Pożar zniszczył parter domu. Przyczyną zostawiony telefon
Po przyjściu do domu rodzina zobaczyła na parterze skutki pożaru. Strażacy stwierdzili, że jego przyczyną mogło być urządzenie elektroniczne. Sprawie przyjrzał się biegły, który potwierdził przypuszczenia. Według niego, przyczyną pożaru był telefon komórkowy.
13.09.2017 | aktual.: 18.09.2017 14:14
Jak informuje "Gazeta Wyborcza" rodzinie z Bytomia, której dane na potrzeby tekstu zmienionono, pożar zniszczył tylko parter budynku, bo okna, rolety i drzwi były zamknięte. Strażacy doradzili rodzinie, żeby w celu potwierdzenia przypuszczeń o przyczynie pożaru zawiadomiła policję lub rzeczoznawcę. Podejrzewali, że pożar wywołał leżący nad kominkiem powerbank.
Biegły wykluczył jako przyczyny pożaru zwarcie lub awarię instalacji elektrycznej oraz podpalenie. Stwierdził, że pożaru nie spowodował powerbank, ale leżący na nieużywanym wtedy elektrycznym kominku telefon komórkowy, który nie był podłączony do ładowarki. Gazeta przytacza jego ekspertyzę, z której wynika, że przegrzanie baterii lub jej fabryczna wada doprowadziła do pożaru.
Jego ustalenia zaskoczyły rodzinę. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznają, że zaczęli szukać w internecie informacji o podobnych przypadkach. Mają zamiar ubiegać się w sądzie o odszkodowanie i zadośćuczynienie od producenta telefonu. W pożarze zginął ich kot, a dzieci przeżyły traumę.
Kilka lat temu opisywano podobny przypadek z Hongkongu. Mężczyzna miał grać na swoim smartfonie, kiedy urządzenie stanęło w płomieniach wyrzucił telefon, ale ten nieszczęśliwie wylądował na kanapie. Po chwili urządzenie wybuchło, powodując pożar w całym domu.