Porwania cudzoziemców, w "polskiej" strefie na razie spokój, Polacy zostają
Porwania cudzoziemców stały się nowym aspektem irackiej rzeczywistości. Wiele państw przestrzega swoich obywateli przed wyjazdami do tego kraju. Ofiarą porywaczy padają zarówno obywatele krajów, które są członkami koalicji pod wodzą USA, jak i krajów, które, jak Rosja i Chiny, były przeciwne interwencji.
Premier Leszek Miller zapowiedział we wtorek, że polscy żołnierze pozostaną w Iraku, bo musimy wykonać nasze zobowiązania. Dodał, że rząd nie przewiduje zwiększenia polskiego kontyngentu, lecz raczej zmniejszenie. Zdaniem Millera, powinno się szukać przede wszystkim rozwiązania politycznego w postaci zwiększenia roli ONZ w Iraku czy większego zaangażowania NATO.
Mimo upływu terminu zawieszenia broni przez bojówki szyickiego radykała Muktady al-Sadra, w nocy z poniedziałku na wtorek w środkowo-południowej strefie Iraku nie doszło do poważniejszych ataków na siły koalicji.
Po tygodniu starć, w sobotę zbrojne ramię organizacji al-Sadra, zwane Armią Mahdiego, ogłosiło trzydniowe wstrzymanie ataków w Karbali na oddziały polskie i bułgarskie. W tym czasie w mieście trwały obchody szyickiego święta Arbain. Prawdopodobnie sadryści liczyli, że zawieszenie broni będzie pierwszym krokiem w stronę politycznego rozwiązania kryzysu.
Jednak dowództwo wielonarodowej dywizji wielokrotnie powtarzało, że negocjować z ludźmi al-Sadra nigdy nie będzie. Jedyną rzeczą, którą mogą sadryści zrobić, jest poddanie się i złożenie broni - mówili przedstawiciele dywizji.
Po ubiegłotygodniowej serii ataków inspirowanych przez al-Sadra, do "polskiej" strefy przerzucono pododdziały amerykańskie. Ich zadaniem jest wyparcie sadrystów z miast, nad którymi udało im się przejąć kontrolę. W ubiegłym tygodniu Amerykanie odzyskali Kut. Koalicja planuje podobne operacje w Karbali i Nadżafie.
Muktada al-Sadr zapowiada, że jest gotów umrzeć za antyamerykańską kampanię, która doprowadzi do zakończenia okupacji, i apeluje do nieamerykańskich sił w Iraku, aby zdystansowały się od oddziałów USA i "stanęły ramię w ramię z irackim narodem".
Porwanych albo zaginionych jest obecnie w Iraku 10 Amerykanów (w tym dwóch żołnierzy), dwóch czeskich dziennikarzy, troje Japończyków, izraelski Arab i Kanadyjczyk o syryjskich korzeniach, a także czterech Włochów.
Wielu zakładników uwolniono. M.in. we wtorek - jak poinformowało rosyjskie Ministerstwo Energetyki - zostali uwolnieni wszyscy rosyjscy i ukraińscy pracownicy firmy Interenergoserwis, uprowadzeni w Bagdadzie.
Poza pracownikami rosyjskiego przedsiębiorstwa na wolności znalazła się siódemka przetrzymywanych przez 24 godziny Chińczyków, których uwolnienie w poniedziałek potwierdziła ambasada chińska w Bagdadzie, Brytyjczyk Gary Teeley, zwolniony w niedzielę po sześciu dniach, ósemka trzymanych jeden dzień południowych Koreańczyków i kilku (co najmniej 8) obywateli innych krajów azjatyckich.
Największa rosyjska firma w Iraku, przedsiębiorstwo państwowe Technopromexport, wycofuje cały swój 370-osobowy personel z tego kraju z powodu wzrostu zagrożenia - poinformowało we wtorek jej kierownictwo. Firma budowała elektrociepłownię w odległości 60 km od Bagdadu.
Kierownictwo Interenergoserwisu, w którym pracuje około 200 osób, rozważa również ewakuację tych pracowników, którzy chcą opuścić Irak - podała we wtorek agencja AFP. Tymczasem rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało we wtorek, że może udzielić pomocy rosyjskim firmom w opuszczeniu Iraku.