Porwał córkę i zabił matkę? Dramat w Lubuskiem
Zwęglone ciało 33-letniej kobiety znaleziono w spalonym samochodzie. Według Krzysztofa Rutkowskiego to było morderstwo, lubuska policja i prokuratura popełniła wiele błędów.
"Gazeta Lubuska" pisze, że "właściciel biura detektywistycznego oskarża policję i prokuraturę z Gorzowa Wielkopolskiego o zaniedbania".
- To dramat, tragedia i trauma dla rodziny - tak Krzysztof Rutkowski przedstawia tragiczną historię swojej nieżyjącej już klientki.
Przypomina, że 16 października na poboczu trasy Rzepin - Jerzmanice zapalił się fiat cinquecento. Strażacy znaleźli w nim później zwęglone ciało. Na początku wszystko wskazywało na to, że samochód wypadł z drogi, uderzył w drzewo i zapalił się od wybuchu gazu LPG.
Po sekcji zwłok okazało się, że ofiarą jest 33-letnia Agnieszka Rams.
Kobieta była klientką Rutkowskiego. Miał jej pomóc odzyskać jej 8-letnią córkę Anię. W maju dziecko zostało porwane przez własnego ojca, Karola R - tak twierdziła Ramus.
- Często groził Agnieszce siekierą. Podejrzewamy, że ją zarąbał, wsadził do samochodu i upozorował wypadek. Agnieszka nie miała innych wrogów. Jedynym jej wrogiem był mąż Karol R. Szukamy go - powiedział Rutkowski.
Twierdzi, że "mężczyzna z zaburzeniami psychicznymi ukrywa się od dnia zabójstwa żony".
Prokuratura potwierdza słowa Rutkowskiego. Pierwsza z wersji zakładała wypadek drogowy, jednak dalsze ustalenia wykazały, że było to zabójstwo, a wypadek został upozorowany.
Sekcja zwłok wykazała, że kobieta zginęła od kilku silnych ciosów zadanych w głowę twardym narzędziem. Prawdopodobnie potem jej ciało przewieziono samochodem w okolice Rzepina i tam upozorowano wypadek
- Najprawdopodobniej za zabójstwo jest odpowiedzialny mąż ofiary, który krótko po nim wyjechał wraz z 8-letnią córką do Niemiec - twierdzą śledczy.