Prawdziwe życie Polaków na emigracji - alkohol i seks
Co robią Polacy, którzy pojechali za pracą do Londynu? Zarabiają pieniądze, wysyłają je do Polski albo odkładają, uczą się języka i podnoszą swoje kwalifikacje. To ładniejsza część emigranckiej historii. Ale jest i brzydsza - spora część Polaków na obczyźnie ima się najgorszych zajęć, pracuje grubo poniżej swoich kwalifikacji, a emigracyjny stres i smutek topi w alkoholu - czytamy w "Dzienniku".
05.07.2008 | aktual.: 07.07.2008 08:42
Jedno jest pewne: Polacy są tak rodzinnym narodem, że z trudem znoszą dłuższą rozłąkę z bliskimi. Na emigracji straszliwie tęsknią, i to bez względu na wiek, zarobki i pozycję, jaką udało im się osiągnąć - tłumaczy socjolog profesor Jacek Kurzępa, który po raz pierwszy dokładnie zbadał, jakie są konsekwencje najnowszej masowej emigracji Polaków. Wyniki raportu zatytułowanego "Gorzki migracyjny chleb" są wstrząsające - choć korzyści z wyjazdu za pracą nadal przeważają nad kosztami, to jednak jest całkiem jasne, że za granicą nie czeka na nas żadne mityczne Eldorado.
Polacy chętnie opowiadają o swoim życiu w Londynie. Proszą tylko, by nie podawać ich nazwisk, a niektórzy chcą, by zmienić również imię, bo boją się, że ktoś ich w kraju rozpozna. O anonimowość prosi 25-letnia Magda (w Londynie od blisko 4 lat). Dziewczyna przez cały pierwszy rok na obczyźnie wręcz usychała z tęsknoty za rodzicami i młodszą siostrą. Pracowałam wtedy jako opiekunka do dziecka, zarabiałam marne grosze i wszystko wydawałam na codzienne telefony do domu. A przecież nie było mi źle, a Londyn wręcz mnie oszołomił swoją wielkością i bogactwem - mówi pulchna blondynka. Przestała płakać dopiero wtedy, gdy ściągnęła do siebie siostrę.
Gdy Mirek zapewnia o wierności małżeńskiej, ożywiają się jego koledzy siedzący przy sąsiednim stoliku i mimo wczesnej pory popijający na przemian piwo i wódkę. Słyszeli mnóstwo takich historii. To się nazywa podwójne życie. Żona w Polsce, a tu kochanka - mówi Krzysztof o spalonej słońcem i pooranej zmarszczkami twarzy. W Londynie mieszka od trzech lat, wykopuje piwnice pod już istniejącymi budynkami. Krzysztof śmieje się, że nie zostawił w Polsce nikogo, więc nikogo też nie zdradził.