Pomyłka policji napędziła niewinnemu stracha
Było jak w amerykańskim dreszczowcu. Północ, droga na uboczu i samochód, któremu nagle drogę zajeżdżają z
przodu i tyłu dwa auta. Wyskakują z nich uzbrojeni mężczyźni i
rzucają się w stronę zatrzymanego - opisuje "Dziennik Zachodni".
26.03.2005 | aktual.: 26.03.2005 09:02
Nie wiedziałem, co się dzieje- Michał Wieczorek jeszcze po paru dniach nie potrafi ochłonąć. _ Dopiero kiedy rzucili mnie na maskę mojego auta i skuli powiedzieli, że są z policji. Zostałem zwolniony po kilku godzinach._
22 marca mieszkający w Orzeszu Michał Wieczorek odwiedził swoją dziewczynę w Wyrach. Mówi, że zauważył przez okno stojący w pobliżu samochód, który w pewnym momencie zniknął mu z pola widzenia. Okazało się, że wjechał na plac przed sąsiednim domem. _ Właściciel powiedział mi później, że bał się wyjść, bo w środku siedziało czterech mężczyzn_- opowiada Wieczorek.
Było też drugie auto, ale pan Michał przekonał się o tym dopiero około północy, gdy wsiadł do swego starego BMW i wyjechał na drogę. W tym momencie wyjechał przed niego nieoznakowany opel, a z tyłu pojawił się polonez. Wyskoczyło z nich kilku mężczyzn, dwóch z nich w kominiarkach i z bronią.
Kiedy pytał, o co chodzi, usłyszał tylko, że policjanci szukają narzędzia zbrodni. _ Powywalali wszystko z samochodu, wyrwali radio, grzebali pod maską i zaglądali do wlewu paliwa. Wyciągnęli mi wszystko z kieszeni_- opowiada poszkodowany.
Policjanci znaleźli leżący na jednym z siedzeń reklamowany w mediach pistolet-wiatrówkę. Wieczorek kupił go kilka miesięcy temu. Nie trzeba na niego zezwolenia. Było już po północy, gdy trafił do mikołowskiej komendy. Został przesłuchany. Nie przedstawiono mu żadnych zarzutów. Około godziny 3.00 puszczono go wolno.
Szef Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie mł. insp. Krzysztof Sowula potwierdza, że zdarzenie miało miejsce. Przyczyną było podejrzenie posiadania broni. Wieczorkowi trudno w to uwierzyć. _ Czy pistoletu szuka się we wlewie paliwa?- dziwi się. _ On leżał na siedzeniu, pod ubraniem.
Mężczyzna napisał skargę do prokuratury rejonowej. Chce, aby policja zwróciła mu pieniądze za naprawę samochodu i płyty CD zniszczone w trakcie przesłuchania. Dodaje jednak, że nawet z tego mógłby zrezygnować, gdyby ktoś zechciał mu powiedzieć jedno słowo: "przepraszam".