Świat"Praca czyni wolnym" - gdzie ja to przeczytałem?"

"Praca czyni wolnym" - gdzie ja to przeczytałem?"

Falę komentarzy wywołała we Włoszech sprawa
wykorzystania w reklamie biur pośrednictwa pracy w prowincji
Chieti hasła "Praca czyni wolnym", które widniało na bramie obozu
w Auschwitz.

"Praca czyni wolnym" - gdzie ja to przeczytałem?"
Źródło zdjęć: © AFP

30.08.2006 | aktual.: 30.08.2006 14:30

W dyskusji, toczącej się m.in. na łamach środowej prasy, przeważają słowa potępienia dla szefa władz prowincji, byłego senatora Tommaso Colettiego, który przyznał, że nie wiedział, skąd pochodzi to zdanie.

Burzę wywołał fragment tekstu, napisanego przez polityka w ogłoszeniu reklamowym, informującym o podjętej w prowincji akcji przeciwdziałania bezrobociu: "Praca czyni wolnym. Nie pamiętam, gdzie przeczytałem to zdanie, ale jest to jeden z cytatów, które natychmiast uderzają, gdyż głoszą wielką prawdę".

Z jeszcze większą konsternacją przyjęto tłumaczenie Colettiego, który wyznał, że nie zdawał sobie sprawy z tego, iż słowa te ("Arbeit macht frei") znajdowały się na bramie obozowej. Mimo to - dodał - nie ulega wątpliwości fakt, że praca czyni wolnym, to zdanie zawiera absolutną prawdę. Pomyślałem o nim i użyłem go z powodu jego znaczenia i wielkiej wartości, jaką ze sobą niesie.

Dziennik "La Repubblica" pisze, że polemika w żaden sposób nie pozbawiła senatora centrowej partii Margherita pewności siebie i swoich przekonań. Nie rozumiem. To tak, jakby zakazać komuś wznosić okrzyk "Forza Italia", by nie reklamować Berlusconiego- powiedział Coletti nawiązując do nazwy partii, założonej przez Berlusconiego.

Rzymska gazeta przytacza wypowiedź jednego z liderów społeczności żydowskiej we Włoszech Riccardo Pacificiego, który oświadczył: To nie do wiary, że działacz polityczny, którego ugrupowanie ma antyfaszyzm w DNA, jest autorem takiego gestu. Zdaniem Pacificiego były senator powinien natychmiast przeprosić za to, co napisał. Podobnego zdania jest większość polityków opozycji i centrolewicowej koalicji, do której należy macierzysta partia szefa prowincji Chieti.

Opozycyjny "Il Giornale" informuje, że Coletti nie słucha płynących zewsząd apeli o wycofanie kontrowersyjnego folderu reklamowego, gdyż - argumentuje - nie widzi powodu, by to zrobić. "Nie byłem nigdy w Auschwitz i nie odwiedziłem żadnego innego obozu" - cytuje jego słowa mediolańska gazeta.

To przykry epizod, który świadczy o ignorancji- powiedział lewicowy parlamentarzysta Lele Fiano.

W obronie byłego senatora stanął natomiast rektor sanktuarium w Manopello w prowincji Chieti ojciec Carmine Cucinelli, którego zdaniem słowa te po włosku nie mają takiego samego znaczenia, jak po niemiecku, a bluźnierstwem było ich umieszczenie na bramie w Auschwitz.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)