Porozumienie jest, a głodówka pacjentów wciąż trwa
Szpitale z Kłodzka i Nowej Rudy wstępnie porozumiały się z Narodowym Funduszem Zdrowia na leczenie chorych do końca roku. Pacjenci z Kłodzka, domagający się utrzymania tam oddziału dermatologicznego nie przerwali jednak głodówki i zapowiadają, że zablokują drogę Wrocław - Kłodzko.
03.07.2006 | aktual.: 03.07.2006 21:33
Placówki z powiatu kłodzkiego miały podpisane kontrakty z NFZ na pół roku. W czerwcu minął termin ich obowiązywania. Negocjacje z NFZ, które trwały od kwietnia nie przynosiły efektów.
Dopiero w poniedziałek stronom udało się ustalić, że szpital z Nowej Rudy będzie nadal finansowany. W placówce w Kłodzku dermatologia będzie mogła istnieć w ramach oddziału internistycznego. Fundusz przeznaczy na rozliczanie pacjentów 200 tys. zł. W ciągu miesiąca ma też dojść do przeniesienia oddziałów z Kłodzka do Polanicy Zdroju. Chodzi o urologię i chirurgię.
Do Kłodzka będą trafiać pacjenci z oddziału neurologii placówki z Polanicy. Nie ma jeszcze decyzji funduszu dotyczącej kardiologii. Dyrektor szpitala z Kłodzka Aleksander Niedzielski powiedział, że zrobi wszystko, żeby oddział był nadal w Kłodzku.
NFZ nie chce natomiast finansować placówki z Dusznik Zdroju. Domaga się przekształcenia tamtejszego szpitala w całodobowe ambulatorium chirurgiczne.
Przedstawiciele szpitala z Dusznik Zdroju uważają, że brak dodatkowych pieniędzy oznacza przede wszystkim zwolnienie ok. 50 osób i przyniesie dodatkowe obciążenia finansowe. Zwolnionym pracownikom trzeba będzie wypłacić odprawy. Mieszkańcy miasta zapowiadają, że nie pozwolą zlikwidować szpitala.
Pacjenci z kłodzkiego szpitala mówią, że nie zadowala ich decyzja o utrzymaniu dermatologii na innym oddziale. Fundusz nie podpisał żadnej umowy. Nie mamy żadnej gwarancji, że tak się stanie. Nie przerywamy protestu - powiedział jeden z protestujących, Krzysztof Mokrzyński. Dodał, że głoduje trzech pacjentów.
Kilkunastu protestujących z Kłodzka zamierza we wtorek przez trzy godziny blokować drogę. Wśród nich są osoby jeżdżące na wózkach inwalidzkich. Może uda nam się ściągnąć przedstawiciela Funduszu. Na dyrektora czekamy od samego początku. Nikt się nami nie zainteresował - mówił Mokrzyński.