PolitykaPosiedzenie klubu PiS. Tajemnicze SMS-y i bezwzględna mobilizacja

Posiedzenie klubu PiS. Tajemnicze SMS‑y i bezwzględna mobilizacja

Jarosław Kaczyński podczas posiedzenia klubu PiS będzie mobilizował parlamentarzystów do wytężonej pracy w swoich okręgach wyborczych, jednocześnie wzywając do bezwzględnej obecności podczas głosowań w Sejmie - wynika z rozmów Wirtualnej Polski z politykami partii rządzącej. Co ciekawe, miejsce rozmów do ostatniej chwili było utrzymywane w tajemnicy. Nie tylko przed dziennikarzami, ale także przed samymi politykami PiS. Ostatecznie posiedzenie klubu odbędzie się w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.

Jarosław Kaczyński ma dyscyplinować posłów PiS
Jarosław Kaczyński ma dyscyplinować posłów PiS
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molecki
Michał Wróblewski

- Prezesa irytuje sytuacja, w której poparcie dla naszych projektów jest naciągane, przeciągane, przepychane. Formalnie klub nie ma większości, ale gdyby wszyscy zawsze stawiali się na głosowaniach, prace toczyłyby się znacznie sprawniej, a ustawy byłyby uchwalane szybciej - taką opinię usłyszeliśmy od jednego z polityków formacji Jarosława Kaczyńskiego przed planowanym na środę na godzinę 19 posiedzeniem klubu parlamentarnego PiS. Wydarzenie zapowiedzieliśmy wcześniej w Wirtualnej Polsce.

Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że zebranie ponad 200 posłów i senatorów PiS nie będzie szczególnie różniło się od poprzednich spotkań. - Zawsze prezes mobilizuje do jeszcze cięższej pracy, zwartego przekazu, przestrzega przed rozleniwieniem. Ale teraz nikt lenić się nie zamierza, bo wybory za pasem i większość z posłów, nawet bez pewności co do znalezienia się na liście, już prowadzi nieformalne kampanie w swoich okręgach - ujawnia w rozmowie z Wirtualną Polską polityk PiS.

Inny dodaje: - Jeszcze przed wysypem publikacji o rzekomo wcześniejszych wyborach parlamentarzyści wzięli się do "ciężkiej pracy". Oczywiście biorę to w cudzysłów, bo to głównie nieformalne spotkania w terenie, typowo prekampanijna pokazówka i lans. Ale widać, że każdy już martwi się o to, co będzie w przyszłym roku.

W przyszłym roku na pewno odbędą się wybory parlamentarne. Ale już nie wszyscy w klubie PiS mają pewność, że zostaną dopuszczeni na listy wyborcze. Wedle nieoficjalnych doniesień z partii rządzącej wynika, że Jarosław Kaczyński będzie chciał "odświeżyć" listy wyborcze z kandydatami na parlamentarzystów i pozbyć się najmniej pracowitych posłów obecnej kadencji.

Jak słyszymy, te pojawiające się w partii spekulacje mają jeszcze bardziej zmobilizować parlamentarzystów do wytężonej pracy w terenie. Zwłaszcza że pozwala na to zlikwidowanie obostrzeń pandemicznych. - Ale nie kosztem nieobecności podczas głosowań w Sejmie i w trakcie prac w komisjach - zaznacza nasz rozmówca z formacji rządzącej. Słowem: praca w okręgach jest ważna, ale mobilizacja w Warszawie jest priorytetem.

Jarosław Kaczyński będzie dążył do porozumienia z koalicjantami

Bezwzględna dyscyplina ma obowiązywać podczas głosowania nad wyborem Adama Glapińskiego na drugą kadencję w funkcji prezesa NBP. Głosowanie odbędzie się w czwartek. Jarosław Kaczyński ma oficjalnie poinformować o tym na posiedzeniu klubu PiS w środę wieczorem.

Prezes będzie także mówił o konieczności uchwalenia ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, co ma być warunkiem do odblokowania miliardów euro z funduszy unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

Na razie fundusze są blokowane, bo Pałac Prezydencki, PiS i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry nie potrafią się porozumieć co do ostatecznego kształtu ustawy. Czy Kaczyński na posiedzeniu klubu będzie za to ganił mniejszego koalicjanta? - Nie sądzę, zwykle prezes na posiedzeniach klubu unika konfrontacyjnego języka i szuka porozumienia z koalicjantami. Czasem nawet ich pochwali - mówi nam osoba z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

Inny z rozmówców dodaje, że ostra retoryka szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego względem ziobrystów to jedynie "pewna gra" i przypomnienie, kto jest największą partią w koalicji i kto powinien narzucać agendę, a kto respektować swoje miejsce.

Terlecki w prorządowym tygodniku "Sieci" ostrzega Solidarną Polską, ale także niektórych posłów PiS, przed wcześniejszymi wyborami. "Klub Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo zmęczony podjazdową wojną wewnętrzną. Chodzi tu zarówno o relacje z Solidarną Polską, jak i z drobnymi grupami postgowinowskimi. Coraz częściej słyszę opinie posłów: 'Nie ma innego wyjścia, trzeba iść na wybory'. Mówią tak, bo to nie jest tylko problem większości sejmowej, ale i tego, co się dzieje na dole. Są dziesiątki konfliktów, boje o różne posady, wpływy, zasoby. Nasi koalicjanci próbują się rozpychać ponad miarę. To jest coś, co nasi posłowie bardzo źle znoszą" - tłumaczy szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu.

Terlecki wprost uzależnia zwycięstwo PiS od sprawności machiny partyjnej. Jak mówi w "Sieciach": "Szanse na samodzielną większość są, nawet bez ziobrystów, pod warunkiem że nasza partia zacznie działać z większą energią. Dwa lata pandemii okazały się dla struktur katastrofalne. Bez kontaktów osobistych wszystko zaczęło się rozłazić, posłowie nie wiedzieli, co robić, co mówić, jak działać. Trzeba podjąć pewne decyzje".

Miejsce rozmów? Tajemnica

Co ciekawe, jak słyszymy nieoficjalnie, posłowie PiS jeszcze w środę rano nie znali miejsca "wyjazdowego" posiedzenia klubu PiS. Posiedzenie miało być wyjazdowe, ale ostatecznie odbędzie się w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.

Wcześniej parlamentarzyści otrzymali SMS-y: "Uprzejmie informujemy, że w dniu 11 maja, o 19, odbędzie się posiedzenie klubu parlamentarnego PiS poza gmachem Sejmu. Obecność jest obowiązkowa".

Czego jeszcze można spodziewać się na posiedzeniu klubu? - Na pewno rozmów o trudnej sytuacji gospodarczej. To będzie główny, obok wojny, temat na najbliższe miesiące, a może i lata - przewiduje nasz rozmówca z klubu PiS.

Sondaże nieprzychylne dla PiS

Rosnąca wysokość rat kredytów w zastraszającym wręcz tempie i galopujące ceny to coraz większy problem dla rządu, premiera i całej rządzącej prawicowej koalicji. Pisaliśmy o tym kilka dni temu w Wirtualnej Polsce.

Potwierdza to najnowszy sondaż IBRiS, przeprowadzony dla "Rzeczpospolitej". Najwięcej, bo 31,3 proc. ankietowanych uznaje, że winę za inflację ponosi obecny prezes banku centralnego Adam Glapiński, a 28,2 - że PiS i cała ekipa rządząca. To razem prawie 60 proc. badanych. Jest też spora grupa respondentów, która wskazuje odpowiedzialność przywódcy Rosji i wywołanej przez niego wojny w Ukrainie - to 22,4 proc. Niewielka część pytanych wskazuje na Unię Europejską - 6,6 proc. Prawie nikt nie wskazał opozycji.

Mimo to PiS wciąż przewodzi w sondażach, choć - gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę - partia Jarosława Kaczyńskiego nie miałaby co liczyć na samodzielne rządzenie.

Według badania United Surveys dla Wirtualnej Polski na PiS swój głos oddałoby 34,7 proc. ankietowanych. Taki wynika oznacza jednak spadek o 1,3 pkt proc. względem badania z końca kwietnia.

Pozycja wicelidera należy do Koalicji Obywatelskiej, na którą zagłosowałoby 27 proc. respondentów. Największe ugrupowanie opozycyjne notuje wzrost poparcia na poziomie 0,4 pkt. proc.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie