Poseł z Exeter interweniował w sprawie wydania Jakuba T.
Poseł Partii Pracy z okręgu Exeter Ben Bradshaw zwrócił się do brytyjskiego Home Office - które jest odpowiednikiem resortu spraw wewnętrznych - o wyjaśnienie statusu skazanego na karę podwójnego
dożywocia Polaka Jakuba T. - poinformował dziennik "Express&Echo".
09.07.2008 | aktual.: 10.07.2008 09:03
Skazując 24-letniego T. w styczniu br. za gwałt i wywołanie trwałych szkód na zdrowiu 48-letniej mieszkanki Exeter w lipcu 2006 r., sędzia Graham Cottle orzekł, że musi on odsiedzieć co najmniej 8 lat, zanim będzie mógł wystąpić o przedterminowe warunkowe zwolnienie.
Polskie ministerstwo sprawiedliwości zabiega o to, by Jakub T. mógł odbywać karę w Polsce zgodnie z postanowieniem sądu w Poznaniu, który pod tym warunkiem zgodził się na jego ekstradycję do Wielkiej Brytanii. Home Office zasygnalizowało, że będzie respektować to postanowienie.
Bradshaw, który jest sekretarzem stanu w ministerstwie zdrowia, chce ustalić, czy decyzja Home Office jest ostateczna, czy też poszkodowana kobieta może ją zakwestionować.
Jeśli decyzja jest niepodważalna, to poseł chce się dowiedzieć, dlaczego na procesie nie było mowy o tym, że T. zostanie wydany władzom polskim w razie skazania go. Gdyby się miało okazać, że wydaniu T. do Polski nie uda się zapobiec, Bradshaw chce gwarancji, że skazany będzie odsiadywał w Polsce tę samą karę, którą musiałby odsiedzieć w Anglii, i w zakładzie karnym o takim samym rygorze.
Laburzystowski poseł interweniował w imieniu kobiety, którą - jak stwierdzono na procesie - T. zgwałcił i działając z zamiarem umyślnym ciężko pobił, co spowodowało u niej nieodwracalne szkody na zdrowiu. T. został uznany za winnego przez ławę przysięgłych stosunkiem głosów 11:1.
W wywiadzie dla "Express & Echo" zmuszona do korzystania z wózka inwalidzkiego kobieta wyraziła niezadowolenie z powodu planowanego przeniesienia T. do Polski.
Zadając mi ciężkie obrażenia cielesne T. skazał mnie na dożywocie na wózku inwalidzkim, podczas gdy jemu samemu umożliwia się teraz powrót do domu - powiedziała kobieta, której nazwiska nie można podawać do wiadomości publicznej.
_ Jego skazanie kosztowało Brytyjczyków wiele zabiegów i pieniędzy, a teraz wydaje się go do Polski. Jest to dla mnie obraźliwe i niesprawiedliwe. Powinien odsiadywać karę tutaj, a więc w kraju, w którym dopuścił się przestępstwa. Ta decyzja podwoiła ból, który mi zadał_ - dodała.
Jakub T. jesienią 2007 roku został wydany władzom brytyjskim zgodnie z Europejskim Nakazem Aresztowania. Skazano go na podstawie dowodu z DNA i zapisów kamer ulicznych. On sam nie przyznał się do winy.