Mężczyzna przedstawiający się jako przywódca "Ruchu na rzecz emancypacji delty Nigru", powtórzył również żądania, od których porywacze uzależniają uwolnienie zakładników. Chcą oni zwolnienia dwóch przywódców jednej z nigeryjskich grup etnicznych, a także większej kontroli miejscowej ludności nad lokalnymi zasobami ropy.
Uprowadzeni 11 stycznia Amerykanin Patrick Landry, Brytyjczyk Nigel Watson-Clark, Bułgar i Honduranin pracują w przemyśle naftowym; dwóch pierwszych - na platformie wiertniczej brytyjsko-holenderskiej kompanii Royal Dutch Shell. Instalacje Shella są od dłuższego czasu celem ataków ze strony zbrojnych grup z wiosek położonych w delcie Nigru.
Miejscowa ludność żyje w większości poniżej granicy ubóstwa i czuje się pokrzywdzona, nie korzystając z naftowego bogactwa kraju.