Pracownik IPN ujawnił tajemnicę państwową?
Szef Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marek Dukaczewski ma pretensję do pracownika Instytutu Pamięci Narodowej o ujawnienie tajemnicy państwowej poprzez przeniesienie nazwisk z list tajnych na listę jawną, która stała się "listą Wildsteina". Generał nie wyklucza, że na tej liście znalazły się też nazwiska osób, które zwalczały przestępczość zorganizowaną.
10.02.2005 | aktual.: 10.02.2005 06:58
Nazwiska (oficerów), które znalazły się na liście(Wildsteina)_ były na listach tajnych. W związku z tym nastąpiło ujawnienie informacji tajnej na liście jawnej. I o to mam pretensję nie do IPN, a do pracownika IPN, który tego dokonał_ - powiedział w środę w programie TVP "Prosto w oczy" gen. Dukaczewski.
Jestem przekonany - dodał - że ten pracownik sporządzając tego typu listę miał pełną świadomość, że korzysta z zapisów tajnych, przenosi to na listę jawną i sądzę, że przekazując to Bronisławowi Wildsteinowi również miał świadomość, że przyczynia się do ujawnienia tajemnicy państwowej. I to jest absolutnie naganne.
Jednak zdaniem uczestniczącego w programie prof. Andrzeja Paczkowskiego z kolegium IPN "to na pewno nie było przekroczenie prawa". Podkreślił, iż "zasady funkcjonowania archiwów publicznych są takie, że sygnatury - także materiałów, które nie są udostępniane - powinny znajdować się w dostępnych pomocach archiwalnych. Takie jest zalecenie Rady Europy".
Nie mogę wykluczyć tego - podkreślił z kolei szef WSI - że wśród nazwisk przekazanych przez archiwa MSW są nazwiska osób, które w ramach swoich zadań służbowych na początku lat 90. wykonywały zadania związane z penetracją środowiska przestępczego. W związku z tym na pytanie, czym taka lista jest, odpowiedź jest tylko jedna - jest to lista do wykonywania wyroku - oświadczył gen. Dukaczewski.
Paczkowski ripostował, że "jest to bardzo przesadna opinia". Nie mam - jak dodał - żadnych podstaw, aby sądzić, że osoby, które zajmowały się przestępczością pospolitą, kryminalną znajdują się w ogóle w zasobach IPN.
Poinformował, że podawana wcześniej przez IPN liczba 1,5 mln nazwisk z archiwów IPN, które mają się znaleźć docelowo na liście inwentarzowej IPN, to w rzeczywistości liczba tajnych współpracowników SB i kandydatów na nich, co do których są zapisy kartoteczne i nie we wszystkich przypadkach zachowały się teczki.
Wedle dotychczasowych szacunków nie więcej niż do 10 do 15% teczek tajnych współpracowników się zachowało. Pozostali są tylko w kartotekach i one nie są żadnym dowodem i nie są udostępniane - zapewnił Paczkowski. Przypomniał, że to, co znajduje się na "liście Wildsteina", to dane tylko tych osób, których teczki personalne się zachowały.
Dukaczewski polemizował akcentując, że na liście są też nazwiska z kartotek. Miał pretensję do IPN, że zrobiono "jawny przewodnik z tajnych materiałów".