Posądzono go, że jest ojcem chłopaka Magdaleny Żuk. Powiadomił policję
Dziennikarz "Gazety wyborczej" Artur Włodarski wyłącznie przez zbieżność nazwisk został przez internautów wskazany jako ojciec chłopaka Magdaleny Żuk Markusa W. Mężczyzna zgłosił już sprawę na policję, a do Google'a wystąpił o usunięcie pomawiających go tekstów.
Włodarski o swoich problemach opowiedział Wirtualnej Polsce.W - Mój syn wrócił ze szkoły i zapytał, dlaczego nic nie wie o moim drugim synu. Jest mi ciężko, ponieważ nic nie zrobiłem, a muszę odpierać zarzuty. Ciężko mi spać – powiedział.
Sprawę poszedł zgłosić na policję, co opisał w "Gazecie Wyborczej". - Czy pan ma wrogów? - pyta wkrótce potem policjant. - Nie - mówię, bo nikt konkretny nie przychodzi mi do głowy. Policja dopytywała go, czy ktoś mu groził. Gdy odpowiedział, że nie, funkcjonariusz stwierdził, że na pewno do tego dojdzie.
- I faktycznie. Godzinę później znajduję wpis: "Ząb za ząb. Zlinczować skurwysyna. Na pewno wie, gdzie jest synalek" - opowiada Włodarski.
Zaczęło się niewinnie
Wspomina, że zaczęło się niewinnie. "Czy ten fryzjer z Wrocławia to twój synalek?" – przeczytał na Facebooku kilka dni po śmierci Magdaleny Żuk. Ludzie zaczęli odpisywać, że są rodziną. Na Twitterze internauci zaczęli rozsyłać sklejone zdjęcia Markusa i Artura Włodarskiego. Nagłówek: "Ojciec i syn czyli Artur (ojciec) i Markus W."
- Ludzie bez ogródek piszą, co o mnie myślą. "Jak tam tatuś już dał kopertę żeby prawda o synalku handlarzu narkotyków i kobiet nie wyszła na jaw? Skandal!". "Byście się z synalkiem za uczciwą pracę wzięli zamiast sutenerstwo uprawiać". Dowiaduję się, że jestem posłem PO, specjalistą od perwersji, naczelnym "Wyborczej" – opowiada dziennikarz.
Internauci wiedzą lepiej
Policja poradziła mu, by wydał oświadczenie. Napisał na swoim profilu na Facebooku, że nie jest ojcem chłopaka pani Magdaleny Żuk. Ale internauci i tak wiedzą lepiej. Włodarski wystąpił także do firmy Google, by ukrył w wynikach wyszukiwania szkalujące go materiały. - Nagrodzone teksty o technologii, nauce, cywilizacji, które pisałem przez 20 lat w "Wyborczej"? Są, ale daleko. Najwyżej wyskakuje mój związek ze sprawą Magdy Żuk i śmiercią modelki Karoliny – mówi dziennikarz.
Po trzech dniach artykuły znikają, a na dole strony pojawia się komunikat: "Niektóre wyniki mogły zostać usunięte na mocy europejskich przepisów o ochronie danych".
- Z bliska obserwuję, jak powstaje fake news i jak szybko się rozchodzi. Wydaje mi się, że doszło tu do złamania prawa – mówi Wirtualnej Polsce Włodarski.