PolskaPoparcie dla lewicy: prawie czterokrotny spadek w 2,5 roku

Poparcie dla lewicy: prawie czterokrotny spadek w 2,5 roku

Z prawie 50 do 13% spadło w ciągu niespełna dwóch i pół roku poparcie dla rządzącej lewicy. W listopadzie 2003 roku, niemal dokładnie w drugą rocznicę objęcia rządów przez koalicję SLD-UP, na czele rankingu preferencji partyjnych znalazła się Platforma Obywatelska.

05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 20:22

Wyborom parlamentarnym w 2001 r. towarzyszyła nadzieja, że SLD- UP zmniejszy bezrobocie i poprawi sytuację gospodarczą. W kolejnych miesiącach działalności gabinetu Leszka Millera coraz gorsza ocena działań rządu, a także liczne ujawniane w mediach afery, w które uwikłani byli politycy Sojuszu, przełożyły się na spadek notowań SLD. Pozycję lidera w sondażach umacnia obecnie Platforma Obywatelska. Sojusz natomiast szuka recepty na odbudowanie popularności.

W wyborach w 2001 roku koalicja SLD-UP otrzymała poparcie w wysokości 41,04%, co dało jej 216 mandatów w Sejmie. Zabrakło - 15, by zawarcie koalicji nie było konieczne. W połowie października wynik Sojuszu jeszcze się poprawił - na koalicję SLD-UP chciało głosować 49% uczestników sondażu "Rzeczpospolitej".

W październiku 2001 r., gdy powstał koalicyjny rząd SLD-UP-PSL, dwie trzecie Polaków wyrażało przekonanie, że powinien on zająć się przede wszystkim walką z bezrobociem i tworzeniem nowych miejsc pracy. 21% ankietowanych przez CBOS liczyło na to, że rząd doprowadzi do ożywienia gospodarki, a 11% miało nadzieję, że poprawi sytuację najbiedniejszych. Prawie połowa Polaków była zdania, że Leszek Miller będzie dobrym premierem.

42% ankietowanych wierzyło, że rządy koalicji SLD-UP-PSL przyczynią się do poprawy warunków życia w Polsce.

Pierwszym "zimnym prysznicem" okazały się zapowiedzi zmian w podatkach. Marek Belka, późniejszy wicepremier i minister finansów ogłosił, że zamierza wprowadzić podatek od dochodów kapitałowych i oszczędności. Zapowiedzi Belki skutkowały dla SLD-UP najgorszym wynikiem sondażowym od czasu powstania koalicji obu ugrupowań. W listopadzie 2001 r., według sondażu "Rz", poparcie dla SLD-UP spadło w porównaniu z poprzednim miesiącem o 7 punktów proc.

Takiego spadku nie odnotowały jednak pozostałe ośrodki badawcze, których wyniki sondaży wskazywały na zupełnie przeciwną tendencję. Według CBOS, w listopadzie 2001 r. na SLD-UP chciało głosować 45% wyborców, więcej o 6 pkt. proc. w stosunku do października. W grudniu już wszystkie ośrodki zarejestrowały spadek poparcia dla SLD. Socjologowie oceniali wówczas, że powodem spadku jest rozczarowanie, zawiedzione nadzieje w stosunku do rządu i brak realizacji obietnic przedwyborczych.

Taką opinię potwierdziły kolejne wyniki. W grudniu rząd, który w listopadzie uzyskiwał pozytywne oceny (33%) dwa razy częściej niż negatywne (15%), był już oceniany częściej źle (38%), niż dobrze (30%). 44% społeczeństwa uważało, że SLD, współrządząc Polską, nie realizuje przedwyborczych zapowiedzi. Przeważająca większość Polaków, bo aż 68%, nie zgadzała się z tezą, że rząd chroni osoby najuboższe przed skutkami kryzysu.

Na początku 2002 r. poparcie dla SLD-UP wahało się w granicach 33- 39%. Mimo spadku popularności w porównaniu z wynikiem wyborczym, koalicja cały czas prowadziła w sondażach. Rosła jednak liczba osób negatywnie oceniających działalność rządu. Na początku kwietnia, 45% (o 6 punktów proc. więcej niż w marcu) ankietowanych negatywnie oceniło wyniki działalności rządu, a 33% (o 2 punkty więcej niż w marcu) - pozytywnie.

Osiągnięty w kwietniu 33% wynik SLD-UP był najniższym z odnotowanych przez OBOP. W czerwcu, w porównaniu z majem, poparcie dla Sojuszu spadło do 32%. Liczba zwolenników partii rządzących spadała więc powoli, ale systematycznie.

Sprawdzianem poparcia dla SLD-UP były jesienne wybory samorządowe 2002 r. W wyborach do sejmików wojewódzkich na lewicową koalicję padło niespełna 25% głosów. Dotkliwym rozczarowaniem był dla SLD wynik osiągnięty w przeprowadzonych wówczas po raz pierwszy bezpośrednich wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch ocenił wówczas, że wyniki II tury wyborów prezydenckich "to ostrzeżenie dla SLD". Dla Dyducha najbardziej bolesna, była porażka SLD w miastach "lewicowych" - w Bydgoszczy, Szczecinie, Łodzi.

Po roku rządu Millera 76% Polaków uważało, że gabinet nie wywiązał się z obietnic wyborczych. 59% badanych twierdziło natomiast, że rząd działa gorzej, niż się spodziewali.

W listopadzie 2002 r. - według OBOP - na SLD chciało głosować 30% potencjalnych wyborców mających sprecyzowane sympatie polityczne. Z kolei w sondażu Demoskopu, SLD-UP uzyskał 36-proc. poparcie, tracąc w stosunku do października 3 pkt. proc. Na koniec roku na SLD-UP chciało głosować 25% Polaków.

Styczeń 2003 r. przyniósł wzrost poparcia dla SLD-UP do 38% (według OBOP). Socjologowie uznali, że przyczyną lepszych wyników był "odłożony w czasie kapitał poparcia" dla rozstrzygnięcia grudniowego szczytu UE w Kopenhadze, na którym Polska zakończyła negocjacje z Unią.

W kwietniu, po wyjściu PSL z koalicji rządowej, OBOP zanotował najwyższy spadek poparcia dla SLD - z 29 do 22%. W tym samym miesiącu 82% Polaków krytycznie oceniło działanie rządu. "Im większe są problemy społeczne, tym bardziej gabinet Leszka Millera pogrąża się we własnych problemach" - komentował socjolog prof. Andrzej Rychard. Natomiast politycy opozycji alarmowali, że zła ocena rządu może negatywnie wpłynąć na wynik referendum akcesyjnego.

W maju już tylko nieco ponad jedna czwarta Polaków chciała głosować na koalicję SLD-UP. Według sondażu "Rzeczpospolitej", SLD- UP uzyskała w maju najgorszy w historii badań wynik - 26%. W październiku w jednym z sondaży po raz pierwszy od wyborów, notowania SLD-UP spadły poniżej 20%.

W listopadzie 2003 r. po raz pierwszy od początku 1999 r. nastąpiła zmiana na pozycji lidera w rankingu preferencji partyjnych TNS OBOP - pod koniec października na pierwsze miejsce wysunęła się Platforma Obywatelska z 20% wskazań. SLD uzyskało 18%.

Lewicowy socjolog prof. Jacek Wódz uznał, że spadek poparcia dla SLD jest skutkiem wprowadzania niepopularnego planu oszczędnościowego Jerzego Hausnera. Natomiast wzrost popularności Platformy Obywatelskiej to wynik racjonalnego zachowania jej polityków. Na przełomie listopada i grudnia przewaga PO nad SLD jeszcze się powiększyła. Platforma uzyskała 26%, a SLD - 18%.

W opublikowanym 12 lutego 2004 r. sondażu "Rzeczpospolitej", SLD- UP uzyskała tak niskie notowania, jakich nie miała jeszcze nigdy. Na lewicę chciało głosować jedynie 13% Polaków - tyle samo, ile na LPR czy PiS. "Na razie jest to żółta kartka dla 'czerwonych', a czerwona będzie w trakcie wyborów" - tak wyniki sondażu skomentował poseł Sojuszu Piotr Gadzinowski.

Sondaż był szokiem dla Sojuszu. Przywołał w SLD dyskusję na temat tego, czy Leszek Miller powinien łączyć funkcję premiera i szefa partii, czy jest w stanie dobrze wywiązywać się jednocześnie z obowiązków w partii i rządzie. Coraz głośniejsze zaczęły stawać się opinie, że lider partii powinien skupić się tylko na działalności partyjnej, by odbudować poparcie dla Sojuszu.

Pod koniec lutego Miller ogłosił, że 6 marca zrezygnuje z kierowania partią, a delegaci na konwencję będą musieli wybrać nowego lidera.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)