PolskaPomysł na Gubałówkę

Pomysł na Gubałówkę

Prywatyzację Polskich Kolei Linowych i przekazanie części udziałów w powstałej spółce właścicielom terenów, na których położone są trasy narciarskie zaproponował Kacper Gąsienica Byrcyn. Według niego, tylko w taki sposób można rozwiązać konflikt w sprawie Gubałówki.

Pomysł na Gubałówkę

09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 10:55

Pomysł dobry, ale chyba nierealny - uważają władze Zakopanego i PKL. O konflikcie wokół Gubałówki pisaliśmy wielokrotnie. Do rodziny Byrcynów należy część działek, po których przebiega trasa narciarska. Na skutek braku porozumienia między Byrcynami a PKL słynna trasa pozostaje przez całą zimę zamknięta dla narciarzy. Kilka razy wydawało się, że porozumienie jest bliskie. Niestety, wszystkie próby kończyły się fiaskiem.

Teraz Kacper Gąsienica Byrcyn rzucił rewolucyjny pomysł rozwiązania konfliktu. - Trzeba połączyć interes ekonomiczny właścicieli gruntów i Polskich Kolei Linowych - powiedział "Gazecie Krakowskiej". - Kolejka na Gubałówkę powinna być wydzielona z PKL, a właściciele gruntów oraz wszyscy wywłaszczeni na potrzeby PKL w przeszłości powinni dostać darmowe akcje spółki. Byrcyn wskazuje na przykład Białki Tatrzańskiej, gdzie właściciele terenów są automatycznie udziałowcami spółki, czerpiącej zyski z wyciągów narciarskich. Według niego, kolejka na Gubałówkę powinna przejść taką prywatyzację, by pozostać w polskich, a najlepiej góralskich rękach.

Wtedy właściciele gruntów, zamiast otrzymywać pieniądze z tytułu dzierżawy działek, mieliby udział w zyskach spółki. - Nie jestem władny oceniać takie pomysły - mówi Paweł Murzyn, dyrektor ds. technicznych PKL. - Decyzje podejmuje właściciel spółki, czyli PKP lub rada nadzorcza. Gdyby jednak kiedyś doszło do prywatyzacji całego przedsiębiorstwa i np. rodzina Byrcynów zostałaby udziałowcami, to miałoby to sens. Bycie udziałowcem oznacza bowiem twarde stąpanie po ziemi. Trzeba podejmować takie decyzje, żeby firma nie padła. Nie ma miejsca na lawirowanie. Dlatego taka koncepcja jest ciekawa.

Na razie dyrekcja PKL nie chce się wypowiadać na temat dzielenia firmy. Zresztą prywatyzacyjne plany, jakie do tej pory rozważano w PKL, zakładają przekształcenie całej firmy, a nie dzielenie jej na części. Władze Zakopanego także nie przekreślają od razu pomysłu Byrcyna. - Nie słyszałem, by w najbliższych planach przewidywano prywatyzację PKL - mówi burmistrz Zakopanego Piotr Bąk. - Gdyby jednak kiedyś do tego doszło, to koncepcja, by właściciele wnieśli do spółki udziały w postaci gruntów i stali się udziałowcami wydaje się słuszna. Według mojej wiedzy, PKL są w dobrej kondycji finansowej i nie potrzebują inwestora.

Cały czas właścicielem Polskich Kolei Linowych pozostają Polskie Koleje Państwowe. W 2002 r. zarząd PKP zadecydował o restrukturyzacji przedsiębiorstwa i ówczesne PKP Państwowe Koleje Linowe zostały przekształcone w Polskie Koleje Linowe Spółka z o.o.

Cenna kolejka

Gubałówka mierzy 1123 m n.p.m. Jest najpopularniejszym wzniesieniem w Paśmie Gubałowskim. Na szczyt można wjechać kolejką linowo-terenową. Pierwsze urządzenia powstały tu przed II wojną światową. Budowa prowadzona przez Ligę Popierania Turystyki rozpoczęła się w lipcu a zakończyła w grudniu 1938 r. W 2001 r. kolejka przeszła gruntowną modernizację.

Urządzenia i wagoniki należą teraz do najnowocześniejszych i najdroższych na świecie. PKL nie chcą zdradzić, ile kosztowała modernizacja ani ile warta jest cała infrastruktura na Gubałówce. Nieoficjalnie szacuje się, że to kilka milionów dolarów. Wjazd na szczyt trwa zaledwie 3,5 minuty. W tym czasie pasażerowie pokonują około 1300 m. Wagonik mieści 120 osób. W ciągu godziny kolej może przewieźć 2 tys. osób. Bilet w jedną stronę kosztuje 8 zł, ulgowy - 6 zł. Według nieoficjalnych danych w sezonie zimowym z kolejki na Gubałówkę korzysta średnio 200 tys. narciarzy.

Przemysław Bolechowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)