Praga: brytyjskie władze dyskryminują Romów
Brytyjscy urzędnicy imigracyjni zakończyli o północy z czwartku na piątek pracę na lotnisku Praga Ruzynie. W ciągu 3 tygodni uniemożliwili oni wyjazd do Wielkiej Brytanii ponad 120 osobom, głównie czeskim Romom.
Wprowadzenie na lotnisku w Pradze brytyjskich kontroli imigracyjnych - urzędnicy informowali konkretne linie lotnicze, że dana osoba nie zostanie wpuszczona na teren Wielkiej Brytanii - wzbudziło w Czechach wiele protestów, nie tylko ze strony Romów.
Czeski rzecznik praw obywatelskich Otokar Motejl wystąpił np. do przewodniczącego brytyjskiej Komisji ds. Równości Rasowej - Elliota Housa z pytaniem, czy kontrole obywateli Czech na ruzyńskim lotnisku pozostają w zgodzie z normami zabraniającymi dyskryminacji rasowej.
Powstała sytuacja, która wydaje się nietypowa i która może wywoływać wrażenie, że chodzi o jakiś przejaw dyskryminacji rasowej - napisał Motejl do Elliota Housa. Czeski ombudsman zadał pytanie, w jakim stopniu postępowanie umożliwiające brytyjskim urzędnikom imigracyjnym kontrole na lotnisku w Pradze _ pozostają w zgodzie z narodowymi, europejskimi i międzynarodowymi normami obowiązującymi Wielką Brytanię, a zabraniającymi dyskryminacji z powodu rasy i koloru skóry_.
Pytanie rzecznika praw obywatelskich nie było pozbawione podstaw. Przez brytyjską kontrolę imigracyjną na praskim lotnisku nie przeszedł np. w odróżnieniu od swej białej koleżanki młody Rom - dziennikarz czeskiej telewizji. Brytyjskim urzędnikom przedstawił dokumenty i środki finansowe oraz udzielił dokładnie takich samych informacji, jak czeska dziennikarka. Reporterka przeszła kontrolę bez najmniejszych problemów, natomiast romski dziennikarz musiał pozostać w Pradze.
Zrealizowany ukrytą kamerą reportaż o tym przypadku wyemitowała czeska telewizja. Wzbudził on ogromną falę protestów przeciwko brytyjskim kontrolom imigracyjnym w Pradze. (miz)