Świat"Pravo": Juszczenko stawia czoła rzeczywistości

"Pravo": Juszczenko stawia czoła rzeczywistości

Juszczenko stawia czoła rzeczywistości. Kijów potrzebuje zarówno Zachodu, jak i Rosji - pisze w komentarzu do sytuacji na Ukrainie dziennik "Pravo", twierdząc, że nowy ukraiński prezydent znalazł się pomiędzy "dwoma kamieniami młyńskimi".

"Z trybun uroczystości zorganizowanych dla uczczenia ciężko wywalczonego zwycięstwa wyborczego, nowy ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko skoczył wprost w rzeczywistość. Ta oznaczać będzie dla niego konieczność wyważenia sił grawitacji Unii Europejskiej i NATO - ku którym się skłania - z solidnymi stosunkami z Rosją" - napisał dziennik.

"Mimo że wspólne deklaracje obu zachodnich ugrupowań i Rosji mówią o wielu wspólnych interesach, stały sprzeciw Rosji w sprawie rozszerzania NATO i brak zgody co do sposobu oceny przebiegu ukraińskich wyborów, w których Kreml silnie wspierał rywala Juszczenki, świadczy, że rozgrywka o strefy wpływów jeszcze się nie skończyła. W ten sposób Juszczenko znalazł się między dwoma kamieniami młyńskimi" - stwierdziło "Pravo".

Zdaniem dziennika, Kijów potrzebuje zarówno Zachodu, jak i Rosji, "z której gospodarką, a zwłaszcza z sektorem energetycznym i produkcją zbrojeniową jest ściśle związany". "Pravo" uważa, że pierwsza zagraniczna wizyta prezydenta Juszczenki (do Rosji) była krokiem "dalekowzrocznym ". Uspokoiła zapewne wschodnią część Ukrainy, która "do Rosji ma bliżej, boi się ewentualnych skutków reform rynkowych" i rozważa możliwość oderwania się od reszty kraju.

"Juszczenkę dopiero czeka triumfalna podróż do zachodnich metropolii, które udzieliły mu w kampanii decydującego politycznego i materialnego wsparcia. Jego orientacja na liberalny model gospodarki otworzy mu zapewne drzwi zachodnich źródeł pomocy finansowej i przyciągnie więcej inwestycji" - napisał dziennik.

Dziennik zauważa, że "zachodnia prasa stara się już zetrzeć romantyczny pył z pomarańczowej rewolucji i stawia prozaiczne pytanie: Co dalej? Tym bardziej, że prezydent nie jest niezapisaną kartą w najwyższej ukraińskiej polityce ostatnich lat. W latach 90. był szefem banku centralnego, a niedawno - w roku 2001 - po dwóch latach rządów upadł jego gabinet, kiedy parlament odmówił mu wotum zaufania " - przypomniało "Pravo".

Zbigniew Krzysztyniak

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)