Poznamy prawdę o próbie zamachu na Lecha Wałęsę?
IPN nie wyklucza, że zwróci się o pomoc prawną do państw, których obywatele mogą mieć związek z próbą zamachu na Lecha Wałęsę we Włoszech w styczniu 1981 r. - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. Sam Wałęsa stwierdził dziś, że jest rozczarowany niewystarczającym działaniem instytutu w tej sprawie.
29.09.2008 | aktual.: 29.09.2008 13:06
Próba zamachu na Lecha Wałęsę jest jednym z wątków śledztwa w sprawie zamachu na Jana Pawła II w maju 1981 r. Te same osoby mogły być zaangażowane w jedną i drugą sprawę. Na razie czekamy na dokumenty - mówi prok. Michał Skwara z pionu śledczego katowickiego IPN. Zapewniam, że wątek ten nie jest w żaden sposób zaniedbany - dodaje.
Z ustaleń włoskich śledczych wynika, że w styczniu 1981 r. w Rzymie usiłowano dokonać zamachu na Lecha Wałęsę, który pojechał tam spotkać się z papieżem Janem Pawłem II. Zdarzenie pamięta Andrzej Celiński, poseł SDPL, który wówczas był bliskim współpracownikiem Wałęsy. Jak mówi, to on namawiał Wałęsę aby wieczorem wybrać się na spacer po Rzymie.
Byliśmy pierwszy raz na Zachodzie i wszytko dla nas było szalenie ciekawe. Około godz. 23., już po wszystkich zajęciach, poszliśmy z Bożeną Rybicką (obecnie Grzywaczewską) na spacer. Namawiałem Lecha, aby z nami poszedł, ale nie mógł. O tym spacerze wiedział też Luigi Scricciolo, z włoskich związków zawodowych UIL, który się nami wtedy opiekował – opowiada Celiński.
Według posła SDPL, w trakcie spaceru on i Rybicka spotkali nagle Scricciolo, który zaproponował, że będzie im towarzyszył. Gdy cała trojka weszła w jedną z uliczek prowadzących do fontanny, nagle pojawiły się dwa szybo jadące samochody. Jeden stanął przed, a drugi za nami. Z tego pierwszego wyskoczyło dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał w ręku colta, z taką śmieszną drewnianą rękojeścią i to on ruszył w naszym kierunku. Do głowy mi nie przyszło, że on chce czegoś od nas. Myślałem, że ma jakiś problem z tymi z drugiego samochodu, powiedziałem nawet do Bożenki: co za teatr - wspomina Celiński.
Gdy mężczyzna z rewolwerem zbliżył się do Polaków, wtedy Scricciolo miał wykonać jakiś gest ręką. Jakby pomachał przecząco. I ten nieznany mężczyzna, minął nas. Zdziwieni poszliśmy dalej. I dopiero po kilku latach, gdy Scricciolo został zatrzymany w sprawie zamachu na Jana Pawła II zacząłem kojarzyć fakty. On wiedział, że pójdziemy na spacer i miał być z nami Lech Wałęsa. Wtedy nie było telefonów komórkowych i gdy Włoch zobaczył, że jesteśmy sami nie mógł już przekazać tego dalej. Z powodu nieobecności Wałęsy odstąpiono od zamachu – dodaje Celiński.
Jak twierdzi w tej sprawie był przesłuchiwany przed kilku laty przez polskiego prokuratora, który wykonywał czynności na prośbę włoskiego wymiaru sprawiedliwości.
O próbie zamachu na Wałęsę opowiedział Luigi Scricciolo. Przyznał się on do kontaktów z bułgarskimi służbami specjalnymi. Według Scricciolo, rezydent bułgarskiego wywiadu o nazwisku Donczew wypytywał go o to, co Wałęsa będzie robił w Rzymie. Według sędziego Ferdinando Imposimato, który prowadził śledztwo w sprawie zamachu na papieża, zamachowcem, mającym zabić lidera „Solidarności” był Ali Agca.
Śledził Wałęsę, kiedy ten udawał się do rzymskiego domu pielgrzyma na via Cassia, obserwował go, kiedy szedł do centrum prasowego przy placu San Silvestro. Wiemy też, że zdążył się zaopatrzyć w broń i był gotowy do zamachu - mówił Imposimato w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” w 2005 r.
Wyjaśnienia Scricciolo znajdują prawdopodobnie się protokołach włoskiej komisji Mitrochina, która po zamachu na Jana Pawła II badała działania komunistycznych służb specjalnych na terenie Włoch. Na razie katowiccy śledczy nie zamierzają występować o akta sprawy działacza związkowego, choć jak mówią, wiele wskazuje na to, że w przyszłości o takie dokumenty wystąpią.
Rafał Pasztelański