Pracownicy zadłużonego szpitala nie chcą zarabiać mniej
Pracownicy wrocławskiego Specjalistycznego
Szpitala im. Falkiewicza nie godzą się na obniżkę wynagrodzeń o
15%. Zdaniem dyrekcji zadłużonej na 20 mln zł placówki
tylko taki krok pozwoli szpitalowi funkcjonować.
04.08.2004 | aktual.: 04.08.2004 17:05
Do szpitala przyjechał wicemarszałek województwa dolnośląskiego Marek Moszczyński, który apelował, aby pracownicy doszli do porozumienia z dyrektorem. Dyrektor szpitala Marek Nikiel wystosował do działających na terenie placówki związków zawodowych pismo z propozycją obniżenia wynagrodzeń. Przedstawiciele załogi nie zgodzili się na to.
Niczego nie ustalono. Marszałek chce, żebyśmy się dogadali, bo urząd marszałkowski nie może pomóc. Próbowaliśmy namówić dyrektora, aby się wycofał z tej 15-procentowej obniżki. Zadeklarowaliśmy, że możemy zrezygnować z odpisu na fundusz socjalny oraz z wypłacania do końca roku premii - powiedziała Jadwiga Połakowska ze Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Działaczka związkowa jest zbulwersowana tym, że szuka się oszczędności u pracowników. My już nie możemy niczego dać - zaznaczyła.
Pracownicy Szpitala im. Falkiewicza zwrócili się do marszałka województwa dolnośląskiego z pismem, w którym proszą o podjęcie działań mających na celu zapewnienie szpitalowi warunków do normalnego działania. Tymczasem rzecznik urzędu marszałkowskiego Anna Poznańska twierdzi, że samorząd wojewódzki nie może pomóc.
Sprawa dotyczy Narodowego Funduszu Zdrowia, wysokości kontraktu. My na działania Funduszu nie mamy żadnego wpływu. Rozmowy trwały kilka godzin, marszałek Moszczyński wysłuchał żalów pracowników i obiecał wszelką pomoc, ale mieszczącą się w kompetencjach urzędu marszałkowskiego - powiedziała Poznańska.
Z kolei rzecznik NFZ we Wrocławiu Joanna Mierzwińska mówi, że szpital im. Falkiewicza za realizację zadań ponad to, co zostało zapisane w kontrakcie, otrzymał ok. 500 tys. zł za I kwartał tego roku. Już niedługo będzie dzielona pula za II kwartał. Ale nie wiadomo jeszcze, ile zostanie przydzielone temu szpitalowi. Wiem, że kłopoty placówki wynikają z tego, że połowę przychodów zabierają komornicy. Może trzeba się z nimi dogadać? Tak jak w Jaworze, gdzie dyrekcja szpitala zawarła ugodę z komornikami - powiedziała Mierzwińska.