ŚwiatPosłowie sprzedają głosy, prezydent chroni brata

Posłowie sprzedają głosy, prezydent chroni brata

Afgańscy posłowie sprzedają głosy, prezydent chroni brata zamieszanego w handel narkotykami, a przestępcy są ułaskawiani, bo byli krewnymi "męczenników", którzy zginęli 20 lat temu - taki obraz afgańskiej wojny wyłania się z przecieków ujawnionych przez WikiLeaks. Jakub Gajda z portalu Afganistan.waw.pl podsumowuje informacje, jakie wynikają z tajnych depesz USA na temat Afganistanu.

Posłowie sprzedają głosy, prezydent chroni brata
Źródło zdjęć: © AFP | Massoud Hossaini

07.12.2010 | aktual.: 15.12.2010 16:00

Afgańskie media od kilku dni całkowicie zdominowały informacje związane z tym, co z amerykańskich depeszy dyplomatycznych wyciekło za pośrednictwem witryny WikiLeaks. Nic w tym dziwnego, ponad 92 tysiące notatek upublicznionych przez portal bezpośrednio wiąże się z wojną w Afganistanie. - To może być przełom w spojrzeniu na nowoczesną wojnę - komentował "afgańskie przecieki" twórca WikiLeaks, Julian Assange.

Co ciekawe, upublicznione depesze dyplomatyczne w większości nie są szczególnie szokujące, przynajmniej dla ekspertów od Afganistanu. O wielu sprawach związanych z tym krajem, które teraz zostały ujawnione, od dawna mówiło się za kulisami. Niemniej należy podkreślić, że depesze mają ogromną wartość. Potwierdzają i dobrze dokumentują to, co w dotychczasowym rozumieniu stanowiło jedynie plotki i domysły dziennikarzy, polityków, analityków, a także innych osób zaznajomionych z afgańską rzeczywistością.

Najciekawszą i nie schodzącą z czołówek afgańskich gazet i serwisów telewizyjnych kwestią są epitety, jakimi prezydent Karzaj określany jest przez amerykańskich dyplomatów.

Karzaj zwany jest "słabeuszem" i politykiem nieporadnym, zarzuca mu się także paranoję. Prezydencka paranoja przejawia się w obawach dotyczących dążeń do jego obalenia. Poza tym amerykańscy dyplomaci potwierdzają obiegową opinię, że prezydent jest człowiekiem, który ukrywa prawdę o zaangażowaniu w narkobiznes swojego brata - Ahmeda Waliego Karzaja.

Prezydent kryje brata?

Z WikiLeaks, wyselekcjonować można informacje o tym, w jaki sposób w kraju, który przewodzi w produkcji heroiny, walczy się z narkobiznesem. Zajęły się tym serwisy informacyjne zarówno afgańskie, jak i zachodnie.

Brat prezydenta, Ahmed Wali jest szefem Rady Prowincji Kandahar. Upowszechniane przez WikiLeaks notatki niejednokrotnie wspominają o "podejrzanych kontaktach" polityka i "powszechnej opinii o jego zaangażowaniu w narkobiznes".

Amerykańskie depesze dokumentują powszechną wiedzę na temat poczynań prezydenckiego brata, pisząc: "będziemy na niego naciskać, aby poczynił starania mające na celu poprawę swego wizerunku". Tak więc, Amerykanie podkreślają, że są zmuszeni do dalszej kooperacji z tym nieuczciwym człowiekiem (oraz wieloma innymi urzędnikami tego typu), bo jak mówi inna notatka: sam prezydent "w sposób jednoznaczny zademonstrował, że będzie ukrywać prawdę o poczynaniach swego brata, jeśli tylko będzie zachodzić taka potrzeba". Wśród depeszy pojawiają się również komentarze, jakoby prezydent Afganistanu "sprawiał wrażenie nie zdającego sobie sprawy z zakresu naszej wiedzy na temat poczynań brata”.

Można byłoby wysnuć prostą tezę, że Karzaj po prostu kryje swego brata. Niemniej pojawiają się także inne kwestie, związane z narkobiznesem.

Amnestie dla "niebezpiecznych bandytów"

Doniesienia WikiLeaks informują o zarzutach kierowanych w stronę prezydenta, a także afgańskiego wymiaru sprawiedliwości związanych z amnestią dla wielu niebezpiecznych przestępców - szczególnie tych, którzy zaangażowani są w handel narkotykami.

Przykładowo, depesza z dnia 1 sierpnia 2009 roku przesłana przez zastępcę amerykańskiego ambasadora Francisa Riccardione mówi, że "zwalnianie niebezpiecznych bandytów przez stronę afgańską pozwala na szybkie ponowne wprowadzenie ich na pole nielegalnych i zbrodniczych działań, zaś aresztowani bandyci często nie stają nawet przed sądem". Riccardione podkreśla, że wielokrotnie rząd afgański był z tego powodu napominany, lecz dotąd nie zmienił swojego postępowania.

Poszczególne przypadki bywają kuriozalne, a czasem wręcz groteskowe. Jedna z notatek podaje casus pięciu afgańskich policjantów, którzy w kwietniu 2009 roku zostali zatrzymani podczas transportu policyjnym samochodem 124 kilogramów heroiny. Ludzie ci początkowo zostali skazani na od 16 do 18 lat więzienia. Natychmiastowo zostali jednak ułaskawieni przez prezydenta, gdyż… okazali się krewnymi dwóch męczenników, którzy zginęli w czasie wojny domowej na początku lat 90’. Takie są motywy postępowania afgańskich władz, nie dziwi więc sformułowanie z kolejnego przecieku, że Hamid Karzaj "nie jest zdolny do zrozumienia elementarnych zasad budowania państwa".

Talibowie wertują WikiLeaks

Tymczasem, według „The Telegraph” talibowie bardzo uważnie czytają informacje udostępnione przez witrynę. Poinformował o tym Zabihullah Mudżahid – rzecznik Islamskiego Emiratu Afganistanu (tak siebie określają talibowie nurtu Mułły Omara). Z informacji wynika, że talibowie poszukują w raportach nazwisk amerykańskich szpiegów, których następnie będą chcieli ukarać w sobie właściwy sposób.

Te informacje zatoczyły już szerokie kręgi i odbiły się echem w wielu środowiskach związanych z prowadzoną w Afganistanie operacją sił amerykańskich i NATO. - WikiLeaks będzie mieć krew na rękach – powiedział admirał Mike Mullen przewodniczący Połączonego Kolegium Szefów Sztabów.

Ujawnione dokumenty pokazują to, że sytuacja w Afganistanie jest daleka od tej, jaką oficjalnie malują politycy i dowódcy sił NATO. Depesze z WikiLeaks potwierdziły to, o czym dziennikarze i specjaliści mówili od jakiegoś czasu. Inicjatywę pod Hindukuszem przejęli rebelianci, w kraju szaleje korupcja, a co poniektórzy robią na tym zamieszaniu ogromne pieniądze.

Ta ostatnia kwestia związana jest przede wszystkim z afgańską władzą i dotyka wszystkich jej szczebli. Niektóre z informacji dotyczą, na przykład, sprzedawania przez członków afgańskiego parlamentu głosów zatwierdzających na stanowiskach poszczególnych ministrów (zatwierdzanie nowego rządu Karzaja trwało kilka miesięcy!). Według jednego z ministrów, parlamentarzyści życzyli sobie po 1000 dolarów za swój głos "na tak”.

Prowadzący portal WikiLeaks oświadczyli, że są w posiadaniu łącznie ponad 150 tysięcy notatek dotyczących Afganistanu, rozważają ich opublikowanie w najbliższym czasie.

Oprac. Jakub Gustaw Gajda dla Wirtualnej Polski

Jakub Gustaw Gajda – orientalista, dziennikarz i publicysta, niezależny ekspert ds. Iranu i Afganistanu, współautor największego w Polsce serwisu informacyjnego o tematyce afgańskiej - Afganistan.waw.pl, właściciel firmy Orient Ekspert.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)