Posłowie uczcili pamięć o Adamowiczu. Minuta ciszy w Sejmie
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński w porozumieniu z opozycją uzgodnił, że Sejm uczci pamięć o Pawle Adamowiczu minutą ciszy. Specjalne przemówienie wygłosił Grzegorz Schetyna. "Nigdy o tobie nie zapomnimy" - mówił lider PO.
16.01.2019 | aktual.: 16.01.2019 10:35
"Żegnany dziś naszego kolegę i przyjaciela. Człowieka, którego poznałem wiele lat temu, gdy wspólnie walczyliśmy w podziemiu antykomunistycznym" - mówił w środę w Sejmie Grzegorz Schetyna.
Lider PO podkreślił, że zmarły tragicznie prezydent Gdańska był "wielkim człowiekiem, który chciał budować, ale też nie bał się walki". - Całe życie poświecił swojemu ukochanemu miastu, Gdańskowi - podkreślił Schetyna.
Polityk dodał, że Pawła Adamowicza zabiła "obłąkana i dobrze zorganizowana nienawiść. Nienawiść przeciwko człowiekowi, który razem z milionami Polaków angażował się w WOŚP".
"Chce ci Pawle obiecać, że będziemy pamiętać i nienawiść, która odebrała ci życie, nie zniszczy Gdańska, Polski i nie zniszczy WOŚP" - podsumował.
Decyzję o minucie ciszy i specjalnym przemówieniu podjęli wspólnie marszałek Sejmu Marek Kuchciński i liderzy opozycji.
Napastnik z plakietką "media"
Długoletni prezydent Gdańska miał 53 lata. W niedzielę został zaatakowany nożem na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Napastnikiem był Stefan W., wcześniej karany za rozboje i leczony psychiatrycznie. W nocy z niedzieli na poniedziałek Adamowicz przeszedł wielogodzinną operację. Lekarzom nie udało się go uratować.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji napastnik, by wejść na scenę, skorzystał z plakietki "media", która rozdawana jest dziennikarzom. Według źródeł Wirtualnej Polski, podczas finału WOŚP w Gdańsku nie przeprowadzono kontroli plecaków w pobliżu sceny. Co więcej, wśród ochroniarzy mieli być bardzo młodzi ludzie, 17-latkowie.
Gdy lekarze walczyli o życie Pawła Adamowicza w szpitalu, czuwał przy nim m.in. wieloletni znajomy abp Sławoj Leszek Głódź. Przyznał on, że Adamowicz był człowiekiem wierzącym, ale nie miał szansy wyspowiadania się przed śmiercią, ponieważ już od momentu ataku pozostawał nieprzytomny.
- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Został namaszczony i rozgrzeszony. Pobłogosławiłem go, pomodliliśmy się przy jego łóżku i tak go pożegnaliśmy - podkreślał abp.
Źródło: RMF FM