Poseł Samoobrony prowadził "na bani"?
Pruszkowska prokuratura zajmuje się sprawą
posła Waldemara Borczyka (Samoobrona), którego zatrzymała policja,
gdy prowadził samochód będąc prawdopodobnie pod wpływem alkoholu.
Policji nie udało się tego ustalić, gdyż poseł zasłaniając się
immunitetem, odmówił poddania się badaniom alkomatem.
Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, w środę ok. 20.30, policjanci odebrali zgłoszenie od kobiety, która twierdziła, że trasą katowicką, w okolicach podwarszawskich Janek, jedzie nietrzeźwy kierowca. Według jej relacji, ciemne audi jechało "niemalże zygzakiem".
Patrol, który przybył na miejsce zatrzymał samochód w Jankach pod Warszawą. Jak się okazało prowadził go poseł Samoobrony. Mimo, że funkcjonariusze wyczuli od niego woń alkoholu, Borczyk nie chciał poddać się badaniom na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Powiedział, że jest posłem i pokazał legitymację.
Ostatecznie samochód został zabrany na policyjny parking, a posła odwieziono do hotelu w podwarszawskim Nadarzynie.