Pracujemy za małe pieniądze
Mało kto wie, że obok mieszkających na
południu Koreańczyków Polacy są najbardziej zapracowaną nacją
wśród państw będących członkami OECD - pisze "Trybuna".
11.01.2006 | aktual.: 11.01.2006 08:14
W ubiegłym roku zdystansowaliśmy pod tym względem umierających z przepracowania Japończyków i uchodzących za wyjątkowo solidnych Niemców - podkreśla dziennik.
W tym kontekście nie powinien dziwić strach Francuzów przed "polskim hydraulikiem". Pracujemy dłużej, lepiej i za znacznie niższe stawki niż mieszkańcy "starej Europy". Tymczasem od 16 lat politycy, niezależnie od opcji, oraz przedstawiciele biznesu skupieni w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan wbijają nam do głów, że "koszty pracy w kraju są zbyt wysokie" i "należy je obniżać".
Według "Trybuny", w 2003 r. w Europie najwyższą średnią stawkę godzinową 28,20 euro oferowano Norwegom, niewiele mniej - 27,30 zarabiali Duńczycy. Tuż za nimi byli Niemcy, gotowi pracować za 27,10 euro za godzinę. Polakom w tym czasie oferowano 3,30 euro. A za takie pieniądze bezrobotny mieszkaniec Oslo nawet się nie schyli. Tymczasem nasza legendarna, potwierdzona przez OECD, pracowitość nie znajduje odbicia w zarobkach.
Szczycący się najdłuższymi na kontynencie urlopami Holendrzy zarabiają średnio 1265 euro miesięcznie, a harujący jak niewolnicy potomkowie Piasta - 205 euro. To są dane "unijnego GUS-u" - czyli Eurostatu, polski GUS podaje wprawdzie kwotę przekraczającą 500 euro, ale to jest tylko kwestia metodologii. Tak czy siak, mówienie o "wysokich kosztach pracy w Polsce" jest kpiną ze zdrowego rozsądku - stwierdza "Trybuna". (PAP)