Pracownicy hipermarketów przeprowadzą włoski strajk
Pracownicy wielu sieci hipermarketów zapowiadają na czwartkowe święto włoski strajk. Będą pilnie i pracowicie obsługiwali klientów, będą ich wyczerpująco informowali o wadach i zaletach sprzedawanych towarów, wreszcie będą też ręcznie wystukiwali numery kodowe towarów nie korzystając z kodów kreskowych.
06.06.2007 07:52
Chcemy pracować jak ludzie, a w święta i niedziele spotkać się wreszcie ze swoimi rodzinami i dziećmi - mówi Małgorzata Kokosińska, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w krakowskim realu. Wiem, że w Sejmie znajduje się projekt ustawy nakazującej zamknięcie sklepów wielkopowierzchniowych w dniach 12 najważniejszych świąt państwowych i religijnych, ale to rozwiązanie połowiczne. Żądamy zamknięcia hipermarketów także w niedzielę! - dodaje.
Jeszcze niedawno dyrektorzy sieci argumentowali, że rezygnacja z handlu w niedziele spowoduje masowe zwolnienia pracowników. Teraz i tak jest nas za mało, bo wielu ludzi odeszło zniechęconych niskimi pensjami i właśnie tym morderczym rytmem pracy.
Decyzję o proteście w formie "strajku włoskiego" podjęła sekcja krajowa pracowników handlu NSZZ Solidarność, której przewodniczy Alfred Bujara z Katowic. Protest obejmie placówki Carrefoura, Reala, Lidla i Tesco, choć organizowany jest z dnia na dzień i nie wiem, czy wszędzie będzie miał równie znaczący przebieg. Musimy jednak zaprotestować, bo chcemy pracować tak jak to się dzieje w innych europejskich krajach - tłumaczy.
Sprawa jest dla nas oczywista - stwierdza Katarzyna Sawicka, szefowa Komisji Zakładowej Solidarności w Tesco. Nie jestem jednak pewna jak ułoży się protest, bo o tym, że mamy go organizować, dowiedziałam się w poniedziałek z prasy. Mamy też stosunkowo niewielką liczbę związkowców, bo tylko ok. 800 osób na 25 tys. pracowników. Jednak nie tracimy ducha i jakąś formę protestu przyjmiemy. Niech koledzy zobaczą, że walczymy o ich interesy to i związkowców będzie wkrótce więcej - zapewnia.
A my dołożymy wszelkich starań, żeby w święto kupowało się naszym klientom jak najwygodniej - zarzeka się w imieniu firmy rzeczniczka reala Agnieszka Łukiewicz-Stachera. Zatrudnimy dodatkowo ludzi z agencji pracy czasowej i postawimy ich w newralgicznych punktach, tak, aby kupującym oszczędzić kłopotu - dodaje.
Jeszcze niedawno związków w hipermarketach nie było wcale, obecnie już są i oto stają przed pierwszym sprawdzianem skuteczności.
Filip Ratkowski