Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk: w ostatnich wyborach samorządowych były różne dziwne zjawiska
W ostatnich wyborach samorządowych zaobserwowaliśmy różne dziwne zjawiska. Był przypadek, że w samochodzie policjanta w Warszawie znaleziono kilka tysięcy wypełnionych kart do głosowania. PKW dzierżawi serwery do liczenia głosów od jakiejś prywatnej spółki, a jej członkowie jeżdżą na szkolenia do Rosji. Jest się nad czym zastanawiać - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.
10.08.2013 | aktual.: 10.08.2013 10:50
Na początku rozmowy z gazetą Kuźmiuk stwierdza, że trzeba brać pod uwagę możliwość przedterminowych wyborów. - Bo jeżeli sytuacja społeczna i gospodarcza będzie się pogarszała, jeżeli związki zawodowe będą mocno protestowały, to różnie może być - zauważa polityk i zaraz dodaje: - Jesteśmy gotowi rozmawiać z PO o przyspieszonych wyborach, ale pod warunkiem, że poprzedzi to przynajmniej półroczny rząd techniczny, który wymiecie wszystko, co jest do wymiecenia w gospodarce i finansach publicznych, i odpowiednio te wybory przygotuje, żeby nie było żadnych wątpliwości, że zostaną przeprowadzone uczciwie.
Dopytywany, skąd taka obsesja, że wybory mogą być sfałszowane, odpowiada, że Tusk powiedział w jednym z ostatnich wywiadów, że nie odda władzy bez walki. - A w ostatnich wyborach samorządowych zaobserwowaliśmy różne dziwne zjawiska. Na przykład PSL w niektórych okręgach osiągało 75-procentowe poparcie. Było bardzo dużo głosów nieważnych. Był też przypadek, że w samochodzie policjanta w Warszawie znaleziono kilka tysięcy wypełnionych kart do głosowania. PKW dzierżawi serwery do liczenia głosów od jakiejś prywatnej spółki, a jej członkowie jeżdżą na szkolenia do Rosji. Jest się nad czym zastanawiać - mówi gazecie Kuźmiuk.
Gazeta cytuje m.in. słowa Adama Hofmana, który po wygranych wyborach w Elblągu, stwierdził, że teraz PiS idzie na Warszawę. Dopytywany w tym kontekście, czy to oznacza, że w szeregach partii zapanował triumfalizm, odpowiada, że nie ma go. Zaraz jednak zaznacza, że "po tym, co się działo w Elblągu, po tych „taśmach Wilka”, które ponoć spadły z nieba, żeby skompromitować naszego kandydata, stwierdzenie posła Hofmana było uprawnione".
- Oczywiście PO się od tych brudnych chwytów odżegnuje. Twierdzi, że nie miała z tym nic wspólnego. Nie ulega jednak wątpliwości, że taśmy przygotowali fachowcy od potajemnego nagrywania, a wypuścił je zaprzyjaźniony z PO portal internetowy. Moim zdaniem to sygnał, że musimy być gotowi na takie zagrywki i być może jeszcze bardziej brudne metody w zbliżających się kolejnych wyborach - puentuje Kuźmiuk.