Posłom na wózkach wstęp wzbroniony
Trzech posłów nowego Sejmu porusza się na
wózkach. Choć jeszcze nie zaczęli pracy, już wiedzą, że nigdy nie
wystąpią na mównicy, bo budynek nie jest przygotowany dla osób
niepełnosprawnych - pisze "Metro".
06.10.2005 | aktual.: 06.10.2005 07:51
Trwa remont większości budynków przy Wiejskiej. Wydano na to ponad 3,3 mln zł, ale ani złotówki na udogodnienia dla niepełnosprawnych! _ A tu tak się złożyło, że dostała się nas aż trójka i teraz administracja Sejmu ma nie lada problem_ - mówi Filip Libicki, niepełnosprawny poseł PiS.
Faktycznie, nie jest najlepiej z przystosowaniem budynków dla ludzi na wózkach- przyznaje Stanisław Kostrzewa, dyrektor biura informacyjnego Sejmu. _ Myślimy, co tu zrobić, i inżynierowie robią już pewne plany_- dodaje. Ale konkretów nie potrafi podać.
Poruszanie się po sejmowych pomieszczeniach na wózku lub o kulach to nie lada wyzwanie. Wąskie korytarze, marmurowe, kręcone schody, ciężkie drzwi, piętra i półpiętra - to wszystko czeka na nowo wybranych niepełnosprawnych parlamentarzystów. Na problemy natkną się na każdym kroku - od sali obrad po toalety. Nigdy nie wejdą na sejmową mównicę! Przejście do niej jest zbyt wąskie i kończy się wysokim stopniem. Poza tym sama mównica nie ma regulowanej wysokości, więc przemawiającego posła na wózku, nawet gdyby udało mu się tam dostać, po prostu nie będzie widać.
To nie koniec. Poselskie ławy mają po bokach drewniane, nieskładane poręcze, co nie pozwoli na sprawne "przesiadanie" się z wózka na fotel. Posłowie będą mogli co prawda stanąć wózkami między ławkami, ale zatarasują nimi przejście innym.
_ Największy problem będzie w budynku, w którym obradują niektóre komisje sejmowe- mówi Libicki. _ Jest do niego tylne wejście, ale w środku nie ma windy, a budynek jest piętrowy- dodaje.Myślimy, by zamontować tam windę klatkową, ale to bardzo poważne przedsięwzięcie- zaznacza Kostrzewa.
Nie lepiej jest w hotelu poselskim. Tam są wprawdzie tzw. schodołazy, czyli windy do przenoszenia wózka nad schodami, ale do ich obsługi potrzebne są przynajmniej dwie osoby. Ktoś musi zawołać strażnika, który ma klucz do mechanizmu. Najczęściej okazuje się jednak, że klucza nie ma, a jeśli nawet jest - strażnik nie potrafi ruszyć urządzenia. Kończy się tym, że strażnicy znoszą niepełnosprawnego ze schodów. Bardzo się denerwuję pracą w Sejmie- przyznaje Małgorzata Olejnik (Samoobrona). Jestem wprawdzie w tej komfortowej sytuacji, że kawałek mogę przejść o kulach, ale chyba nie o to chodzi.
Filip Libicki liczy na to, że dzięki Małgorzacie Olejnik oraz Sławomirowi Piechocie - posłowi PO, który także jeździ na wózku - uda im się stworzyć skuteczne lobby działające na rzecz milionów niepełnosprawnych. _ Tak tej sprawy nie zostawię. Ani w Sejmie, ani w kraju_- obiecuje. (PAP)