PolitykaPiS zwiera szyki, Kaczyński zwołuje wyjazdowy klub. Tusk chce wykorzystać spór z Ziobrą

PiS zwiera szyki, Kaczyński zwołuje wyjazdowy klub. Tusk chce wykorzystać spór z Ziobrą

Wybór Adama Glapińskiego na drugą kadencję prezesa NBP, a może nawet przyspieszenie likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - obóz władzy na przyszły tydzień szykuje sejmową ofensywę. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, Jarosław Kaczyński zarządził nawet zorganizowanie wyjazdowego, mobilizującego posiedzenia klubu parlamentarnego PiS. Według opozycji to jednak tylko zasłona dymna, bo w koalicji wciąż trwa spór. Chaos w obozie władzy chce wykorzystać Donald Tusk.

Donald Tusk i Jarosław Kaczyński
Donald Tusk i Jarosław Kaczyński
Źródło zdjęć: © East News | JANEK SKARZYNSKI
Michał Wróblewski

- Myślę, że posłowie są stęsknieni za sobą i wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego będzie dobrą okazją, by przedyskutować mniej formalnie różne problemy, które mamy wewnątrz, choćby wspólne stanowisko wobec Komisji Europejskiej - powiedział nam europoseł PiS i prezes Partii Republikańskiej Adam Bielan.

To ma być pierwsze od dawna wyjazdowe posiedzenie klubu PiS. Odbędzie się w przyszłym tygodniu. - Długo takie spotkania się nie odbywały ze względu na pandemię - słyszymy.

Europoseł Bielan - który, jak sam przyznaje, 3 maja rozmawiał telefonicznie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim - w programie "Tłit" nie ukrywał, że są w koalicji rozbieżności ws. projektu o Sądzie Najwyższym i konieczności odblokowania dla Polski Europejskiego Funduszu Odbudowy.

- Wszystkie różnice będą wyjaśniane podczas posiedzenia wyjazdowego klubu. Trzeba się zmobilizować i zewrzeć szyki, przed nami ważne głosowania - słyszymy od przedstawicieli PiS, którzy potwierdzają otrzymanie zaproszenia na spotkanie.

Po roku PiS stoi w miejscu, a zegar tyka

4 maja mija dokładnie rok od chwili, gdy Sejm ratyfikował porozumienie z Unią Europejską ws. Europejskiego Funduszu Odbudowy ratującego gospodarkę po pandemii. Na Krajowy Plan Odbudowy mieliśmy z niego dostać pomoc o wartości 57 mld euro.

Za ratyfikacją głosowało wtedy 290 posłów - 211 z klubu PiS (bez Solidarnej Polski), 46 z Lewicy, 22 z Koalicji Polskiej, pięciu z koła Polska 2050, dwóch z Kukiz'15 i trzech niezależnych.

Premier Mateusz Morawiecki apelował wówczas o głosowanie za ustawą "w imię przyszłości w Unii Europejskiej". Jak stwierdził, ma być to "mocne za" uczestnictwem Polski w UE i korzystaniem z miliardowych funduszy na odbudowę gospodarek po pandemii COVID-19. "Odłóżmy swary, kłótnie, dziś razem zagłosujmy za. Nie pozwólmy zmarnować nowego planu Marshalla" - apelował szef rządu.

Ziobryści nie posłuchali. Przekonywali, że to żaden nowy "plan Marshalla", tylko zdrada narodowa.

Jaką sytuację mamy po roku? Fundusze unijne są dla Polski wstrzymane, a Krajowy Plan Odbudowy - wciąż zablokowany przez UE.

Powód? Uwagi TSUE i Komisji Europejskiej do zmian wprowadzonych przez PiS w wymiarze sprawiedliwości. Dziś PiS chce się z części tych zmian wycofać i zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego (to główny wymóg TSUE), ale… na krok w tył nie zgadza się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Sytuacja jest patowa, opisywaliśmy ją niedawno w Wirtualnej Polsce.

Nasi rozmówcy z obozu władzy zapowiadają jednak "przyspieszenie" i możliwy kompromis. Czy to realny scenariusz, czy jedynie kolejna odsłona gry na przeczekanie?

Czasu nie zostało wiele. - Nie możemy dłużej zwlekać - podkreśla Adam Bielan. Dlaczego? - Środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy, zgodnie z harmonogramem, muszą być zaprogramowane aż w 70 proc. do końca roku. Zostało bardzo mało czasu, żeby te pieniądze wydać. Jeśli proces rozmów między rządem a Komisją Europejską przedłuży się o kolejne tygodnie, to możemy już z tych pieniędzy po prostu nie skorzystać - tłumaczy polityk Zjednoczonej Prawicy.

Rozmowy na finiszu? "Koalicyjne młyny mielą powoli"

Jak usłyszała nieoficjalnie Wirtualna Polska, w ubiegłym tygodniu - przed majówką - liderzy Zjednoczonej Prawicy, w tym Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro, mieli rozmawiać o scenariuszach dotyczących projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. - Będą kolejne spotkania w tej sprawie - słyszymy.

Czasu - jak podkreśla nie tylko Bielan, ale także minister rozwoju Waldemar Buda, odpowiedzialny za KPO - pozostało niewiele, a obóz władzy zmuszony jest możliwie szybko zlikwidować Izbę Dyscyplinarną SN, by pozyskać miliardy euro z funduszy unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

Solidarna Polska nie kryje sceptycyzmu. - To nie będzie tak, że zlikwidujemy Izbę Dyscyplinarną, a pieniądze z KPO popłyną same. To ułuda - komentują ziobryści.

Polityk Solidarnej Polski nie kryje złości: - Jesteśmy zniecierpliwieni tym, że przez lata PiS zapewniało, iż nie będzie pisania ustaw "w obcych językach", że nie oddamy ani guzika, że nie będą nas w Brukseli bezprawnie szantażować. A teraz oni sami się "niecierpliwią", by najszybciej skapitulować przed Komisją.

Co na to PiS? - Rozumiemy pewne obawy ze strony kolegów z Solidarnej Polski, ale uważamy, że w końcu potrzebna jest decyzja, która przełoży się na wynik głosowania w Sejmie - mówi polityk z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

Tusk chce rozdrażnić PiS

Wielu polityków PiS jest zniecierpliwionych ciągłym przeciąganiem liny między liderami ich partii a Solidarną Polską. Niektórzy politycy i przedstawiciele rządu opowiadają wręcz, że "nie chce im się już w kółko odpowiadać na pytania o KPO i Ziobrę". Są zirytowani zachowaniem koalicjanta, a niektórzy już chcieliby się ziobrystów po prostu pozbyć.

Tyle że PiS niebawem ministra sprawiedliwości będzie zmuszony… bronić. A to dlatego, że wniosek o odwołanie Zbigniewa Ziobry z funkcji ministra zapowiedział Donald Tusk.

A mechanizm wygląda tak: jeśli w Sejmie jest głosowany wniosek złożony przez opozycję ws. odwołania któregoś z ministrów, to ten minister w sejmowej debacie jest gorliwie broniony przez PiS. Nawet jeśli jest to robione tylko na pokaz - jak wtedy, gdy ministra Ziobrę zmuszony jest bronić premier Morawiecki.

- Tusk stawia PiS pod ścianą - komentują politycy w kuluarach.

Ale jednocześnie szef PO ryzykuje: rzuca koło ratunkowe Zbigniewowi Ziobrze, bo jeśli PiS ministra sprawiedliwości wybroni w debacie i głosowaniu w Sejmie, to ten wyjdzie z tej awantury wzmocniony.

Tak uważa m.in. lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Jeśli finałem tej operacji będzie obrona ministra, to karta przetargowa jest w rękach Kaczyńskiego. Może powiedzieć do Ziobry: patrz, uratowaliśmy ci skórę, a teraz musisz głosować za projektem prezydenta w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej bez poprawek opozycji - mówił w Sejmie szef ludowców.

Tusk jednak uważa, że sytuacja jest szczególna. W środę zwrócił się do prezesa PiS: "Mam pytanie do Kaczyńskiego: czy mu nie jest wstyd, że tak naprawdę rządzi Polską z bardzo złymi skutkami Ziobro, a Kaczyński nie ma w tych sprawach nic do powiedzenia?".

Wcześniejsze wybory? "Na razie nie ma mowy o końcu wojny"

W tle tych politycznych gier toczą się nieśmiałe rozmowy o możliwości przeprowadzenia przyspieszonych wyborów. Kiedy? - Na pewno nie w tym roku - podkreślają rozmówcy z wszystkich partii koalicyjnych.

Czy wiosna 2023 to realny scenariusz? Politycy PiS niezmiennie powtarzają: - Jesteśmy zdeterminowani przeprowadzić wybory w konstytucyjnym terminie, czyli jesienią 2023 roku. Ale jednocześnie bierzemy pod uwagę każdy wariant.

Jeden z rozmówców z partii Kaczyńskiego jest jednak mocno sceptyczny: - O końcu wojny w Ukrainie nie ma mowy, więc o żadnych przyspieszonych wyborach również.

Ale inny poseł dodaje: - Wcześniejsze wybory? Scenariusz jak najbardziej do rozważenia.

Niemniej PiS za kilka miesięcy zacznie przymierzać się do tworzenia list wyborczych na wybory w 2023 roku. Co z koalicją?

Wedle naszych informacji decyzja w sprawie ewentualnego startu w wyborach z Solidarną Polską ma zapaść do jesieni. Dlaczego taki termin? - Bo później będą przygotowania do kampanii. I trzeba się zdecydować, czy iść razem, czy osobno, a nie mieszać ludziom w głowach - mówi polityk PiS.

Jak słyszymy nieoficjalnie, partia Jarosława Kaczyńskiego w wewnętrznych badaniach może liczyć na poparcie w granicach 40 proc. - Czasem jest to trochę mniej, czasem więcej - mówi jeden z działaczy. A ziobryści? - Oni nawet nie są notowani w sondażach - nie kryją złośliwości politycy PiS.

Solidarna Polska mimo tych prztyczków ze strony większego koalicjanta demonstruje pewność siebie: utrzymuje, że może dziś liczyć na 5 proc. poparcia (żadne badania w tej sprawie nie zostały jednak opublikowane) i bierze pod uwagę to, że w wyborach wspólnie z PiS już nie wystartuje. - Dużo dobrego zrobiliśmy dla Polski i dużo dobrego dalej możemy zrobić. Scenariusz wspólnego startu nie jest więc wykluczony, ale inne też nie są wykluczone. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji politycznej. Na każdą opcję trzeba być przygotowanym - przyznał jakiś czas temu w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Janusz Kowalski - były wiceminister aktywów państwowych, spec od energetyki, człowiek reprezentujący radykalne skrzydło Solidarnej Polski - w lutym nakreślił w radiu TOK FM scenariusze stojące przed koalicją: - Prawica ma trzy drogi. Szarpnięcie cuglami i zwarcie z UE. Drugi scenariusz: nowy rząd z powodu dużej różnicy zdań w Zjednoczonej Prawicy. Trzeci: nowe wybory w związku z tym, że jesteśmy zmuszani do rezygnacji z polskiej suwerenności.

Politycy PiS nie kryli irytacji takim stawianiem sprawy. Sytuacja w koalicji była na politycznym ostrzu noża. Później jednak Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę i spory w koalicji przycichły. Ale polityka sejmowa wciąż się toczy, na szali są losy poszczególnych graczy w koalicji, więc kłótnie wróciły.

Jarosław Kaczyński będzie chciał je w końcu stłumić. Pytanie, czy znajdzie metodę.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie