Poseł LPR zrzeknie się immunitetu
Andrzej Fedorowicz (LPR) zapowiedział, że zrzeknie
się immunitetu poselskiego. Prokuratura chce mu postawić zarzut
poświadczenia nieprawdy za to, że na posiedzeniu komisji miał
głosować "na cztery ręce" za kolegę z klubu. Fedorowicz utrzymuje, że to nieprawda, iż głosował za innego
posła.
W środę prokurator generalny skierował do marszałka Sejmu wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu posłowi LPR. Poseł Ligi pyta komisję ds. służb specjalnych czy dziennikarz, który o tym poinformował "był lub jest współpracownikiem służb specjalnych". Fedorowicz poinformował na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, zrzeknie się jednak immunitetu, aby wyjaśnić tę sprawę.
W trakcie posiedzenia Komisji Finansów Publicznych 18 lutego dziennikarz radiowej Trójki poinformował komisję, iż w czasie głosowania tego dnia nad jedną z poprawek do projektu ustawy o podatku od towarów i usług Fedorowicz oddał głos za nieobecnego posła LPR Dariusza Grabowskiego. Komisja ta korzysta z elektronicznego systemu do głosowania, w którym posłowie używają kart magnetycznych, takich jak na posiedzeniu plenarnym.
Fedorowicz w czwartek złożył pismo do szefa komisji ds. służb specjalnych, w którym pyta czy dziennikarz Trójki "był lub jest współpracownikiem służb specjalnych". Jak wyjaśnił, zrobił to, bo chce wiedzieć komu zależy na tym, żeby "LPR nie zdobywała popularności większej niż posiada". Dopóki człowiekowi nie udowodni się winy, jest on niewinny, a media zrobiły ze mnie już winnego - uważa poseł. Zaznaczył też, że w sali, w której odbywała się komisja są kamery. Jego zdaniem, prokuratura, która będzie prowadziła postępowanie w jego sprawie powinna wziąć to pod uwagę.
Dariusz Grabowski uczestniczył w posiedzeniu komisji, ale w pewnym momencie opuścił je i wyszedł na posiedzenie innej sejmowej komisji. Swoją kartę zostawił jednak w czytniku. Głosowanie za nieobecnego posła jest przez prokuraturę kwalifikowane jako poświadczenie nieprawdy. Grozi za to kara do 5 lat więzienia.
Zawiadomienie o przestępstwie skierował do prokuratury jeszcze w lutym marszałek Sejmu.