Porwali dziecko ze szpitala. W obronie rodziców stanęli antyszczepionkowcy
Rodzice z Białogardu nie wyrazili zgody na współpracę z lekarzami i porwali dziecko ze szpitala. W ich obronie stanęła przedstawicielka ruchu antyszczepionkowego. Mówi o "bezprawiu" i "totalitaryzmie".
17.09.2017 05:04
Trwają poszukiwania rodziców, którzy w piątek po południu uprowadzili ze szpitala w Białogardzie swoje dziecko. Placówka twierdzi, że matka odmówiła jakiejkolwiek współpracy z lekarzami.
W rozmowie z Polsat News przedstawiciel szpitala poinformował, że matka nie tylko nie zgadzała się na wykonywanie procedur medycznych, ale odmówiła również przeprowadzenia podstawowych czynności pielęgnacyjnych.
W związku z tym, że rodzice nie zgodzili się na wykonanie nawet podstawowych badań, neonatolodzy poinformowali sąd rodzinny, który zdecydował o ograniczeniu praw rodzicielskich dziecka na czas pobytu w szpitalu. Wtedy rodzice zdecydowali się porwać wcześniaka z placówki.
Na temat niecodziennej sytuacji dla Radia Maryja wypowiedziała się Justyna Socha, agentka ubezpieczeniowa, która od wielu lat jest twarzą ruchów antyszczepionkowych. - Musi to być ogromny stres dla młodych rodziców, szczególnie matki, która powinna zająć się opieką nad dzieckiem i dojściem do siebie po porodzie - skomentowała.
- Są ścigani za to, że podjęli decyzję taką, jaką rodzice na zachodzie Europy mogą podejmować bez problemu. W 17 krajach europejskich szczepienia są dobrowolne. Tylko w Polsce i Bułgarii obowiązkowo szczepi się noworodki dwiema szczepionkami, więc jest to kompletny absurd. Mamy wrażenie, że są to praktyki totalitarne wobec rodzin - oceniła Socha.
Socha przekonywała również, że dzieci z niedoborami nie powinny być szczepione, a noworodkom nie powinno się podawać witaminy K. Zdaniem działaczki szpital rozpowszechnia nieprawdziwe informacje na temat zajścia, a rodzice rozważają kroki prawne przeciw placówce.