Poznań. Śmierć Oli Jarząbek. Jej ojciec: nie szukamy winnych
Ola Jarząbek zginęła pod kołami tramwaju. Rodzice szukają świadków zdarzenia. W sobotę odbył się pogrzeb 22-latki.
Ola Jarząbek miała 22 lata i raptem półtora miesiąca temu przeprowadziła się do Poznania, co - jak wskazuje jej ojciec w rozmowie z TVN24 - było jej marzeniem. Tam pisała pracę licencjacką, a potem miała kontynuować studia.
- Z naszych wstępnych informacji wynika, że 22-latka weszła na przejście na czerwonym świetle. Ustalenie tego, jak było, jest przedmiotem śledztwa - informował Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
W związku ze sprawą toczy się postępowanie w kwestii spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W minionym tygodniu przesłuchano jedną osobę.
Na przystanku przy ul. Zamenhofa w Poznaniu rodzina Oli rozwiesiła plakaty z jej zdjęciem i prośbą o kontakt.
- Nie prowadzimy własnego śledztwa. Szukamy świadków zdarzenia, bo chcemy poznać odpowiedź na pytanie, dlaczego w środku dnia, w centrum miasta, na przejściu dla pieszych zginęła nasza Ola. Bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Może zawinił motorniczy, a może nasza Ola się zagapiła? Po prostu chcemy to wiedzieć. To nie jest tak, że nie mamy zaufania do policji czy prokuratury, które wyjaśniają wszystkie okoliczności. Pokładamy ufność, że ustalą, co się stało. Ale wiemy też, że tuż po wypadku było zaledwie dwóch świadków, w tym motorniczy. Im więcej osób opowie, co widziało, tym większe szanse na ustalenie prawdy – mówi Artur Jarząbek.
Kilka dni temu rodzice dziewczyny byli w Poznaniu. Pojawili się też w miejscu, w którym stracili córkę.
- Wciąż nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Ola była mądrą i zawsze ostrożną dziewczyną. Myślałem, że jak tam się pojawię, to coś więcej zrozumiem, ale nadal nie mam pojęcia, jak to wszystko mogło się wydarzyć. Ruch tramwajowy pomiędzy tymi przystankami odbywa się bardzo dynamicznie i tramwaje hamują w ostatniej chwili, przejeżdżając przez przejście dla pieszych. Brakuje synchronizacji sygnalizacji świetlnej pomiędzy odcinkiem dla tramwajów i pojazdów poruszających się jezdnią. Bardzo łatwo o pomyłkę, zwłaszcza jeśli jest się w maseczce i kapturze na głowie - powiedział ojciec Oli.
- My nie szukamy winnych, to nie nasze zadanie. Nie chcemy nikogo oskarżać. Chcemy mieć tylko poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by wyjaśnić, jak zginęła nasza córka. To wszystko - podkreślił Artur Jarząbek.
Źródło: TVN24