ŚwiatPorywacze rumuńskich dziennikarzy nie wysunęli żądań

Porywacze rumuńskich dziennikarzy nie wysunęli żądań

Premier Rumunii Kalin Popescu Tariceanu
powiedzia, że władze jego kraju nie otrzymały
dotychczas żadnych żądań łączących się z uprowadzeniem w
poniedziałek w Bagdadzie trojga dziennikarzy rumuńskich.

31.03.2005 15:10

Tariceanu oświadczył, że za wcześnie byłoby mówić w związku z tym incydentem o możliwości wcześniejszego wycofania kontyngentu rumuńskiego z Iraku.

Przynajmniej na razie zniknięciu obywateli rumuńskich [w Iraku] nie towarzyszy żadne konkretne żądanie - powiedział Tariceanu. Dopóki żądanie takie [wycofania wojsk] się nie pojawi, nie będę tego komentować.

Premier oświadczył też, że władze rumuńskie dokładają wszelkich starań, by trójka dziennikarzy wróciła "zdrowa i cała". W Bukareszcie utworzono sztab kryzysowy i podjęto konkretne działania, ale w takich sprawach "najbardziej pożądana jest dyskrecja" i rząd chce działać bez rozgłosu, by nie zaszkodzić uprowadzonym.

Porywacze uprowadzili dziennikarkę Marie Jeanne Ion i kamerzystę Sorina Dumitru Miscociego z prywatnej telewizji rumuńskiej Prima TV oraz reporterem Ovidiu Ohanesiana z bukareszteńskiego dziennika "Romania Libera". Razem z nimi porwali iracko-amerykańskiego biznesmena, obywatela USA, który pomagał Rumunom jako przewodnik i tłumacz.

W środę media rumuńskie podawały, że porywacze domagają się za uwolnienie dziennikarzy 4 mln dolarów okupu. Powoływały się m.in. na mieszkającego w Rumunii syryjskiego przedsiębiorcę Omara Hayssana, z którym skontaktował się mówiący po arabsku anonimowy negocjator.

Arabska telewizja Al-Dżazira nadała w środę wieczorem film pokazujący trójkę porwanych dziennikarzy wraz z czwartym zakładnikiem, którego tożsamości nie podano. Całej czwórki pilnowali strażnicy, z bronią wycelowaną w głowy zakładników. Porwani prosili w trakcie nagrania o pomoc w odzyskaniu wolności.

Rumunia ma w Iraku ok. 800 żołnierzy. Ponad 200 z nich wchodzi w skład dowodzonej przez Polskę dywizji Centrum-Południe i stacjonuje w Hilli, 100 km na południe od Bagdadu, a reszta służy pod dowództwem brytyjskim w Nasirii, 300 km na południowy wschód od Bagdadu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)