Prawa człowieka w Korei Północnej
Międzynarodowa konferencja poświęcona przestrzeganiu praw człowieka w Korei Północnej rozpoczęła się w niedzielę w Warszawie.
29.02.2004 | aktual.: 29.02.2004 19:47
W spotkaniu biorą udział politycy, naukowcy, przedstawiciele organizacji działających na rzecz praw człowieka z różnych krajów oraz pięcioro północnokoreańskich uchodźców.
Celem konferencji jest m.in. przedstawienie dramatycznej sytuacji w Korei Północnej. Głównym tematem mają być zbrodnie dokonywane przez władze tego kraju oraz rola i odpowiedzialność międzynarodowej społeczności. Uczestnicy mają przyjąć rezolucję wzywającą do podejmowania konkretnych działań, które mogą przyczynić się do zmiany sytuacji w tym kraju.
"Najlepszy kraj na świecie"
Na konferencji prasowej, poprzedzającej warszawskie spotkanie obrońców praw człowieka, uchodźcy opowiadali o swoim życiu w Korei Płn., podporządkowaniu życia obowiązującej ideologii i kultowi jednostki, głodzie, swoich przeżyciach podczas ucieczki i dalszych losach. Uchodźcy mówili też o powszechnym terrorze, publicznych egzekucjach, wałęsających się dzieciach, obozach pracy, do których wtrąca się ludzi za byle przewinienie, a wyżywienie stanowi tylko garstka ryżu.
Han Bong-Hee tłumaczyła, jak w szkole uczyła się o tym, że Korea Północna to najbogatszy i najlepszy kraj na świecie. Wierzyła w to, bo nie wiedziała, jak jest na zewnątrz. Jednak, gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych zapanował głód, zaczęła się zastanawiać, jak to możliwe, jeśli Korea Północna to taki dobry kraj, dlaczego tylu ludzi nie ma co jeść.
Gdy otrzymywali rzeczy z Chin, które były lepsze od tych wytwarzanych w Korei, zastanawiała się, dlaczego tak jest. Mieszkańcy Korei Płn. mogą słuchać tylko północnokoreańskiego radia i tamtejszej telewizji, nie wiedzieli więc, jak jest naprawdę. "Wielu Koreańczyków przemyślało to, po problemach z żywnością" - dodała.
Sprzedawali z głodu krew
Jeden z uchodźców, służący wcześniej w straży przybocznej Kim Dzong Ila, przyznał, że ucieczki są możliwe, ponieważ odcinek granicy chińsko-koreańskiej nie jest strzeżony. To naturalna granica, inna, niż zapora, dzieląca Półwysep Koreański. Do Chin można przejść przez oddzielające ją od Korei rzeki, a zimą - po lodzie.
Dziennikarze pytali, czy uchodźcy nie obawiają się o swoje bezpieczeństwo po ucieczce z totalitarnego państwa. Jedna z kobiet tłumaczyła, że od chwili, kiedy przedostała się do Chin, nigdy nie czuła się bezpiecznie. Stale obawiała się aresztowania przez agentów północnokoreańskich. "Gdy teraz jestem już w Korei Południowej, czuję się trochę lepiej" - wyznała.
Uchodźcy tłumaczyli, że po przedostaniu się do Chin ich losem przejmują się tylko organizacje, zajmujące się prawami człowieka, oraz kościoły. Schwytani mężczyźni zwykle są odsyłani do Korei Płn., a kobiety sprzedawane wieśniakom na żony, lub wywożone w głąb kraju do domów publicznych.
Dwudziestoczteroletnia Byun Nanee opisywała m.in., jak dla zapewnienia żywności wraz z bratem próbowali dotrzeć do nadgranicznej miejscowości, by sprzedać Chińczykom krew. W powrotnej drodze z głodu żywili się żabami. Rodzina, by przeżyć, przygotowywała posiłki z kory świerkowej, używanej w Chinach jako pasza. Mimo to, wystarczało im jedynie na dwa takie posiłki dziennie.
"Nie możemy zapominać o tych ludziach"
Jak podkreślił sekretarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka prof. Andrzej Rzepliński, słuchając relacji uchodźców, przechodzi się obojętnie nad tym, gdy mówią, że zabito im brata, czy ojca, że z głodu zmarła matka, czy dzieci. Przypomniał żydowską maksymę - "kto zabija jedno życie, zabija cały świat".
"Gdy w Warszawie będziemy rozmawiać o sytuacji uchodźców, w Korei Północnej całe tabuny bandytów będą zastanawiały się, jak jeszcze skuteczniej dokopać tym 21 milionom ludzi" - powiedział.
"Na Ukrainie też był sztuczny głód, dzięki działaniom Stalina, z powodu którego zginęło 6 mln ludzi. 38 równoleżnik dzielący Półwysep Koreański nie oznacza innego klimatu - tylko inny klimat polityczny, w którym człowiek jest tylko kupą mięsa, z którą można wszystko zrobić w imię ideologii, a mózg ukształtować na obraz i podobieństwo wodza" - powiedział.
Ludzie mogą pokojowo naciskać na władze swoich państw, by nie zapominały o sytuacji ludzi tam żyjących. "Nie może być tak, że poseł pojechał, wrócił i bredzi, że jest tam dobrze. W ten sposób staje się współwinnym tych zbrodni" - przekonywał prof. Rzepliński.
"Należy domagać się, by przedstawiciele państw w rozmowach z Koreą Północną pamiętali, że to państwo bandyckie i domagali się poprawy losu tych ludzi. By Chiny bardziej po ludzku postępowały z uchodźcami, by pomoc żywnościowa nie trafiała do bandytów, tylko do tych, którzy tej pomocy rzeczywiście potrzebują" - dodał.
Spotkanie potrwa trzy dni. Obrady rozpoczęły się w niedzielę późnym popołudniem w Sejmie. W poniedziałek i wtorek uczestnicy będą obradować w warszawskim Hotelu Grand. Oglądną m.in. nakręcony przez BBC film o obozach koncentracyjnych w Korei Płn. i komorach gazowych. Na wtorek uczestnicy zaplanowali demonstracje przed ambasadami Chin i Korei Płn.
Konferencję "Prawa Człowieka i Uchodźców z Korei Północnej" zorganizowała południowokoreańska organizacja praw człowieka - Citizens Aliance for North Korean Human Rights and Refugees i polska Helsińska Fundacja Praw Człowieka.