"Pomroczność jasna" z zagłębieniem w gardle
Prokuratura Okręgowa w Słupsku oskarżyła o
jazdę po pijanemu znanego gdańskiego adwokata Włodzimierza W.
Obrońcy synów Lecha Wałęsy, autorowi słynnego terminu
"pomroczność jasna", grozi do dwóch lat więzienia.
03.11.2003 | aktual.: 03.11.2003 15:58
Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu w Gdańsku.
Mecenas Włodzimierz W. został zatrzymany przez policję w czerwcu 2002 r. w Gdańsku, po tym, gdy - według relacji świadka - jechał "szlaczkiem" swoim autem. Po badaniu alkomatem okazało się, że w wydychanym powietrzu mecenas ma 2,1 promila alkoholu.
Adwokat jednak nie chciał, aby zbadano mu krew. Bronił się, że nie był pijany. Twierdził, że wypił rano tylko lampkę koniaku, a potem popijał syrop na alkoholu.
Włodzimierz W. tłumaczył też, że część lekarstwa miała trafić w zagłębienie w gardle, które pozostało adwokatowi po przebytej operacji, i stąd miało być takie wskazanie alkomatu.
W październiku słupska prokuratura otrzymała opinię biegłych, odnoszącą się do tych wyjaśnień adwokata.
"Usunięcie kości gnykowej nie ma wpływu na fizjologię połykania. Oznacza to, że prawdopodobnie syrop ten nie mógł, jak twierdzi adwokat, zalegać w jego gardle" - mówi kierownik działu śledczego Prokuratury Okręgowej w Słupsku, Stanisław Szlachetka.
Sprawa mecenasa trafiła do Okręgowej Izby Adwokackiej w Bydgoszczy.
"O jej podjęciu zdecyduje dopiero prawomocny wynik postępowania przed sądem w którym sprawa się toczy, gdyż nie możemy dublować działań prowadzonych przez wymiar sprawiedliwości" - powiedział w poniedziałek dziekan Okręgowej Izby Adwokackiej w Bydgoszczy, Jan Montowski.
Włodzimierz W. był obrońcą synów Lecha Wałęsy, m.in Przemysława, który w 1993 r. po pijanemu spowodował wypadek samochodowy. Adwokat jako okoliczność łagodzącą wskazywał wówczas "pomroczność jasną", na którą miał cierpieć syn prezydenta.
Mecenas przez sześć lat, do jesieni 2001 r., pełnił funkcję dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku.