Ponad 20 tysięcy złotych. Tyle kosztowała kilometrówka minister Anny Zalewskiej
Ponad 21 tysięcy złotych - tyle z sejmowych pieniędzy wydała Anna Zalewska na przejazdy prywatnym autem "w związku z wykonywaniem mandatu posłanki". Inni ministrowie z rządu PiS również korzystali z tzw. kilometrówki. Problem znany jest od lat, ale kontroli nad wydatkami - jak nie było, tak nie ma.
Rozliczenia przejazdów prywatnymi autami w celach służbowych m.in. w swoim okręgu wyborczym umieszczane są co roku na sejmowych stronach. Do tej pory opublikowano dwa takie rozliczenia: za 2015/2016 rok i za 2017. Jak wynika z pierwszego zestawienia: Anna Zalewska wydała 17.050,32 zł. Z kolei w 2017 roku: 4 011,84 zł. W sumie na kilometrówkę minister Zalewskiej wydaliśmy ponad 21 tys. zł. Kwota ta może ulec zwiększeniu, bowiem niedługo będzie opublikowane rozliczenie za 2018 rok.
Kancelaria Sejmu zwraca koszty takich podróży posłom i posłankom na podstawie tzw. kilometrówki – co miesiąc każdy parlamentarzysta może przejechać do 3500 km.
Zalewska jest posłanką PiS z okręgu wałbrzyskiego z Dolnego Śląska. Główna siedziba jej biura poselskiego mieści się w Świdnicy. Według oświadczenia majątkowego za 2017 rok, w jej garażu stoją dwa auta marki Renault. I to najprawdopodobniej z nich korzystała wykonując swój mandat poselski.
- Pani poseł Anna Zalewska wyraźnie rozgranicza prac związane z urzędem Ministra Edukacji Narodowej i tymi związanymi z wykonywaniem mandatu posła. Taka postawa znajduje swoje wyraźne rozgraniczenie w odpowiednim rozliczeniu kosztów przejazdów - informuje Wirtualną Polskę rzecznik MEN Anna Ostrowska.
Zobacz także: Strajk nauczycieli. Siemoniak ostro o działaniach Zalewskiej
Jako szefowa resortu edukacji narodowej od początku urzędowania ma do dyspozycji samochód służbowy z kierowcą. W 2016 roku jeździła Skodą Superb. Kilka miesięcy później przeniosła się do znacznie wygodniejszego samochodu Służby Ochrony Państwa – Audi A8. Ochronę przyznano jej po incydencie w Jeleniej Górze. Szefowa MEN była tam na spotkaniu z samorządowcami i przedstawicielami Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej w sprawie reformy edukacji. Kiedy wychodziła ze spotkania, doszło do przepychanek z działaczami KOD. Jeden z demonstrujących miał pociągnąć szefową MEN za szalik.
Jak wygląda rozliczanie tzw. kilometrówki przez posłów? Od lat odbywa się praktycznie bez żadnej kontroli. W 2014 roku sprawą rozliczeń zajęła się prokuratura okręgowa w Warszawie. Zawiadomienie dotyczyło m.in. ówczesnego marszałka Sejmu Radka Sikorskiego, który pobierał kilometrówkę z gmachu przy ul. Wiejskiej, a równocześnie korzystał ze służbowej limuzyny MSZ. Śledczy sprawę umorzyli, uzasadniając swoją decyzję bezradnością w zebraniu dowodów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Rozliczanie się posłów polegało na przedłożeniu pisemnej deklaracji, w której posłowie wskazywali przede wszystkim liczbę przejechanych kilometrów, ale nie musieli oni tych wydatków dokumentować fakturami i rachunkami. Opierało się to na pisemnym oświadczeniu posła, w którym nie wskazywano trasy i celu przejazdu. To również ograniczało nasze możliwości dowodowe – mówił wówczas prokurator Przemysław Nowak.
Z obecnego rządu z tzw. kilometrówek korzystają również inni ministrowie. W ciągu dwóch pierwszych lat kadencji obecnego Sejmu minister infrastruktury Andrzej Adamczyk pobrał 23 tys. zł; wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki 34,5 tys. zł, minister w KPRM Beata Kempa 3,1 tys. zł; minister środowiska Henryk Kowalczyk 46,2 tys. zł; wiceminister kultury Jarosław Sellin 25,5 tys. zł, minister energii Krzysztof Tchórzewski 34,7 tys. zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl