Polska"Powstanie koalicji oznacza spokój na rok lub dwa"

"Powstanie koalicji oznacza spokój na rok lub dwa"

Zdaniem politologa dra Marka Migalskiego z Uniwersytetu Śląskiego, powstanie koalicji większościowej zagwarantuje "spokój i ciszę" na najbliższe kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt miesięcy, chociaż stan ten nie musi trwać do końca kadencji parlamentu.

05.05.2006 | aktual.: 05.05.2006 21:27

Obraz

Zobacz także galerię: Rekonstrukcja rządu

Ryzyko wyborów było do momentu, gdy opłacało się to PiS. Nie po to zawiązuje się taką niepopularną koalicję, żeby za trzy miesiące poddawać się weryfikacji wyborczej. To byłoby samobójstwo - powiedział w piątek PAP Migalski.

Rozwiązanie Sejmu w najbliższych miesiącach jest absolutnie niemożliwe. Ten układ na pewno przetrwa długie miesiące. Na rok, czy dwa mamy więc spokój z pytaniem: "kiedy wybory?"- ocenił.

W piątek teki wicepremierów otrzymali liderzy Samoobrony i LPR - Andrzej Lepper i Roman Giertych. Ich partie wspólnie z PiS stworzyły koalicję większościową.

Według Migalskiego, LPR - w przeciwieństwie do PiS i Samoobrony - będzie w zrekonstruowanym rządzie "elementem destrukcyjnym". Nie dlatego Liga weszła do rządu, że to jej ulubiony układ (...) Giertych zrobił to z powodu groźby rozpadu jego ugrupowania i utraty przywództwa. Ponadto udało mu się wynegocjować dobre warunki w rządzie i oddalił perspektywę wcześniejszych wyborów, które byłyby dla Giertycha "śmiercią polityczną" - wyjaśnił Migalski.

Ewentualna koalicja PiS z Platformą - mówił Migalski - byłaby droższa dla partii Jarosława Kaczyńskiego zarówno programowo, jak i personalnie. Obecny rząd będzie przede wszystkim realizował program PiS, dlatego też ta partia będzie dbała o to, aby ten rząd nabrał dynamiki i by nie rozsadzały go wewnętrzne waśnie - dodał politolog.

Jego zdaniem, PSL, nie wchodząc do rządu popełniło "śmiertelny błąd". Ta partia nie ma już szans. To była ich ostatnia szansa na zaistnienie w polskim życiu partyjnym. Ludowcy stworzą teraz bardzo niewyrazistą opozycję - podkreślił Migalski.

Zdaniem Migalskiego, Andrzej Lepper wszedł do rządu ponieważ "chce zmienić swój image", co ma mu umożliwić walkę o urząd głowy państwa w przyszłych wyborach prezydenckich.

Dostrzegł, że jako "chuligan polityczny" może liczyć na (poparcie) 15-20%. (...) Przez te parę lat musi pokazać się jako polityk pełen stabilności, mąż stanu - argumentował politolog.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)