SpołeczeństwoPoznań. 76-latek wpadł do szybu windy. "Musiało dojść do tragedii"

Poznań. 76‑latek wpadł do szybu windy. "Musiało dojść do tragedii"

Nie milkną echa po śmierci 76-latka, który na jednym z poznańskich osiedli wpadł do szybu windy. Jak donosi jeden z mieszkańców, winda, która była powodem wypadku, nie działała już w czerwcu. - Musiało dojść do tragedii, żeby ktoś wykonał swoje obowiązki - podkreślono w wiadomości do redakcji Dziejesię.

Poznań. 76-latek wpadł do szybu windy. "Musiało dojść do tragedii"
Źródło zdjęć: © zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl | Mieszkaniec

10.09.2019 | aktual.: 10.09.2019 14:13

Wszystko zaczęło się od publikacji artykułu na temat śmierci 76-letniego mężczyzny, który na Osiedlu Piastowskim w Poznaniu wpadł do szybko windowego. Mężczyzna spadł z wysokości 11 piętra.

Poznań. Zablokował się w windzie

Sprawa nabrała rozgłosu, a do redakcji Dziejesię zgłosiła się osoba, która twierdziła, że jest mieszkańcem bloku, w którym doszło do tragedii. - Od ponad roku wraz z kolegą wynajmujemy mieszkanie na ósmym piętrze budynku przy ulicy Osiedle Piastowskie 36 - pisał mężczyzna.

- 12 czerwca, a więc ponad dwa miesiące przed tą tragedią, wracałem z zakupów po zajęciach na uczelni. Gdy wszedłem do klatki, ta sama winda była już na parterze z otwartymi drzwiami. Są one automatyczne i składają się z dwóch zasuwających się na siebie paneli. Ucieszyłem się, że nie muszę czekać i wsiadłem - kontynuował czytelnik Wirtualnej Polski.

Jak tłumaczył internauta, początkowo nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy. Według jego relacji drzwi zamknęły się, winda ruszyła, a po chwili... zatrzymała się między piętrami. - Myślałem, że dotarłem na swoje piętro, ale drzwi nie otworzyły się. Próbowałem użyć przycisku otwierania drzwi, ale ani on, ani żaden inny przycisk wybierania piętra nie reagował. Ponadto nie wiedziałem dokładnie na którym piętrze utknąłem, ponieważ na wyświetlaczu zaczęły migać różne wartości na zmianę - relacjonował.

Poznań. "Spędziłem tam kilkadziesiąt minut"

Pomocny mógł się okazać przycisk alarmowy, jednak w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby go usłyszeć. - W środku windy znajduje się naklejka z numerem telefonu do pomocy technicznej. Jest to jedyna forma kontaktu ze środka w przypadku utknięcia, ale bardzo trudno tam o zasięg telefoniczny. Spędziłem tam kilkadziesiąt minut próbując bez skutku się dodzwonić, ale zasięg był zbyt słaby na połączenie. Spróbowałem więc wysłać do kolegi SMS-a z prośbą o telefon do konserwatora - tłumaczył nasz czytelnik.

Na dowód zaistniałej sytuacji, internauta przesłał screen wiadomości, którą wysłał do swojego współlokatora. Ostatecznie całe zajście zakończyło się szczęśliwie. - Po około godzinie winda w końcu zjechała na parter. Za zewnątrz nie było nikogo, więc nie wiem czy to zasługa konserwatora, ale na drzwiach które zamknęły się za mną była powyginana kartka informująca o awarii - przekazał mężczyzna.

  • Slider item
[1/1] Źródło zdjęć: © dziejesie.wp.pl

- Kartka ta przyklejona była w taki sposób, że chowała się razem z drzwiami i nie była widoczna. Gdy wszedłem do klatki te drzwi były otwarte, a co za tym idzie, nie widziałem ostrzeżenia - dodał.

"Musiało dojść do tragedii"

Według przekazanych informacji, nie była to jedyna taka sytuacja. - W nocy, jakieś dwa tygodnie po utknięciu, wracałem do domu. Zauważyłem, że winda znowu się zacięła, ponieważ zachowywała się tak samo. Czekałem przez chwilę myśląc, że ktoś może użyć dzwonka ale nic się nie stało. Założyłem więc, że nikogo nie ma w środku - zaznaczył internauta.

O śmiertelnym wypadku, nasz czytelnik dowiedział się od współlokatora. - Napisał do mnie, że ktoś wpadł do szybu tej samej windy. Musiało dojść do tragedii, żeby ktoś wreszcie wykonał swoje obowiązki - zakończył twardo.

  • Slider item
[1/1] Źródło zdjęć: © dziejesie.wp.pl

Poznań. "Policja i prokuratura prowadzą działania"

O odniesienie się do zarzutów poprosiliśmy Zarząd SM "Osiedle Młodych" w Poznaniu. W odpowiedzi na nasze zapytanie, otrzymaliśmy komunikat, który jednak odwołuje się tylko do prowadzonego obecnie śledztwa w sprawie śmierci 76-latka.

"Pełna dokumentacja dotycząca przedmiotowego dźwigu osobowego została przez Kierownictwo Osiedla Piastowskiego SM „Osiedle Młodych” w Poznaniu oraz "Winda" S.j. Zakład Elektromechaniki Dźwigowej, z którą Kierownictwo Osiedla ma zawartą umowę na stałą konserwację urządzeń dźwigowych, przekazana policji" - czytamy w oświadczeniu.

Jak dodaje zarząd osiedla, feralna winda została wymieniona w 2014 roku. "W maju bieżącego roku pozytywnie przeszła badanie okresowe prowadzone przez Urząd Dozoru Technicznego. Obecnie policja i prokuratura prowadzą działania, które mają na celu wyjaśnienie tego zdarzenia" - podkreśla administracja.

Władze osiedla przyznają jednak, że dźwig w dniu śmierci 76-latka sprawiał pewne problemy. Firma odpowiadająca za jego obsługę w dniu tragedii miała odnotować aż trzy awarie. "Po ostatniej z nich urządzenie zostało wyłączone w celu przeprowadzenia dalszej diagnostyki w dniu kolejnym. W przypadku wystąpienie awarii, każdorazowo na miejsce przyjeżdżają przedstawiciele firmy konserwującej dany dźwig osobowy w celu np. uwolnienia przebywających w środku osób, a następnie sprawdzenia, czy winda nadaje się do dalszego użytkowania" - czytamy.

Zarząd SM "Osiedle Młodych", jako prawdopodobną przyczynę śmierci 76-letniego mężczyzny, podaje samodzielną próbę wydostania się z zablokowanej windy. "Najprawdopodobniej próbował opuścić ją, nie czekając na przyjazd firmy konserwującej. Dalsze informacje będziemy mogli przekazać po zakończeniu działań policji i prokuratury" - wyjaśnia administracja.

Wy również byliście świadkami niebezpiecznego zdarzenia? Poinformujcie nas na dziejesie.wp.pl. Czekamy na Wasze zdjęcia oraz nagrania!

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
Zobacz także
Komentarze (59)