtualnej Polsce psycholog Maria Zapolska-Downar z Warszawskiego Instytutu Psychoterapii. - W wielkich miastach i tak jest już nieźle ze świadomością, że psychiatra to lekarz jak każdy inny. To co się dzieje w małych miasteczkach i na wsiach czasem trudne do opisania. To tabu - potwierdza terapeutka. - Dzieci z depresją czy z zaburzeniami lękowymi dostają łatkę "psychicznych" - dodaje Zapolska-Downar.
Jej zdaniem dzisiejszy świat i tempo życia nie sprzyjają młodym w utrzymaniu psychicznego balansu. - Miałam 13-letnią pacjentkę, która powiedziała mi, że chyba jest z nią coś nie tak, bo nie wie co ma robić w życiu. A wszyscy w klasie już wiedzą. 13-latka! To pokazuje pod jaką presją są nasze dzieci i jak szybko muszą dojrzewać - zwraca uwagę psychoterapeutka Maria Zapolska-Downar. Do tego dochodzi bardzo dziś łatwy dostęp do treści, od których dzieci powinny być absolutnie daleko. Między innymi seksualnych. - I tu pojawia się problem. Bo koleżanki twierdzą, że mają pierwszy raz za sobą i drwią z młodej dziewczyny, której seks jeszcze nie interesuje - tłumaczy terapeutka z Warszawskiego Instytutu Psychoterapii. Kolejne problemy stwarzają sytuacje w rodzinie. - Szczególnie te okołorozwodowe - podkreśla psycholożka z WIP. - Rodzice uważają, że rozstają się kulturalnie, w jako takim komforcie. A dziecko ma w głowie piekło - twierdzi psychoterapeutka.
Brakuje lekarzy, a kolejki puchną
Problemów jest dużo, pacjentów coraz więcej, a specjalistów niewielu. Służba zdrowia boryka się z ciągłym deficytem psychologów, certyfikowanych psychoterapeutów i psychiatrów dziecięcych. Jeszcze do niedawna było tak, że aby zrobić specjalizację z psychiatrii dziecięcej należało najpierw mieć specjalizację z psychiatrii dla dorosłych. Droga była więc długa. Żmudna - lekarzom po prostu się nie opłacała. Dziś co prawda psychiatria dziecięca to specjalizacja jednostopniowa, ale nakład pracy, jaki trzeba w nią włożyć jest niewspółmierny do późniejszych zarobków. Garstka specjalistów pracuje więc na wielu etatach i placówki dosłownie ich sobie wyrywają, a kolejki puchną. Podobnie jest z oddziałami psychiatrycznymi dla dzieci w szpitalach. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że średni czas oczekiwania na wizytę na Ogólnym Oddziale Psychiatrycznym dla Dzieci w Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie to około 132 dni.
Potwierdza to w rozmowie z Wirtualną Polską dr Marta Kuczabska, zastępca Dyrektora placówki ds. Lecznictwa przy Litewskiej. - Powód to duże zapotrzebowanie na leczenie psychiatryczne, duża ilość przyjęć w trybie pilnym oraz pacjenci z innych województw, którzy obecnie stanowią u nas większość. A oddział liczy tylko 18 łóżek - podkreśla dr Kuczabska. Dochodzi do tego znikoma ilość oddziałów psychiatrii dziecięcej w Polsce. Nie ma ich we wszystkich województwach. - Są to najbardziej deficytowe oddziały, bo przynoszą największe straty. Oddział Psychiatrii w naszej placówce to ponad 2 mln straty rocznie - mówi lekarka. Wszystko to razem sprawia, że obraz polskiej psychiatrii dziecięcej jest smutny. A cierpią na tym, jak zwykle, pacjenci. W tym przypadku najmłodsi.