Powtórka matury w jednej ze szkół
Czworo uczniów liceum profilowanego nr 8 w
Białymstoku w Zespole Szkół Zawodowych nr 5, którzy z winy
nauczycieli mieli skrócony czas egzaminu, powtórnie napisze maturę
z języka polskiego - zdecydowała Okręgowa Komisja
Egzaminacyjna w Łomży.
05.05.2006 | aktual.: 10.05.2006 13:16
Takiego rozwiązania chcieli sami uczniowie. Pozostałe cztery osoby w tej samej sytuacji nie chcą powtarzać egzaminu - poinformowała rzeczniczka łomżyńskiej OKE Agnieszka Muzyk.
Sprawa dotyczy ośmiu uczniów, którzy w czwartek pisali maturę w jednej sali. Nauczyciele nadzorujący przebieg egzaminu zamiast 170 minut błędnie dali im na napisanie części podstawowej matury z języka polskiego 120 minut. Do błędu przyznali się sami nauczyciele.
OKE podkreśla, że błąd jakiego się dopuścili - to naruszenie formalne, które mogło mieć wpływ na wynik matury, jednak przy podejmowaniu decyzji OKE kierowała się opinią samych zainteresowanych uczniów.
Czworo uczniów złożyło do OKE pisma o unieważnienie matury, uznając, że mieli za mało czasu na udzielenie odpowiedzi. Pozostałe 4 osoby nie chcą unieważniania ich prac. Napisały do OKE, że wystarczyło im czasu na pisanie, podnosiły wręcz, że powtórka byłaby dla nich krzywdząca. Zastrzegły także, że w przyszłości w sprawie tego egzaminu nie będą wnosić żadnych roszczeń.
Myślimy, że to optymalne rozwiązanie. Prawo daje taką możliwość - dodała Muzyk.
4 osoby będą więc pisać maturę jeszcze raz, w czerwcu, w tak zwanym terminie rezerwowym, przewidzianym dla osób, które w normalnym terminie nie mogły przystąpić do matury z powodów losowych czy zdrowotnych. Termin ten w pierwszym tygodniu czerwca ma wyznaczyć Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE) - poinformowała Muzyk. Uczniowie którzy będą pisać egzamin powtórnie, dostaną wyniki razem ze wszystkimi uczniami.
Pełniący obowiązki podlaskiego kuratora oświaty Ryszard Pszczółkowski powiedział PAP, że w przyszłym tygodniu kuratorium, w ramach nadzoru pedagogicznego zbada, jak to się stało, że zespół nadzorujący egzamin, składający się z nauczycieli, popełnił taki błąd.
Przyznał, że niezrozumiałe jest dla niego, jak mogło dojść do błędnego ustalenia czasu trwania egzaminu. Zespół nadzorujący wiedział, że idzie na język polski i powinien nie czytać, ile trwa egzamin z chemii, biologii czy języka obcego, tylko z języka polskiego. Jak to się więc stało, to dla mnie zupełnie niezrozumiałe - powiedział Pszczółkowski. Jego zdaniem nauczycielom będzie trudno wytłumaczyć się z błędu, ale podkreślił, że trzeba będzie wysłuchać ich wyjaśnień.