Pomorscy rodzice nie chcą puszczać 6‑latków do szkół
W ubiegłym tygodniu sejm odrzucił obywatelski projekt nowelizacji ustawy oświatowej. Oznacza to, że od 1 września do szkół pójdą wszystkie 6-latki. Pomorscy rodzice szukają jednak sposobów, aby nie skracać dzieciństwa swych pociech. W ubiegłym roku udało się to 2 tys. dzieci.
10.03.2015 | aktual.: 15.03.2015 09:38
W ubiegłym tygodniu sejm odrzucił już w pierwszym czytaniu obywatelski projekt nowelizacji ustawy oświatowej. Rząd odrzucił propozycję, pod którą podpisało się 300 tys. obywateli. Proponowane zmiany zakładały, że to sami rodzice będą decydować, czy chcą dzieci posłać szybciej, czy później do szkoły. Gdyby o sprawie decydować mieliby tylko posłowie z Wybrzeża, wówczas efekt głosowania byłby podobny. „Za” głosowało 15 pomorskich parlamentarzystów, „Przeciw”, niewiele mniej – 11.
- Jako matka nie zgadzam się na coś takiego. To kradzież dzieciństwa. Mój syn musi iść szybciej do szkoły, bo ktoś się pomylił i trzeba ratować system. Po za tym, nie każdy 6-latek jest na to gotowy – bulwersuje się Agata Przasnycka, matka 6-letniego Michała.
Wynik głosowania wcale nie oznacza, że pomorscy rodzice będą zmuszeni do wysłania od 1 września swoich 6-letnich dzieci do szkół. Jest na to prosta rada, rodzice mogą skorzystać z tzw. procedury odroczenia. Badania takie przeprowadzają poradnie psychologiczno-pedagogiczne. W czasie jego trwania ustala się, czy dziecko jest emocjonalnie, intelektualnie oraz psychicznie przygotowane do pójścia rok szybciej do szkoły. Wystawiona przez poradnię opinia jest wiążąca dla dyrektora, który nie może jej odrzucić.
Przedszkola mają obowiązek wystawienia opinii swoim podopiecznym do końca kwietnia. Dopiero z takim dokumentem można udać się do publicznych poradni. Oznacza to, że badania ruszą dopiero na początku maja. Rodzice mogą zgłosić swoje dzieci na badania do niepublicznych placówek. W Trójmieście czeka się na nie około trzech tygodni. W ubiegłym roku z takiej możliwości skorzystało ponad 2 tys. dzieci.