Prasa: wynik wyborów we Włoszech oznacza powrót populizmu
Prasa w Niemczech bardzo krytycznie ocenia wyniki wyborów parlamentarnych we Włoszech, uznając dobre wyniki Silvio Berlusconiego i komika Beppe Grillo za zwycięstwo populizmu oraz za dowód na skłonność Włochów do ucieczki przed rzeczywistością. "To czarny dzień i dzwonek alarmowy dla Europy" - czytamy w komentarzach.
26.02.2013 | aktual.: 26.02.2013 11:07
"We Włoszech znów rządzą populizm, wrzask i kłamstwo" - pisze największa opiniotwórcza niemiecka gazeta, "Sueddeutsche Zeitung".
Dziennik upatruje przyczyn porażki premiera Mario Montiego, pomimo prowadzonej przez niego "dobrej polityki w interesie kraju", w jego słabej kampanii wyborczej, a przede wszystkim w niezdolności do powiedzenia Włochom całej prawdy o rzeczywistej sytuacji kraju. "Preferując defensywne, niemal arystokratyczne podejście do świata Monti nie odważył się na powiedzenie Włochom prawdy" - ocenia komentator "SZ".
"Do Włochów nie dotarło przesłanie, że to nie opętani przez chęć oszczędzania Niemcy zmusili Włochy do kuracji zaciskania pasa, ale że polityczna sytuacja we Włoszech po Berlusconim, ekonomiczna stagnacja i rynki nie pozostawiły mu alternatywy dla polityki reform i redukcji długu" - czytamy w "SZ".
"W wyborach wzięło udział dwóch komików - Silvio Berlusconi i Beppe Grillo, a wyborcy nagrodzili ich za oszczercze wrzaski" - ubolewa komentator monachijskiego dziennika.
"SZ" przypomina, że w greckich dramatach wyborczych minionych lat na kryzysie zyskiwały siły radykalne. "We Włoszech zyskali populiści. Na swój sposób są też radykalni: nie uznają rzeczywistości, zrzucają odpowiedzialność za kryzys na wrogów poza granicami kraju, bredzą o prostym rozwiązaniu wszystkich problemów" - pisze komentator i stwierdza pesymistycznie: "Po tych wyborach nie widać żadnego prostego rozwiązania dla Włoch. Co najwyżej nowe wybory, co też nie byłoby dobrodziejstwem".
"Dzwonek alarmowy dla Europy"
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze o "dzwonku alarmowym" dla Europy. Zdaniem gazety przegranym tych wyborów jest urzędujący premier Monti. "Polityk, który za granicą cieszy się wielkim szacunkiem, został przez Włochów ukarany za politykę oszczędzania, a wielu wyborców widziało w nim egzekutora polityki rynków finansowych" - czytamy w "FAZ".
Komentator gazety podkreśla, że nawet jeśli we Włoszech uda się stworzyć centrolewicowy sojusz, to wybory te należy potraktować jako sygnał ostrzegawczy. "Połowa Włochów głosowała na listy, które występowały z agresywnie antyeuropejskimi hasłami. To dzwonek alarmowy o znaczeniu przekraczającym granice Włoch" - konkluduje "FAZ".
"Die Welt" dziwi się, że Włosi, cierpiący przez lata w wyniku polityki prowadzonej przez "kuglarza Berlusconiego", po jego odejściu nie kryjący radości, pozwolili teraz, by ten skandalista powrócił na polityczną scenę.
"Napawa strachem fakt, że wyborcy nie ukarali tego magika pogardą" - czytamy w "FAZ". Komentator przypomina, że w kampanii wyborczej Berlusconi obiecywał likwidację podatku od nieruchomości, a nawet zwrot wpłaconych już kwot. "To, że za takie bzdury nie został przez wyborców skarcony, rzuca niekorzystne światło na kraj, któremu potrzebna jest fundamentalna odnowa" - pisze gazeta.
"Czarny dzień dla Europy"
"Die Welt" ocenia przywódcę centrolewicy Pier Luigiego Bersaniego - jak zaznacza "byłego komunistę" - jako solidnego reformatora, życząc mu "szczęścia i odporności wobec własnych wyborców". Gazeta przypomina, że Bersani w kampanii wyborczej mówił bez ogródek, że Włochy potrzebują reform a on nie potrafi "wyczarować z kapelusza królików dobrobytu". Bersani nie ma dużego pola manewru - stwierdza "Die Welt", dodając: "Biedne Włochy".
O "czarnym dniu dla Europy" pisze natomiast berliński "Der Tagesspiegel". "Wybory pokazują: Włochy są nadal podatne na wpływ populistów w rodzaju Berlusconiego" - pisze komentator dodając, że dobry wynik Grillo jest na to kolejnym dowodem. "Co drugi włoski wyborca dał się omamić populistom" - podkreśla gazeta. "Choroba nazywająca się Berlusconi nie została wyleczona" - pisze komentator. Międzynarodowe zaufanie, które Włochy odzyskały dzięki polityce oszczędności Montiego, zostało ponownie roztrwonione - konkluduje "Der Tagesspiegel".