70 dni karceru. Trwa dramat Polaka skazanego w Rosji na kolonię karną© YouTube.com | Russia Today

70 dni karceru. Trwa dramat Polaka skazanego w Rosji na kolonię karną

Tomasz Molga
12 lutego 2021

Został skazany na 14 lat kolonii karnej w Rosji. Tylko za prośbę o ekstradycję do Polski dostał 70 dni karceru. Marian Radzajewski to dla Rosjan szpieg. Tyle że w tej sprawie nic nie jest pewne poza jego dramatycznymi apelami: Wyciągnijcie mnie stąd!

Ostatnia informacja od męża dotarła do Magdaleny Radzajewskiej 4 lutego 2021 roku. Błagał żonę: "Zrób wszystko, żeby mnie stąd wyciągnąć! Pisz do ministrów, powiadom, kogo się da”.

Prosił, żeby wymogła na polskich urzędnikach pomoc w przeniesieniu go ze znajdującego się 450 km na wschód od Moskwy obiektu "K-17 Oziernyj". To owiana złowrogą sławą kolonia karna w Zubowej Polanie.

- Mąż ciężko przeszedł ostatnią karę dyscyplinującą. Kilka miesięcy temu napisał do sądu list, aby przenieść go do polskiego więzienia. Za to trafił na 70 dni do specjalnej celi izolacyjnej. Już doszedł do siebie, ale prosił mnie, żeby interweniować w MSZ i Ministerstwie Sprawiedliwości. Chcielibyśmy, aby mógł odbywać karę w Polsce - opowiada w rozmowie z WP Magdalena Radzajewska.

Specjalna cela izolacyjna, do której trafił za prośbę o ekstradycję, nazywana jest lochem. Ma 3 na 4 metry. W celi brak wyposażenia, a świat widać przez mikroskopijne okienko. Nocą więzień śpi na łóżku, które w ciągu dnia - od 6 do 22 - przykute jest do ściany łańcuchem. Jeśli chce odpocząć, może siedzieć na gołej podłodze.

Ten opis Marian Radzajewski dostarczył po odbyciu kary. Pocieszał żonę, że choć to było straszne doświadczenie, to pomału wraca do sił. Zapewniał: "po interwencji konsula z Moskwy jestem lepiej traktowany".

Żona martwi się, że nie mówił jej całej prawdy. To dlatego, że podczas oficjalnego połączenia telefonicznego więzień musi mówić po rosyjsku, a każda rozmowa jest kontrolowana przez strażnika. Listy od Radzajewskiego z kolei nie dochodzą, choć on sam wspomina, że je pisze. Widzenie możliwe było tylko raz - w marcu 2020 roku.

Czy ktoś się upomni o Polaka? W USA robią to tak

Jak ustaliła WP, Marian Radzajewski odbywa karę razem z Amerykaninem, skazanym w 2019 roku na 16 lat więzienia za szpiegostwo. Chodzi o Paula Whelana, którego służby USA próbują wyciągnąć zza drutów kolonii. Administracja Joe Bidena w ubiegłym tygodniu wezwała Rosjan do jego uwolnienia, określając go jako "politycznego zakładnika".

"Będziemy stale występować w jego imieniu, dopóki rosyjski rząd w końcu nie postąpi właściwie i nie wyśle Paula do jego rodziny w Stanach Zjednoczonych" - relacjonuje wypowiedź jednego z urzędników stacja ABC News.

2 lutego 2021 roku sekretarz stanu USA Antony Blinken rozmawiał z siostrą Whelana. Zapewnił, że sprawa jest najwyższym priorytetem w kontaktach dyplomatycznych zarówno z sojusznikami, jak i przeciwnikami USA. Analizowana jest możliwość użycia sankcji wobec Rosji, jeśli Whelan nie wyjdzie na wolność.

O podobnych gestach i dyplomatycznych działaniach wobec Polaka nic nie wiadomo. W odpowiedzi na pytania WP Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewniło, że moskiewski konsul "udziela pomocy obywatelowi RP oraz pozostaje w kontakcie z nim oraz jego bliskimi". Sam konsul odmówił komentarza WP.

- Mam poczucie, że od czasu skazania Mariana w 2019 roku polskie państwo pozostawiło nas samym sobie. Gdy kontaktuję się z Ministerstwem Sprawiedliwości czy MSZ, urzędnicy dają mi do zrozumienia, żebym nie oczekiwała zbyt wiele - mówi Magdalena Radzajewska.

Stara się ułatwić mężowi życie w kolonii karnej. Wysyła mu co jakiś czas 2000 zł, aby mógł kupić za to dodatkowe jedzenie i opłacić telefon do Polski. Marian Radzajewski nauczył się szycia na maszynie i podjął pracę w więzieniu. Liczy na skrócenie wyroku. Kryminalnych więźniów wypuszczają po 10 latach. Jak jest ze szpiegami, nikt nie wie.

Dziwna "akcja szpiegowska". Jak doszło do skazania Polaka

We wrześniu 2019 roku Marian Radzajewski, 44-letni przedsiębiorca z Białegostoku, ojciec szóstki dzieci, został prawomocnie skazany za szpiegostwo na szkodę Rosji. Nie przyznał się do winy.

Federalna Służba Bezpieczeństwa zatrzymała go w warsztatach w Moskwie, podczas zakupu części uzbrojenia wojskowego. Miało chodzić o objęte tajemnicą elementy systemu rakiet przeciwlotniczych S-300. Według Rosjan szpieg chciał je nielegalnie wywieźć do Polski.

W marcu 2020 roku, podczas widzenia z żoną, Radzajewski twierdził, że został wrobiony przez rosyjskie służby specjalne. Tłumaczył, że nie krył się z transakcją, bo zamówienie wysłał z biura swojej firmy mailem. Dotyczyło ono części zamiennych wojskowego wyposażenia nieobjętych tajemnicą wojskową.

Dopiero podczas osobistego odbioru towaru stwierdził, że numery seryjne dostarczonych części były oznaczone literą "R", co oznacza tajemnicę. Wtedy było już jednak za późno. Do warsztatu wbiegło kilkunastu agentów FSB. Polak i dwoje innych uczestników transakcji zostali rzuceni na podłogę.

Chwilę później, już przed kamerą, agenci wyjmowali z kieszeni kurtki Polaka pliki dolarów i rubli oraz pokazywali pakunki w samochodzie. Akcję przedstawia poniższe wideo.

Rosyjskie media o zatrzymaniu "polskiego szpiega"

Komunikat FSB zawierał istotny szczegół. Odbiorcą części miała być "polska organizacja, wiodący dostawca krajowych sił zbrojnych i służb specjalnych". Faktycznie rejestr MSWiA potwierdza, że firma Auto-Trans Mariana Radzajewskiego miała przez 13 lat koncesję na obrót wyrobami o przeznaczeniu wojskowym.

Na pierwszy rzut oka historia układała się więc w zgrabną całość. Polskie wojsko nadal potrzebuje części zamiennych do poradzieckiego uzbrojenia. Normalny handel tym sprzętem jest ograniczony przez embargo nałożone na Rosję. Białostocki biznesmen, mający dobre kontakty w Rosji, jako nieoficjalny zaopatrzeniowiec polskiej armii udał się z kozacką misją do Moskwy. Dał się złapać z pieniędzmi w kieszeni i towarem w bagażniku auta.

Gdy wyrok za szpiegostwo został podtrzymany przez rosyjski sąd najwyższy, polska strona, przynajmniej oficjalnie, nie zaprzeczała. Nie było jak dyskutować, bo Rosjanie rozegrali sprawę popisowo. FSB udostępniła film z zatrzymania, rosyjskie telewizje informowały o zatrzymaniu, a potem skazaniu "polskiego szpiona". Konsul RP nie został wpuszczony na proces w pierwszej instancji, który został utajniony.

Według Piotra Niemczyka, wiceszefa wywiadu dawnego Urzędu Ochrony Państwa, gdyby taka operacja faktycznie miała miejsce, świadczyłoby to o kompromitacji autorów pomysłu.

Działalność biznesmena długo wcześniej była zapewne monitorowana przez rosyjskie służby. Wysyłanie go z gotówką po części do systemów przeciwlotniczych byłoby absurdem. A zresztą sam system S-300 od dawna nie jest tajemnicą dla NATO. Na wyposażeniu mają go armie Słowacji i Grecji.

- Możliwe, że w związku z jakimś innym zdarzeniem chciano dać nauczkę polskim służbom. Posłużyć do tego mogła sprawa biznesmena prowadzącego interesy w Rosji - komentuje Piotr Niemczyk.

- Prawdopodobny jest scenariusz, że Rosjanie po serii wpadek wywiadowczych w Europie i zatrzymaniach ich współpracowników, chcieli wyhodować sobie zakładników na potencjalne wymiany - dodaje.

- Sprawa Radzajewskiego mogłaby zakończyć się wymianą osób skazanych za szpiegostwo. Nie przypominam sobie, abyśmy aktualnie mieli kogoś takiego w areszcie. Możliwe, że rosyjska dyplomacja skieruje czy skierowała taką propozycję do MSZ, albo szerzej do krajów NATO - sugeruje rozmówca.

Niekonsekwencja Rosjan. Innych członków siatki nie aresztowano

Scenariusz, o którym wspomina Piotr Niemczyk, potwierdzałyby wydarzenia, w które zamieszany był towarzysz niedoli Polaka, Paul Whealan. Rosyjska adwokat Amerykanina, jeszcze przed jego procesem, zasugerowała w rozmowie z telewizją ABC News, że Whealan może zostać wymieniony za skazanych w USA Rosjan.

Podała nawet nazwiska: Konstantina Jaroszenki, pilota skazanego w USA za przemyt narkotyków wartych 100 mln dolarów, i Wiktora Buta, najsłynniejszego międzynarodowego handlarza bronią (pierwowzór postaci granej przez Nicolasa Cage'a w filmie "Pan życia i śmierci").

W listopadzie 2020 roku Paul Whelan, posługując się prawdopodobnie nielegalnie zdobytą w więzieniu komórką, zadzwonił do dziennikarza stacji ABC News.

- Nie wiem, dlaczego wybrano akurat mnie, ale myślę, że był to odwet w ramach sankcji i zatrzymań Rosjan - powiedział w trakcie rozmowy. Dodał, iż rozumie, że władzom USA trudno jest podjąć decyzję o wymianie zwykłego obywatela na poważnych przestępców.

Wyjaśnił, jak doszło do jego aresztowania. Znajomy Rosjanin przekazał mu pendrive, na którym miały znajdować się zdjęcia z wesela, na którym wspólnie bawili. Chwilę później do hotelu, w którym mieszkał, wpadło FSB. W pamięci urządzenia były nagrane materiały wywiadowcze. Wyrok - 16 lat za szpiegostwo.

Charakterystyczne jest to, że w sprawach Polaka i Amerykanina nie zostały aresztowane, a przynajmniej nie wspomina o tym FSB, inne osoby. Do więzienia nie trafili ani kontrahent Radzajewskiego, ani towarzysząca mu kobieta narodowości białoruskiej. Rosjanin, który wręczył szpiegowskie materiały Whelanowi, okazał się funkcjonariuszem straży granicznej.

"Tato, czyli ty wrócisz w 2033 roku? Nie zdążysz na ślub"

Magdalena Radzajewska nie zna szczegółów zawodowej działalności męża, poza tym, że jeździł na Wschód po jakieś części zamienne do samochodów. Zazwyczaj nie wyjeżdżał na dłużej niż 2 tygodnie. Gdy wracał do domu, opowiadał o przygodach, a nie o interesach. Pamięta, jak śmiali się z tego, że w Moskwie poznał ludzi, którzy utrzymują się z pozowania do zdjęć w przebraniu Stalina i Lenina.

Pod względem fizycznym Marianowi Radzajewskiemu daleko było do filmowych agentów. Nie był wysportowany, a wręcz przeciwnie, lubił zjeść, miał nadwagę i lekki brzuszek. Po rocznym pobycie w areszcie schudł kilkanaście kilogramów.

Kobieta ma żal do polskich urzędników. Po "aresztowaniu szpiega" firmowa koncesja z MSWiA została cofnięta. - To wyglądało tak, jakby wszyscy chcieli odciąć się od wszelkich związków ze sprawą męża - mówi Radzajewska. - I co ja mogę zdziałać? Mam szóstkę dzieciaków na głowie, nie ogarnę tych skomplikowanych spraw.

Widzenie małżonków w kolonii karnej udało się zorganizować tylko raz, w marcu 2020 roku. - Chciałam nawet zabrać dzieciaki, ale urzędnicy nie chcieli wydać paszportów bez podpisu ojca. Wsiadłam w samolot. W Moskwie dałam taksówkarzowi kartkę z adresem łagru i 200 dolarów za kurs. Jechaliśmy tam cały dzień - opowiada.

Naczelnik więzienia zgodził się na widzenie rodzinne. Radzajewscy mogli być ze sobą przez trzy dni, zamknięci razem w pomieszczeniu na terenie kolonii.

- Padliśmy sobie w ramiona. Dałam mężowi zdjęcia dzieci. 3-letniego dziś syna widział tylko tuż po urodzeniu. Trzy dni szybko minęły na rozmowach. A potem... - Magdalena wybucha płaczem.

Jedyny oficjalny kontakt z Marianem Radzajewskim to rozmowa telefoniczna. Skazany odzywa się co kilka tygodni. Zazwyczaj najpierw pyta, czy udało się coś załatwić w MSZ, potem woli przeznaczyć czas na rozmowy z dziećmi. Synom tłumaczy, że kiedyś się zobaczą. Pociesza też 20-letnią córkę.

- Tato, ale jeśli ty wyjdziesz w 2033 roku, to nie będzie cię na moim ślubie - zagadnął ostatnio jeden z synów.

Magdalena Radzajewska twierdzi, że w sprawie udzielenia pomocy mężowi pisała do Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Poseł Robert Tyszkiewicz z Białegostoku zwrócił się z interpelacją do MSZ.

- Najbardziej szokuje mnie cisza z strony polskiej, bo nie zostało wydane dementi wobec wyroku na Mariana Radzajewskiego. Nikt z naszego MSZ nie zapewnił opinii publicznej, że to jest nasz człowiek i zrobimy wszystko, żeby go stamtąd wyciągnąć - mówi WP Tyszkiewicz.

Poseł uzyskał zapewnienie, że Radzajewski jest pod opieką konsularną, oraz że w jego sprawie wysłano sześć not dyplomatycznych. Konsul może interweniować w przypadku, gdyby Polak był gorzej traktowany od innych więźniów. Problem w tym, że w kolonii karnej w Zubowej Polanie wszyscy skazańcy traktowani są równie źle.

Życie w rosyjskiej kolonii karnej. Praca za 5 zł miesięcznie

Kolonię karną "K-17 Oziernyj" w Zubowej Polanie, gdzie przebywa Marian Rzadzajewski, zbudowano jako gułag dla jeńców z czasów II wojny światowej. Więźniowie mieszkają w barakach, śpią na piętrowych łóżkach we wspólnych salach po 50-70 osób.

Według relacji polskiego więźnia dzień rozpoczyna się pobudką o szóstej rano i kwadransem ćwiczeń fizycznych.

Po śniadaniu wszyscy ruszają do pracy. To obowiązek. Pięć okolicznych kolonii karnych szyje ciuchy na zlecenie rosyjskich marek odzieżowych. Zyski zasilają budżet Federalnej Służby Wykonywania Kar. Pensja Polaka to w przeliczeniu 5 zł na miesiąc.

Kolonie karne w republice Mordowii są wymieniane w raportach obrońców praw człowieka jako jedne z najgorszych pod względem samowoli naczelników. Cytat z publikacji Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o naruszeniach praw więźniów w Rosji:

"Administracja wskazanych zakładów reprezentowała stanowisko, według którego skazani wyrokiem sądu to osoby pozbawione wszelkich praw. Bodźcem do użycia przemocy fizycznej często jest wyłącznie kaprys naczelnika przekonanego o swojej bezkarności".

Kilka lat temu w Oziernym głodówkę przeciwko samowoli funkcjonariuszy podjęło 100 więźniów. W latach 2004-2009 do rosyjskich obrońców praw człowieka dotarło 300 skarg dotyczących brutalnego traktowania i tortur, wśród których część miało charakter systematyczny. Kilka przypadków dotyczyło publicznego znęcania się nad skazanymi, którego celem było poniżenie i wymuszenie dyscypliny.

Czy ojciec szóstki dzieci jest ważny?

Przekazanie Radzajewskiego do polskiego więzienia teoretycznie jest możliwe. Pozwala na to umowa o wzajemnej pomocy prawnej podpisana między Polską i Rosją w 1996 roku. Wniosek składa Ministerstwo Sprawiedliwości na prośbę zainteresowanych.

Mecenas Zbigniew Krüger z Poznania, który specjalizuje się w międzynarodowym prawie karnym, podkreśla, że taka sprawa wymaga koordynacji działań ministerstw sprawiedliwości oraz spraw zagranicznych.

- Rosja oczywiście nie musi się zgodzić na przekazanie więźnia. Chodzi o szpiega, więc ewentualna odmowa może być uzasadniona zagrożeniem bezpieczeństwa kraju, czy realizacją jego ważnych interesów. Wnioskowi polskiej strony powinny towarzyszyć działania o charakterze zakulisowym ze strony MSZ - komentuje mec. Krüger.

Tłumaczy, że w przypadku przekazania Mariana Radzajewskiego do Polski odbywałby on karę na warunkach przedstawionych przez stronę rosyjską. Prawdopodobnie musiałby dokończyć odbywanie kary 14 lat więzienia.

Rzecz jasna Rosjanie zdają sobie sprawę, że więzień oddany Polsce może skorzystać z amnestii lub zwrócić się o ułaskawienie do prezydenta RP. Dlatego realnie w grę wchodzi wymiana szpiegów.

- Jednak czasem państwa wymieniają się skazanymi. Pozostaje więc pytanie, co można zaoferować stronie rosyjskiej oraz czy ojciec szóstki dzieci jest ważny dla naszego państwa - podsumowuje adwokat.

Ministerstwo Sprawiedliwości: nie uzyskaliśmy odpowiedzi od Rosjan

Biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości zapytane o sprawę Radzajewskiego przesłało WP cztery zdania wyjaśnienia:

"Ministerstwo Sprawiedliwości w piśmie z 26 listopada 2020 r. powiadomiło Ministerstwo Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej o prośbie skazanego obywatela polskiego w sprawie przekazanie go do Polski, w celu dalszego odbywania kary. Do chwili obecnej nie wpłynęła odpowiedź strony rosyjskiej, co jest konieczne do przeprowadzenia postępowania przed polskim sądem na podstawie kodeksu postępowania karnego" - czytamy w odpowiedzi.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjakolonia karnapolski szpieg
Komentarze (1891)