Pomyłka amerykańskiej armii w Afganistanie. Zginęło co najmniej 8 żołnierzy
Co najmniej ośmiu afgańskich żołnierzy zginęło w poniedziałek rano w ostrzale prowadzonym przez wojska amerykańskie w prowincji Logar, na wschodzie Afganistanu, gdzie aktywni są talibowie. Wcześniej informowano, że było 14 zabitych, ale bilans zweryfikowano.
Inne dane, przekazane przez przedstawicieli lokalnych władz, mówią o 10 zabitych. Najprawdopodobniej jest też co najmniej czterech rannych afgańskich wojskowych.
Mohammad Rahim Amin, gubernator okręgu Baraki Barak, w którym doszło do ataku, powiedział, że amerykańskie śmigłowce ostrzelały koszary afgańskiej armii. Dodał, że w okręgu tym jest wielu talibów, ale okolica, w której doszło do zdarzenia, była "poza podejrzeniem". Zaznaczył, że nad koszarami w chwili ataku powiewała afgańska flaga.
Według niego atak "najprawdopodobniej był pomyłką spowodowaną złą koordynacją".
Amerykański rzecznik wojskowy w Afganistanie pułkownik Brian Tribus powiedział, że koalicja jest świadoma, że w Logarze doszło do takiego zdarzenia, a "wypadek jest objęty śledztwem".
Bezpieczeństwo w tej prowincji znacznie pogorszyło się w minionych miesiącach, gdy talibowie nasilili ataki na afgańskich żołnierzy i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.
W marcu 2014 roku także w prowincji Logar pięciu afgańskich żołnierzy poniosło śmierć, a ośmiu zostało rannych w ostrzale dowodzonych przez NATO międzynarodowych sił ISAF, które pod koniec ubiegłego roku zakończyły misję bojową w Afganistanie. Od końca zeszłego roku misja ok. 12,5 tys. zagranicznych żołnierzy w Afganistanie ogranicza się do szkolenia i doradztwa afgańskiej armii. Amerykańskie siły mogą jednak ścigać i atakować aktywnych bojowników na wschodzie Afganistanu, przy granicy z Pakistanem.