Poseł Lasek: "Jeżeli istnieje nagranie ostatniej rozmowy Kaczyńskich, to powinno być upublicznione"
Rosyjska Prokuratura domaga się udostępnienia nagrania ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich. Tymczasem polska Prokuratura Krajowa utrzymuje, że takie nagranie nie istnieje i stawia zarzuty osobom, które twierdzą, że jest inaczej.
To rosyjska odpowiedź na wywiad, który ukazał się w "Gazecie Wyborczej". Były sędzia Wojciech Łączewski powiedział w nim, że zapis ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich, przeprowadzonej tuż przed katastrofą z 10 kwietnia 2010 r., znajduje się w tajnych aktach sprawy smoleńskiej. Prokuratura Krajowa utrzymuje jednak, że takie nagranie nie istnieje. Zdaniem sędziego władza jest przerażona faktem, że zapis tej rozmowy jest mu znany. Przypomnijmy, że przeciwko sędziemu prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia.
O opinię w sprawie nagrania zapytaliśmy posła Macieja Laska, byłego przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych oraz członka Komisji Millera, która przygotowywała raport w sprawie ustalenia okoliczności i przyczyn katastrofy samolotu pod Smoleńskiem.
Rozmowa braci Kaczyńskich. Spory wokół nagrania
- Nic się nie zmieniło w tej kwestii od czasu, kiedy napisaliśmy raport, a stanowisko Komisji pozostaje niezmienne. Komisja wystąpiła do Prokuratury oraz do odpowiednich służb państwowych o udostępnienie nagrania rozmowy prezydenta z bratem. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że rozmowa ta nie została zarejestrowana - powiedział były przewodniczący.
Dodał jednak, że Komisja miała dostęp do danych związanych z logowaniem do sieci telefonu satelitarnego z pokładu tupolewa i na tej podstawie mogła ustalić, ile było tych rozmów, o której się zaczęły i ile czasu trwały - zwłaszcza ta jedna. Dzięki powiązaniu tych danych z czasem rozmów i zdarzeniami, które miały miejsce w kabinie załogi tupolewa, Komisja mogła ocenić jej ewentualny wpływ na działania pilotów.
- Komisja analizowała możliwość wpływu tej rozmowy na decyzje podejmowane przez załogę. Ostatnia rozmowa prezydenta z bratem odbyła się jeszcze zanim szef Protokołu Dyplomatycznego uzyskał od załogi szczegółowe informacje o braku warunków atmosferycznych do lądowania w Smoleńsku. Z rejestratora dźwięku w kabinie nie wynikało też, żeby ktoś wywierał bezpośrednią presję na lądowanie. W związku z tym, zdaniem Komisji, rozmowa telefoniczna braci Kaczyńskich nie miała wpływu na podejmowane przez załogę działania. Takie same wnioski można wyciągnąć na podstawie analizy wszystkich dostępnych stenogramów rozmów w kabinie pilotów - nie wynika z nich, żeby ktokolwiek wydał polecenie pilotom, żeby lądowali - wyjaśnia Maciej Lasek.
Poseł nie chce komentować słów sędziego Łączewskiego, który w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" stwierdził, że ujawnienie treści nagrania rzuciłoby nowe światło na to, co działo się po 10 kwietnia.
- Postępowanie prokuratorskie czy sądowe jest sprawą odrębną od postępowania badawczego. Jako ekspert nie mam dzisiaj dostępu do materiałów, które ma zgromadzone prokuratura i nie będę odnosić się do przywołanej wypowiedzi sędziego Łączewskiego dla mediów - mogę formułować opinie jedynie w oparciu o dostępne dla Komisji dowody - mówi nam Lasek. - Jednakże uważam, że jeżeli rzeczywiście istnieje nagranie ostatniej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z bratem, to powinno być ono upublicznione. Zakończyłby to trwające od dziewięciu lat spekulacje na ten temat.
Z kolei podkomisja smoleńska (będąca zespołem Antoniego Macierewicza) poinformowała w środę wieczorem, że jej zdaniem Prokuratura Rosyjska wprowadza opinię publiczną w błąd. Przypomnijmy, ze zespół Macierewicza nie uznaje wyniku prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego i działa we własnym zakresie już od 57 miesięcy. Do dziś nie przedstawił raportu ze swoich prac. Nie ujawniono także informacji dotyczących wydatków tej komisji w poszczególnych latach.
Zobacz także: Strajk kobiet. Klementyna Suchanow: "Nie jesteśmy w stanie ustąpić"