PolskaPosłowie obrażają się za błahostki

Posłowie obrażają się za błahostki

Posłowie są bardzo wrażliwi na swoim
punkcie - byle co i od razu lecą na skargę do komisji etyki. Co
bardziej zacietrzewieni zasypują sądy pozwami o zniesławienie -
pisze gazeta "Metro".

Posłowie obrażają się za błahostki
Źródło zdjęć: © WP.PL | mg

26.02.2007 00:05

Według dziennika, parlamentarzyści z obecnego sejmowego składu częściej niż poprzednicy obrażają się na kolegów i media. Komisja etyki, która m.in. rozpatruje sprawy związane z naruszaniem godności posła, rozpatrzyła już 50 skarg - dwa razy więcej niż w tym samym czasie kadencję wstecz.

Najbardziej wrażliwi na krytykę i pomówienia są posłowie koalicji. Rekordzista to Artur Zawisza z PiS: Złożyłem hurtowo trzy skargi przeciw Jerzemu Szmajdzińskiemu, Wacławowi Martyniukowi i Wojciechowi Olejniczakowi z SLD. Publicznie twierdzili, że przeciw mnie toczy się jakieś postępowanie prokuratorskie. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca- mówi poseł.

Karol Karski (PiS) też się poskarżył. Jemu doskwierała komórka wicemarszałka Wojciecha Olejniczaka z SLD, który rozmawiał w trakcie... prowadzenia obrad. Zresztą Olejniczak miał też do czynienia z Wojciechem Wierzejskim (LPR). Szef SLD pomylił pederastów z Żydami (źle cytował napis na biurze Wierzejskiego "Żydom i dziennikarzom Gazety Wyborczej wstęp wzbroniony"). Lider LPR postanowił sprostować pomyłkę przed komisją etyki.

Widać, że jak nigdzie, w Sejmie króluje zasada "mieczem wojujesz...". Bo na Wierzejskiego z kolei poskarżyła się Zyta Gilowska, o której powiedział, że ma pomieszane w głowie. Posłowie opozycji są mniej drażliwi, co nie znaczy, że wcale. Złożyliśmy wniosek przeciw Jackowi Kurskiemu- przypomina efekty tzw. afery billboardowej Julia Pitera z PO. Gdy premier Kaczyński nazwał w wywiadzie posłów SLD chamami, też zgłosiłam to do komisji etyki - dodaje Katarzyna Piekarska z SLD.

Komisja ma się czym zajmować- załamuje ręce jej przewodniczący poseł Witold Czarnecki (PiS). Robię, co mogę, by posłowie się sami dogadywali i przepraszali, ale nierzadko się nie udaje.

Do tego oskarżeni o zniesławienie posłowie nie za bardzo się przejmują karami z komisji, bo ta może im co najwyżej wlepić naganę.

Dlatego, jak sprawdziło "Metro", pomówieni coraz częściej biegną od razu do sądu z pozwami o ochronę dóbr osobistych. W 2006 r. zarejestrowaliśmy kilkanaście takich spraw - potwierdza referat prasowy sądu okręgowego Warszawa-Śródmieście, gdzie trafia najwięcej poselskich powództw. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)